28 lutego 2018, 14:28
Brzemię rzeczy utraconych

Elektryzująco barwny, pachnący piżmem świat. Równocześnie świat ludzi nieszczęśliwych, rozdartych, mierzących się z dziejową niesprawiedliwością. Szesnastoletnia Sai żyje u podnóża Kanczendzongi ze swoim dziadkiem, emerytowanym sędzią, który nienawidzi wszystkiego, co nie jest angielskie. Całe życie szlifujący język Szekspira, nie potrafi zdobyć się na szacunek do swojej żony tylko dlatego, że jest Hinduską. Ich służącym jest poniewierany przez los kucharz, którego jedyną nadzieją jest syn Bidźu, próbujący podbić świat zmywaniem naczyń w najpodlejszych nowojorskich restauracjach.

Ich losy ukazane są na tle społecznych i politycznych przemian w postkolonialnych Indiach, pogrążonych w kompleksach na punkcie białego człowieka. To lata osiemdziesiąte XX wieku, czas zamieszek o podłożu narodowościowym, konfliktów wewnętrznych targających krajem. Wówczas umiera Indira Gandhi, a indyjscy Nepalczycy doprowadzają do wybuchu powstania, dążąc do utworzenia niepodległego państwa. Jednym z walczących jest ukochany Sai, Gjan, co wystawi na próbę kiełkujące dopiero uczucie.

„Brzemię rzeczy utraconych” posiada niezwykły klimat –  zapach przypraw, gęstej mgły spowijającej Himalaje, wilgoci wsiąkającej w ściany po porze monsunowej. Kiran Desai przypomina Zadie Smith i jej londyńskie „Białe zęby”. Autorka – urodzona w Delhi, ale mieszkająca w Stanach Zjednoczonych – w fascynujący sposób odmalowuje społeczność hinduską za granicą, boleśnie podobną do Polonii. Ukazuje kruchą rzeczywistość ludzi doświadczających obcości na emigracji z wyboru i tych, którzy nagle, wbrew sobie, poczuli się obcy we własnym kraju. Uchwytuje bowiem postkolonialne Indie w momencie rozedrgania, szukania autonomii, pozostające jednocześnie w silnym uścisku dziesiątek kultur i wszechogarniającego wpływu Zachodu, z czego trudno uformować własną tożsamość.

Laureatka Bookera momentami subtelnie nawiązuje do kolonizacji, jej bohaterowie krytykują Brytyjczyków, mają za złe sztuczne utworzenie granic przebiegających przez tygiel narodowości, a także niezapłacenie kary za zdestabilizowanie kraju. „Sprawiedliwość jest wybiórcza; może dorwać złodzieja kurczaków, lecz na wielkie, nieuchwytne zbrodnie trzeba przymknąć oko, ponieważ gdyby je wskazano i rozliczono, doprowadziłoby to do upadku całej struktury tak zwanej cywilizacji” – pisze Desai.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Monika Mańka

komentarze (0)

_