01 listopada 2017, 14:53
Mięsoholicy. 2,5 miliona lat mięsożerczej obsesji człowieka

Schabowy i kiełbasa leżą u podstaw polskiej diety. Przeciętny Polak zjada 70 kilogramów mięsa rocznie, czyli więcej niż kilogram tygodniowo. Podobnie sytuacja wygląda w innych częściach globu, a z roku na rok – mimo ostrzeżeń lekarzy o szkodliwości jego spożycia – mięsożerców przybywa. Badania wskazują, że jedzenie wędzonego, czerwonego i przetworzonego mięsa negatywnie odbija się na naszym zdrowiu: o 30 procent zwiększa ryzyko zachorowania na raka jelita grubego, cukrzycy czy choroby układu krążenia. Wegetariańscy Adwentyści Dnia Siódmego z Kalifornii żyją przeciętnie o 9,5 roku (mężczyźni) i 6,1 roku (kobiety) dłużej niż inni mieszkańcy tego stanu. Czy tego typu badania zachęcają nas do zmiany diety? Raczej nie: spożycie mięsa rośnie od dziesięcioleci, a apetyt na nie wzrasta nie tylko w Stanach Zjednoczonych i Europie, ale na całym świecie. Ta międzynarodowa miłość do białka zwierzęcego szkodzi nie tylko naszemu zdrowiu, ale również naszej planecie – każdy burger ma taki sam wpływ na globalne ocieplenie jak przejechanie zwykłym samochodem ponad 500 kilometrów. Dlaczego więc upieramy się jeść mięso? Z czego wynika nasze uzależnienie? Odpowiedzi na te pytania poszukuje Marta Zaraska, polsko-kanadyjska dziennikarka współpracująca m.in. z „The Washington Post” i „New Scientist”. Autorka na wstępie przyznaje, że sama siebie nie może nazwać wegetarianką, gdyż mimo wystrzegania się produktów pochodzenia zwierzęcego, nie rezygnuje z ryb i – okazjonalnie – plasterka boczku. „Mięsoholicy” to nie jest więc wegetariańska agitka, ale opisana z naukową precyzją podróż przez miliony lat jedzenia mięsa: od zapoczątkowania układu drapieżnik-ofiara w świecie bakterii, po analizę poczynań marketingowych branży mięsnej. Autorka rozpatruje różne powody i aspekty jedzenia mięsa, pokazuje, jak na przestrzeni wieków jego spożycie kojarzyło się z bogactwem i władzą. Próbuje także dociec, czy w chemicznym składzie mięsa jest coś, co sprawia, że nie możemy mu się oprzeć, mimo udowodnionego naukowo ryzyka zachorowania na raka czy choroby serca.

Niewykluczone, że w przyszłości mięso będzie hodowane jedynie w laboratorium (stworzono już pod mikroskopem syntetyczną wołowinę), co pozwoli zaoszczędzić cierpienia zwierzętom i nam samym. Do tego czasu jednak, jak przekonuje Marta Zaraska, warto zastanowić się nad swoją dietą i przejść na fleksitarianizm, czyli ograniczyć liczbę posiłków mięsnych w tygodniu. Lepiej zrobić coś niż nic.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Monika Mańka

komentarze (0)

_