02 października 2017, 13:51
„Kaprysik. Damskie historie”

„Najlepsze miejsce na namiot jest zawsze trochę dalej” – tak opisywała Zofia Czerwińska ludzką zachłanność i nienasycenie. Mariusz Szczygieł, umieszczając ten cytat na początku książki, sygnalizuje poniekąd jej treść: kobiecy niedosyt, nieustający głód nowych wrażeń i emocji. Sam tytuł – pieszczotliwe określenie „kaprysik” – określa kwintesencję kobiecości, lecz dziennikarz nie czyni tego złośliwie, ale z rozczuleniem. Mariusz Szczygieł posiada niezwykły dar słuchania i wyłuskiwania skarbów z pozornie nudnych historii – i tym razem autor „Gottlandu” wsłuchuje się w kobiece wyznania i opisuje niezwykłe życie pięciu Polek. Bohaterki Szczygła to szalone estradowe diwy albo wzorowe panie domu. Tęskniące za czymś nienazwanym, pełne wdzięczności do świata i życia. Polskie Panie Bovary. Jedną z nich jest kobieta, która przez całe życie notowała każdą wykonaną czynność, każdego spotkanego człowieka, ujmując wszystko w ramy statystyk. 23 397 razy powiedziała przypadkowym ludziom na ulicy „dzień dobry”, odnotowywała, co jadła i kupiła. Po jej śmierci rodzina ze zdumieniem odkryła 728 zeszytów, gdzie nie znalazło się ani słowa niej samej, o jej emocjach i odczuciach. Chłodne fakty. Nawet śmierć męża podsumowała jednym zdaniem na marginesie. Ciekawą postacią jest także rektor uniwersytetu, który postawił pomnik żony w budynku uczelni technicznej, w jakiej pracował. Nauczał tym samym swoich studentów, że w życiu nie chodzi tylko o to, by zdobyć wyższe wykształcenie, ale równie ważne jest zakochać się.

„Kaprysik. Damskie historie” to jednak coś jeszcze; to prywatne śledztwo samego autora, który znajduje enigmatyczną kartkę z listą nazwisk, napisaną najwyraźniej w latach pięćdziesiątych. Zbiór kończy wywiad z tancerką Tercetu Egzotycznego, rejestr jej niezwykłego życia, a także historia Idy Kamińskiej, polskiej aktorki żydowskiego pochodzenia, która jako pierwsza aktorka z krajów socjalistycznych została nominowana do Oscara.

Nazwany minipowieściami  „Kaprysik” nie jest może najwybitniejszą książką Mariusza Szczygła – który takimi reportażami jak „Gottland” czy „Zróbmy sobie raj” ustawił poprzeczkę bardzo wysoko – jednak warto po niego sięgnąć, by przekonać się, ile niezwykłości można odnaleźć w każdym dniu i drugim człowieku. Czyta się i się zazdrości. Tylko Szczygieł potrafi wywrzeć takie wrażenie na czytelniku jedynie 200-stronicową książką.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Monika Mańka

komentarze (0)

_