21 listopada 2012, 10:46 | Autor: Małgorzata Bugaj-Martynowska
Tętni życie w polskiej szkole

Zajęcia w polskich szkołach odbywają się w soboty. W ciągu roku kalendarzowego przypada ich ponad trzydzieści. W tym czasie dzieci uczą się języka polskiego, historii, geografii, religii. W starszych klasach przygotowują się do egzaminów z języka polskiego na poziomie GCSE i A-Level.

Uczniowie z klasy pierwszej "a"  podczas próby przed ślubowaniem/ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska
Uczniowie z klasy pierwszej "a" podczas próby przed ślubowaniem/ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska

 

A po lekcjach wszyscy uczniowie mogą uczestniczyć w zajęciach dodatkowych, ponadprogramowych, do których zaliczają się zbiórki harcerskie, nauka języków obcych, lekcje gry na instrumentach, warsztaty teatralne i wiele, wiele innych, których nie brakuje w ofertach szkół polonijnych. Z pozoru wydawać by się mogło, że to utarte, cotygodniowe schematy: od lekcji do przerwy, po koniec kres zajęć sobotnich. Jednak czas i organizacja każdego cosobotniego dnia potrafi zaskakiwać nie tylko uczniów, rodziców, ale często i samych nauczycieli, którzy z racji wykonywanej pracy nie mogą we wszystkim, co dzieje się w szkole brać udziału. Jednym słowem polska szkoła tętni – tętni życiem szkolnym i życiem widzianym z perspektywy rodzica, na które składają się spotkania, rozmowy i praca społeczna na rzecz placówki. Dzięki nim w szkole jest bezpiecznie podczas półgodzinnej przerwy między zajęciami, ponieważ to właśnie rodzice pełnią dyżury na szkolnych korytarzach dbając o bezpieczeństwo wszystkich dzieci. Z najmłodszymi uczniami placówki – przedszkolakami, rodzice zostają w ich sali dopilnowując, aby dzieci zjadły przygotowane przez rodziców lunche i miło spędzały czas, kiedy ich wychowawcy zbierają siły na drugą połowę zajęć. Inna grupa rodziców opiekuje się szkolną kawiarenką, w której aż roi się od dzieci tuż przed godziną jedenastą i kilka minut po niej. Jest po co stać w długiej kolejce, bo zapach pączków, bułek i innych smakołyków niesie się aż do innych zakątków szkolnego budynku. Wreszcie są i tacy, którzy na długo przed oczekiwanymi przez dzieci specjalnymi dla nich dniami, obmyślają i krok po kroku realizują plan przygotowań Dnia Dziecka, karnawałowego balu i odwiedzin między innymi Świętego Mikołaja czy innych imprez, na które już od pierwszych wrześniowych dni wyczekują uczniowie. Bez rodziców i ich społecznego zaangażowania każda szkoła miałaby nikłe szanse istnienia, a jeżeli nawet nauczycielom udałoby się ogarnąć chociaż część atrakcji poza programem nauczania, to z pewnością nie byłaby to aż tak intratna oferta, ponieważ praca społeczna oprócz chęci podjęcia jej, kreatywności, zapału i innych cech bliskich tym, którzy zaangażowaniu woluntarystycznemu się poddają, wymaga także czasu. A ten argument w całości wykorzystują nauczyciele dla dobra edukacji dzieci niejednokrotnie wykraczając daleko poza ramy programu nauczania. Wszystko po to, by przekazać dzieciom jak najwięcej wiedzy, aby nie zatracił się w nich duch polskości, w języku, kulturze i dziejach mający swoje korzenie.

Filip Kocik przygotowuje się do rzutu piłką lekarską/ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska
Filip Kocik przygotowuje się do rzutu piłką lekarską/ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska

 

Sobota w pigułce

17 listopada w Polskiej Szkole Sobotniej im. Marii Konopnickiej na Willesden Green okazał się być dniem pod hasłem wielu wyzwań. Rozpoczął nie zwyczajnie, niepozornie, punktualnie o 9.00, wzywając uczniów dzwonkiem na pierwszą lekcję. Jeszcze kilka minut po dziewiątej po korytarzach biegli ostatni spóźnialscy, ale już kwadrans po umownej godzinie, lekcje rozkręcały się na dobre. Lekcje i życie szkolne… również zajęcia, jednak zupełnie innego rodzaju. W auli budynku trwała próba uczniów z klasy pierwszej A, której wychowawcą jest Monika Sawicka-Wolna, pełniąca również funkcję z-cy dyrektora szkoły ds. klas młodszych.

To był ważny moment dla pierwszoklasistów i ich wychowawczyni, ponieważ za tydzień ci mali uczniowie złożą swoje pierwsze uczniowskie ślubowanie. Dołączą do nich ich szkolni koledzy z dwóch równoległych klas, nad którymi pieczę sprawują Katarzyna Makarewicz i Henrieta Rutkowska. Już dziś wiadomo, że będzie to ważne wydarzenie dla dzieci i ich opiekunów. Wszak to wielkie święto – oficjalnie wstąpić w progi polskiej szkolny, dumnie reprezentować poczet jej uczniów, której tradycje sięgają blisko 60 lat i której gościem bywał prezydent Ryszard Kaczorowski.

 

W tym samym czasie inna grupa uczniów urodzonych między rokiem 2000 a 2002 uczestniczyła w badaniach nad sprawnością fizyczną i motorycznością uczniów szkół polonijnych, przeprowadzanych przez Urszulę Kaźmierską (DP 08.11.2012). Dzieci były ważone, mierzone, rozwiązywały testy komputerowe i rzucały piłką lekarską. Było na co popatrzeć i trzeba się było wykazać niemałą sprawnością fizyczną. Dzieci radziły sobie doskonale, a niektóre z nich nie spieszyły się z powrotem na lekcje. Wreszcie na drugim piętrze trwał konkurs recytatorski poświęcony szczególnemu dniu w dziejach Polski – dniu odzyskania przez Polskę niepodległości i tym samym wyzwoleniu się ze 123-letniego jarzma niewoli.

 Dawid Ziaja zachwycił Jury swoją recytacją/ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska
Dawid Ziaja zachwycił Jury swoją recytacją/ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska

 

Jury konkursu ze wzruszeniem słuchało wybranych przez uczniów utworów i chociaż oficjalne wyniki konkursu zostaną ogłoszone dopiero przed szkolnymi Jasełkami i wtedy uczniowie otrzymają zasłużone nagrody, to już w sobotę, na prośbę nauczycieli, dyrektorka szkoły Grażyna Ross podzieliła się nimi w pokoju nauczycielskim, podkreślając, że niektóre recytacje zapierały dech w piersiach.

 „Nauka w las nie idzie” chciałoby się powiedzieć, ale wnioski nasuwają się same, że dzieci doskonale odrobiły niepodległościową lekcję historii i języka polskiego, bo jej treść i znaczenie wolności dla kraju i polskiego narodu potrafiły przekazać i zaprezentować w wybranych przez siebie utworach.

Karol Moneta i Urszula Kaźmierska podczas badań w szkole na Willesden Green/ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska
Karol Moneta i Urszula Kaźmierska podczas badań w szkole na Willesden Green/ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska

Dbając przede wszystkim o edukację nie zapomniano o pozostałych uczniach i ich rodzicach, ponieważ w kawiarence przez cały dzień trwał kiermasz szkolny, a na nim każdy, kto tylko chciał, mógł odszukać prawdziwe perełki, by wieczorem umilić sobie i dzieciom czas, czytając do poduszki. Wszystko w myśl budowania rodzinnych więzi i znanej Polakom kampanii codziennego czytania dzieciom, chociaż przez 20 minut. To jedna z najlepszych lekcji, aby szlifować, utrwalać i wzbogacać polskie słownictwo.

 

Tekst i fot.: Małgorzata Bugaj-Martynowska

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

komentarze (0)

_