14 grudnia 2011, 12:54 | Autor: Elżbieta Sobolewska
Biennale z perspektywą

Joanna Ciechanowska, londyńska malarka i ilustratorka, wolontaryjny dyrektor Galerii POSK-u – zdobyła wyróżnienie na VI Międzynarodowym Biennale Malarstwa i Tkaniny Unikatowej – Barwy i Faktury – Gdynia 2011, konkursie organizowanym dla profesjonalnych artystów z kraju i zagranicy. Wernisaż już się odbył, wystawę można było oglądać do 25 września.

Biennale, pod honorowym patronatem marszałka Senatu RP Bogdana Borusewicza, zostało zorganizowane przez Stowarzyszenie Promocji Artystów Wybrzeża Era Art, wraz z Muzeum Miasta Gdyni. – Utrzymuję kontakt z Gdańskim Towarzystwem Przyjaciół Sztuki, wymieniamy się zaproszeniami na wystawy, wysyłam im informacje o kolejnych wydarzeniach w galerii POSK-u. Często dostaję od nich linki do stron internetowych i w ten sposób trafiłam na stronę dotyczącą Biennale, zaledwie dzień czy dwa przed upływem terminu nadsyłania zgłoszeń – mówi Joanna Ciechanowska.

Rozkwit lat 80.

Absolwentka warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, w 1978 roku wyjechała z Polski. W latach 80. Własną kreską Ciechanowska zaistniała również na dynamicznej scenie londyńskiej sztuki designu. Eksperymentowała z różnymi mediami, pracowała jako grafik-designer i ilustrator dla takich kompanii jak: London Transport Advertising, Time, Pan Books, CBS Records, British Telecom, Barclays Bank, Asda, Oxford University Press, Tor Pettersen& Partners, IBM, Sunday Times, Creative Handbook. Jak napisała Wendy Smith, w listopadowym numerze periodyku „Graphic World” z 1987 roku, w artykule poświęconym sztuce i sylwetce Ciechanowskiej: „Joanna poczuła się pewniej w chwili, gdy zaczęła pracować dla agencji Lock/Petterson, (…) weszła w krąg i obieg londyńskiej sztuki design i ilustracji. (…) Przetestowano jej umiejętności zamówieniem dla firmy ABT (Arabia Saudyjska) poszukującej designera z okiem ilustratora. Jej projekty się spodobały i szybko przyniosły kolejne zlecenia. Dla wytwórni CBS projektowała okładkę dla Bonnie Tyler. Robiła ilustracje i projekty na potrzeby jednej z ogromnych kampanii IBM, projektowała okładki książek dla Oxford University Press, jej ilustracje zdobiły BBC Travel Guide, wybrano je do D&AD European Illustration Awards.

W 1988 roku, w miesięczniku „Novum” poświęconym sztuce designu, John Halas przedstawił Ciechanowską obok dwóch innych artystów, w artykule zatytułowanym „The Young British Generation”. Autor, ktory zobaczyl  prace Ciechanowskiej na wystawie w Whitechapel Gallery, pisał:

„… poprosiłem trzech młodych designerów, którzy z powodzeniem funkcjonują na rynku, by podsumowali swój dorobek. (…)” . O Ciechanowskiej, John Halas napisał, iż wprowadzała swoją sztuką na scenę ówczesnego londyńskiego designu, pewien powiew egzotyki (org. „exotic element”). Przez rok pracowała dla wiodącej agencji reklamowej w Teheranie, rewolucja wywołana przez Chomeiniego zakończyła ten etap nagłym powrotem do Londynu z ciężarem rocznego dobytku uszczuplonym do objętości podręcznego bagażu. Potem znowu wyjechała do Południowej Afryki, następnie do Egiptu, by znowu wrócić do Londynu. W 1982 roku zaczęła pracować dla firmy Lock/Pettersen. Na poczatku lat 90-tych wyjechala do Hong Kongu gdzie spedzila siedem lat. Po powrocie do Londynu pracuje jako freelancer, dodatkowo współprowadzi galerię POSK-u.

Obrazy w drodze

Miała pewne obawy, co do swojej propozycji, gdyż „Svalbard” to cykl sześciu obrazów, podczas gdy limit stanowiły jedna, dwie prace. Zgłoszenie zostało jednak przyjęte i została zakwalifikowana, oczywiście po wniesieniu stosownej opłaty, która dla artystów krajowych wynosiła 100 złotych, a dla artystów z zagranicy 100 euro. Różnicę tłumaczyć można kosztami powrotnej przesyłki obrazów, które ponosi organizator.

– Pomyślałam, że uderzam z grubej rury i dzwonię do ambasady. Może mają jakąś firmę transportową, którą mogliby polecić, bo chciałam mieć sprawdzony kontakt. „Tak, mamy taką firmę, w Polsce”. Dzwonię więc do Polski. Koszt: 1200 funtów plus 23 procent VAT. Myślę sobie: bardzo dziękuję. „No tak, ale możemy pani dać 10 procent zniżki” słyszę i myślę, że Biennale umarło w butach – opowiada. Dzwoni do jakiejś firmy spedycyjnej urzędującej na miejscu, w Londynie.

– Zastanawiają się, że Gdynia daleko… tam i z powrotem przewiozą za 600 funtów. Już połowa, pomyślałam, ale wciąż za dużo i jeszcze w dodatku nie pakują. Obdzwoniłam znajomych, bo musiałam przecież zrobić na te obrazy skrzynię. Wojtek Sobczyński [członek APA, grupy Page 6 – red.] polecił mi kogoś. Dałam mu wymiary, wykonanie kosztowałoby tylko 50 funtów, więc zamówiłam. Paweł Kordaczka [APA, Page 6 – red.], polecił mi polską, ale tutejszą firmę, z której coś kiedyś wysyłał i było w porządku. Spakowałam obrazy w samochód, a nie miałam już czasu szukać innego transportu, bo była taka sytuacja, że za chwilę obrazy mogły na to Biennale nie zdążyć. Zadzwoniłam do tej firmy i powiedzieli mi, że „biorą od kilograma”. Na miejscu wyszedł pan, który mówi, że zaraz kogoś przyśle po skrzynię. Ale to by trzeba ze dwóch ludzi, ciężka jest. Pan przytakuje i przysyła kolegę, który bierze raptem skrzynię na bary, niesie i stawia na wadze. Mówię z obawą, że nie wiem, ile będzie kosztowało, bo jest ciężkie. Pan mówi: 23 kilogramy. Myślę: o Boże! Pan mówi, iż liczą funt za kilogram, więc będzie 23 funty. Zbaraniałam. Czy to naprawdę dojdzie? „A co jest w tej skrzyni?” zapytał. Mówię, że obrazy, na Biennale. „A proszę pani?” pyta mnie o zdanie „gdyby w czasach Leonardo da Vinci i Tycjana istniała już fotografia, to myśli pani, że oni dalej by tak malowali?” – uśmiecha się Ciechanowska, ale nie odpowiada. Obrazy doszły na czas.

Gdańskie Towarzystwo

– W Gdańsku odwiedziłam siedzibę GTPS-u, kiedy się przedstawiłam, od razu skojarzono sobie galerię w Londynie, zostałam bardzo miło przyjęta. Pan Jarosław Biłat zabrał mnie do starej pracowni Prof. Jackiewicza, niegdysiejszego rektora ASP w Gdańsku, która to pracownia jest w tej chwili galerią prowadzoną przez jego córkę, Ewę. Zabrał mnie również do pracowni bardzo dobrego artysty rzeźbiarza i rysownika Janusza Dembowskiego przy ul. Mariackiej – opowiada Ciechanowska.

Wspomniane przez nią Gdańskie Towarzystwo Przyjaciół Sztuki jest najstarszym stowarzyszeniem kulturalnym w Gdańsku, powstało w 1958 roku. „Zostało założone jako kontynuacja działającego w okresie międzywojennym Gdańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauki i Sztuki. Skupia zarówno twórców (plastyków, literatów), jak i miłośników sztuki nie związanych bezpośrednio z twórczością artystyczną. Od ponad półwiecza stara się popularyzować dokonania artystyczne środowiska gdańskiego wśród szerokich kręgów społeczeństwa Trójmiasta, Pomorza i całego kraju. Organizuje kilkanaście wystaw plastycznych rocznie, spotkania literackie, wydaje dwumiesięcznik ‘Autograf’, Roczny Katalog Wystaw oraz tomiki poetyckie i inne publikacje. Siedzibą GTPS jest zabytkowa kamienica zwana Szkołą Mariacką w centrum Głównego Miasta. Od połowy lat 70. mieści się w niej Galeria GTPS ‘Punkt’, nazwana tak od ukazującego się na przełomie lat 70. i 80. almanachu kulturalnego.

Biennale

Organizatorzy określili je mianem międzynarodowego, faktycznie może nie za wiele, ale w katalogu przewija się kilka obcych nazwisk i znacznie więcej zagranicznych miast stałego pobytu. W poprzednich latach Biennale przyciągnęło Japończyków, w tym roku były prace z USA, Niemiec, Białorusi, Rumunii, Kirgistanu, Peru i z Wielkiej Brytanii.

– Mam jednak wrażenie, że polska sztuka trzyma się świetnie. Byłam zaskoczona, że był taki dobry poziom, prace musiały być przyjmowane bez żadnego faworyzowania, na przykład młodszych twórców, czy określonej techniki. Fakt, że bardzo dużo było tkaniny, ale takie było założenie, pokazać tę zanikającą dzisiaj dziedzinę sztuki. Tutaj nie widziałam jednak żadnej dysproporcji, pomyłki, pracy nie na miejscu. O ich doborze musiała stanowić tylko merytoryka, co po prostu widać na tej wystawie – stwierdza Ciechanowska.

Na Wybrzeżu nawiązała również kontakty związane z galerią POSK-u. – Rozmawiałam z kuratorem Biennale, Ewą Gołębiowską, która prowadzi w Gdyni galerię „Profile” i Stowarzyszenie Promocji Artystów Wybrzeża ERA ART, którego dziełem jest między innymi Biennale. Ewa Gołębiowska bardzo pozytywnie odniosła się do możliwości współpracy między galeriami. Rozmawiałam również z laureatką głównej nagrody w tkaninie, Anną Marią Gawroński, która na stałe mieszka w Niemczech, proponując jej wystawę w naszej galerii, również była nią bardzo zainteresowana – mówi Ciechanowska.

– W tej chwili mamy zamówienia na wynajem galerii do marca, w większości płatny. Od jakiegoś czasu zgłaszają się do nas dobrzy artyści. Od zeszłego roku zaczęły do nas przyjeżdżać polskie uczelnie ze swoimi wystawami, organizatorzy tej niedawnej wystawy plakatu [Uniwersytet Artystyczny z Poznania – red.] byli zachwyceni. W marcu była grupa trzech studentów z Royal College of Arts i Camberwell College of Arts, po nich zgłosiła się Gracjana Rejmer i Ernesto Canovas absolwenci Slade School of Art i Magdalena Błasińska z Edynburgh College of Art. Teraz szykuje się wystawa Johna Johnsona, Kanadyjczyka, którego żona jest Polką i on mi powiedział, że nagle zauważył, że w galerii można zobaczyć naprawdę dobre rzeczy. Kiedy ludzie zauważają zmiany, ściągają kolejnych. Po powrocie z Polski zastałam trzy zgłoszenia bardzo dobrych artystów, Polaków którzy pokończyli dobre uczelnie i robią ciekawe rzeczy – relacjonuje Ciechanowska. Żyją w Wielkiej Brytanii, są profesjonalnymi artystami. Może jest czas aby pomyśleć o przyjmowaniu nowych członków do APA?

– Co dwa tygodnie jest wernisaż nowej wystawy, ze stowarzyszenia APA zazwyczaj nie ma wielu członków. Przyjeżdża grupa z Polski, chyba przyjemnie byłoby z nimi pogadać – retorycznie pyta Ciechanowska, od lat członkini APA. – Zawsze jestem na otwarciu, można by rozmawiać, pokazać że popieramy to miejsce, że jest nam ono potrzebne – komentuje.

Za dwa tygodnie, w galerii POSK-u odbędzie się wernisaż grupowej wystawy Stowarzyszenia Polskich Artystów. Kuratorem wystawy jest członkini APA, Alicja Mazur. Miał być rysunek, ale każdy chce pokazać swoją twórczość, więc ustalono, że będzie to wystawa fotografii, rysunku i grafiki pod hasłem „Czarno-Białe”. Rzeźbiarka Maria Jaczyńska zaproponowała by wystawę objął patronatem Medical Aid for Poland Fund. Cokolwiek się sprzeda, będzie stanowić poparcie dla tej organizacji.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

komentarze (0)

_