21 stycznia 2014, 11:00 | Autor: admin
Słowa, obrazy, dźwięki: Polak bez książki

Już ponad ćwierć wieku temu, jeden z najwybitniejszych amerykańskich filozofów politycznych, Allan Bloom, autor wielu znaczących dzieł kulturoznawczych, profesor prestiżowych uczelni amerykańskich, stwierdził, że studenci amerykańscy utracili nawyk czytania, zaś gwałtowny spadek czytelnictwa można zaobserwować w społeczeństwie amerykańskim już pod koniec lat sześćdziesiątych XX wieku. Idea książek jako towarzyszy życia stała się młodym ludziom obca. Studenci pozbawieni przewodnictwa literatury nie posiadają żadnego obrazu doskonałej duszy, dlatego nie starają się tej doskonałości osiągnąć – stwierdził amerykański intelektualista i nauczyciel akademicki. By dalej oświadczyć: jeżeli czyjś zmysł krytyczny nie ukształtował się na „Annie Kareninie” czy „Czerwonym i czarnym” (…) nie dostrzeże różnicy pomiędzy uczciwą analizą i tanią propagandą, tandetnym sentymentalizmem i grą szlachetnych uczuć (…) Nauczycieli, którzy kochali Szekspira, Austen i Donne’a, a jedynym ich problemem było zarazić uczniów swym entuzjazmem, prawie się już nie spotyka, udowadniał w jednym z esejów zamieszczonym w tomie, o jakże czytelnym tytule „The closing of the American Mind”. W 2000 roku, znany polski pisarz, eseista i publicysta, Andrzej Szczypiorski jednoznacznie stwierdził, iż Europa swoją wrażliwość zawdzięcza twórcom wielkiej epiki XIX wieku, nade wszystko zaś takim pisarzom jak Dickens, Zola, Tołstoj, a u nas Prus, Konopnicka, nieco później Reymont i Żeromski. Nagle okazało się zatem, że istnieje zbiorowe sumienie, a zatem także zbiorowy wstyd. Okazało się też – zdaniem pisarza, że cierpienie jest sprawą wspólną i nad nim pochylali się inni, artyści, uczeni, mężowie stanu, kapłani, rewolucjoniści i reformatorzy życia zbiorowego. Cierpienie stało się wielkim problemem intelektualnym całej naszej kultury. I właśnie dopiero wiek XIX, w następstwie burzliwego i pełnego nieszczęść rozwoju cywilizacji materialnej, uwrażliwił nas na los bliźnich i nauczył zbiorowego wstydu za zbiorowe niegodziwości.

Dzisiaj jesteśmy świadomi dramatycznych i strasznych wydarzeń naszych czasów i potrafimy je potępiać. To także jedna z weryfikowanych nieustannie prawd, którą sformułował już kilka lat temu Michał Paweł Markowski o życiu, które jakże często staje się „życiem na miarę literatury”. To w kontakcie z literaturą rozpoczyna się o nim dyskurs, to w niej poznajemy Innego, by w nim rozpoznawać siebie. To w niej i z niej odnajdujemy i czerpiemy także moralne kodeksy, jakie pozostawili nam najwybitniejsi jej twórcy XIX wieku, także i wtedy, a może przede wszystkim wtedy, gdy podejmujemy z nimi twórczy dialog. Chciałoby się w taki właśnie dialog wciągać młode pokolenia. Wydawałoby się, iż jest to mądre, ciekawe i ważne, gdy tymczasem najnowsze badania potwierdzają smutną prawdę o tym, że w Polsce czytamy, niestety, coraz mniej. 65% Polaków w ciągu minionego roku, nie miała w rękach książki, studenci kserują niezbędne fragmenty akademickich podręczników, lub ściągają je z popularnego „chomika”. Jedyna nadzieja pokładana jest przez wielu w e-bookach, ale czy rozwiążą one skutecznie problem coraz bardziej zamierającej potrzeby czytania?

A chyba tak bardzo, w czasach, w których przyszło nam żyć, w ich chaosie informacyjnym, ekspansji rynkowej ogarniającej umysły i serca, rozszalałym konsumpcjonizmie, przydałoby się więcej refleksji, którą rodzi kontakt z literaturą, więcej dialogu z jej autorem i bohaterem opisywanego świata, a także z sobą samym, zanurzonym w ten świat. Czyżbyśmy zapomnieli, że to właśnie kontakt z książką kształtuje naszą duchowość, uczy nas i uwrażliwia, prowadzi w światy, które pokazują nam drogę do siebie. Bo poetyckość, to nie tylko słowna fraza, którą artystycznie wartościować będzie Kaliope, przedstawiony świat prozy, to więcej niż literacka fikcja, a hamletyzm, to nie tylko dramaturgiczny epizod bohatera dramatu… To wielkie wyzwania poszukiwania nowych egzystencjalnych sensów, które prowokuje w nas literatura… pod warunkiem, że mamy z nią kontakt. Czyżby takie myślenie zamierało w nas? Dlaczego Skandynawowie są tak wysoce świadomi znaczenia kultury w ich własnym rozwoju? Dlaczego Niemcy inwestują w książki i czytają je, a statystyczny Polak nie kupuje rocznie nawet jednego jej egzemplarza?

„Jestem tym, co czytam” – mawiał Joseph Brodsky, a zatem jeśli Polacy przestają czytać, to kim stają się dzisiaj i kim będą w przyszłości?

Ewa Lewandowska-Tarasiuk

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_