26 maja 2012, 15:29 | Autor: Justyna Daniluk
I raz jeszcze, słowo o kobiecie

Powszechnie się o tym nie mówi, ale jednym z najbardziej celebrowanych na świecie świeckich świąt jest Dzień Matki. Tuż po Dniu/ Święcie Niepodległości lub Dniu /Święcie Zwycięstwa – każdy z istniejących krajów taki dzień posiada i nie ma co z takim świętem konkurować. Na świecie Dzień Matki świętowany jest o różnych porach roku. Obchody zaczynają się już od 10 lutego w Norwegii, 3 marca Dzień Matki przypada w Gruzji, 8 marca świętują kobiety m.in. Azerbejżdżanie, Maroku, Afganistanie, na Laos, czy na Ukrainie. W Wielkiej Brytanii Dzień Matki obchodzony jest 18 marca (tzw. Mothering Sunday – zapominalscy: to już w tą niedzielę!), a w Polsce, jak wiadomo, 26 maja. Maj w ogóle jest ulubionym miesiącem na obchodzenie tego święta. Po dogłębnej analizie wywnioskowałam, że jedynie w styczniu, lipcu i wrześniu nigdzie na świecie nie celebruje się macierzyństwa. Jednak i z tym pewności nie ma, jako że źródłem moich informacji był Internet, a jak wiadomo Internet to nie prorok i niektóre dane może mieć zapóźnione, lub co gorsza – fałszywe.

Fakt jednak pozostaje faktem – i święto Matki obchodzi się globalnie. I to jest piękne. Niepokoi mnie tylko, że 8 marca, w niektórych krajach, połączono Święto Kobiet ze Świętem Matki w jedno. Może to być spowodowane skąpstwem tamtejszych mężczyzn, którzy zamiast kupować dwa kwiatki w roku, wolą kupić jeden; lub ich niemożnością zapamiętania dwóch dat; lub co gorsza połączeniem obrazu kobiety z nieodłączną rolą matki (dla mnie nie-feministki neohumanistki taki atak na niezależność byłby niedopuszczalny). Tak czy siak nie świadczy to dobrze o tamtejszej płci brzydkiej.

Osobiście nie dziwi mnie wcale, że Dzień Matki jest tak powszechnie obchodzony. Nie chcę nawet nawiązywać do symbolicznej wymowy tego święta, do kultu antycznej Demeter i cyklicznie odradzającej się natury, czy kultu Maryjnego, ani do pogańskich bóstw płodności. Codzienne doświadczenie zmusza mnie do tej refleksji. Gdy widzę te Londyńskie Matki Utrapione, z rozwrzeszczanymi dzieciakami, dla których nigdy nie ma za dużo czasu, bo trzeba iść do pracy. Te Matki Wózków Uczepione, obładowane torbami i zakupami, dźwigające swoje dzieci wraz z całym oprzyrządowaniem po krętych i wysokich schodach stacji metra. Matki, którym pomóc w podniesieniu wózka może tylko Ojciec Rodziny, który wie jak tej kobiecinie ciężko, i który ma nadzieję, że jego żonie, gdzieś na innej stacji, też jakiś ojciec pomoże… Choćby tatusiowie nie wiadomo jak się starali, to nie zamienią się rolami z Matkami, jak to czynią pingwiny królewskie, a szkoda. Rola Matki jest dość niewdzięczna, gdy się na nią patrzy z boku. Dlatego też jestem zdania, że Święto Matki powinno obchodzić się jak najczęściej. Codziennie… lub chociaż raz w tygodniu. Już nie z czekoladką i kwiatkiem (chociaż pewnie byłoby to mile widziane), ale zwykłym odruchem pomocy – jak choćby na schodach do metra.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

komentarze (0)

_