17 grudnia 2012, 13:33 | Autor: Małgorzata Bugaj-Martynowska
Tamtej niedzieli…

W niedzielę 13 grudnia 1981 roku na terenie Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej został ogłoszony stan wojenny. Przyszłość kraju postawiono w obliczu niewiadomej.

Wprowadzenie stanu wojennego było wstrząsem dla Polaków. Na ulice polskich miast wyjechały czołgi, ogłoszono godzinę milicyjną, zerwano łączność telefoniczną, zamknięto lotniska, dworce autobusowe i kolejowe, wstrzymano komunikację miejską. Był czas aresztowań i represji. Rzeczywistość stanowiły puste sklepowe półki, żywność na kratki. I do dziś wyryty w pamięci Polaków obraz Jaruzelskiego w polskiej telewizji na tle przechylonego godła państwowego.

 

Danuta Gorzyńska-Hart:

Demonstracja pod londyńską ambasadą

– Przyjechałam do Londynu latem 1981 roku do pracy, a w zasadzie po to, aby osłuchać się z językiem angielskim, ponieważ byłam świeżo upieczoną absolwentką filologii angielskiej. Stroniłam wówczas od środowiska polskiego, ponieważ zależało mi na utrzymywaniu kontaktów z Anglikami po to, aby jak najlepiej opanować ich język. Obudziłam się w tamtą niedzielę, 13 grudnia rano i od razu włączyłam radio. Właśnie nadawano program o Polsce.

Danuta Gorzyńska-Hart obok pomnika w Ravenscourt Park, poświęconego działalności jej męża Giles'a Hart, który zginął tragicznie podczas zamachów terrorystycznych w Londynie, 7 lipca 2005 roku/ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska
Danuta Gorzyńska-Hart obok pomnika w Ravenscourt Park, poświęconego działalności jej męża Giles'a Hart, który zginął tragicznie podczas zamachów terrorystycznych w Londynie, 7 lipca 2005 roku/ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska
W jednej chwili dowiedziałam się o tym, że w Polsce ogłoszono stan wojenny. I nagle podczas audycji usłyszałam głos słuchacza, który dodzwonił się do radia i pod pozorem skomentowania sytuacji w Polsce zdążył ogłosić, że „dzisiaj 13 grudnia popołudniu odbędzie się demonstracja pod Ambasadą RP w Londynie”. Był to Edward Świtalski, jak się później okazało działacz PSC (Polish Solidarity Campaign). Zaraz po tych słowach został rozłączony, a ja natychmiast próbowałam zadzwonić do rodziny w kraju, ale było to niemożliwe. Łączność z Polską była zablokowana. Tamtej niedzieli uczestniczyłam w demonstracji pod Ambasadą RP, na którą przybyło bardzo wielu Polaków z polskimi flagami, transparentami. Wszyscy skandowali słowo „Solidarność” – mówiła Danuta Gorzyńska-Hart, która zapamiętała, że wówczas w Londynie było dużo śniegu, o wiele więcej niż zazwyczaj ma to miejsce (chyba tak samo dużo, jak w objętej stanem wojennym Polsce). Demonstracje pod ambasadą odbywały się przez kilka kolejnych dni, jednak budynek placówki był zamknięty i według relacji Danuty Gorzyńskiej-Hart, nikt z pracowników ambasady nie reagował na taki stan rzeczy. Wkrótce pod ambasadą stanęły również krzyże, przeniesione w toku dalszych działań w ramach pochodu do polskiego kościoła na Putney oraz utworzyła się grupka ludzi, które w Polsce były członkami „Solidarności” i w ten sposób powstała tzw. Grupa Robocza „Solidarność”, której miejscem spotkań stało się Polish Solidarity Campaign, powstałe w 1980 roku w Wielkiej Brytanii, i którego działaczem był również Giles Hart, później mąż Danuty Gorzyńskiej-Hart. Pani Danuta swojego przyszłego męża poznała w styczniu 1982 roku na spotkaniach PSC, które wspierało działania Grupy Roboczej „Solidarność” i stanowiło grupę solidaryzowania się z Polską. Wśród brytyjskich członów PSC, znalazły się dwie osoby pochodzenia polskiego, które udostępniły część swojego prywatnego mieszkania na prowadzenie działalności Grupy Roboczej „Solidarność”. Danuta Gorzyńska-Hart podała nazwiska tych osób, wśród nich byli Jacek Rostowski obecny minister finansów i jego przyjaciółka Wanda Kościa. Dzięki nim wkrótce został wydawany biuletyn informacyjny Grupy Roboczej „Solidarność”, w którym uświadamiano prorządowe związki zawodowe o realnej sytuacji w kraju. Danuta Gorzyńska-Hart wskazywała również na pomoc, w ramach której zbierano pieniądze na znaczki pocztowe.

– Działacze PSC zdecydowali podczas demonstracji 13 grudnia pod ambasadą, że równo za tydzień, będzie miała miejsce demonstracja w Hyde Parku. Było to bardzo trudne do zrealizowania, ponieważ wówczas nikt nie używał telefonów komórkowych, a rozkwit komputeryzacji miał dopiero swój początek – mówiła Danuta Gorzyńska-Hart. Wydrukowano więc ogromną ilość ulotek, zamieszczono informacje w prasie i przedsięwzięcie udało się na bardzo imponującą skalę, ponieważ w umówionym dniu do Hyde Parku, zdaniem Danuty Gorzyńskiej-Hart, przybyło około 14 tysięcy ludzi. Wśród nich byli Polacy i głównie Anglicy, którzy wyrażali ogromne wsparcie dla sytuacji w Polsce. Do zebranych przemawiali przedstawiciele różnych partii, ponieważ chodziło o to, by zdobyć dla Polski poparcie polityczne także ze strony związków zawodowych. Demonstracja miała również na celu zgromadzenie funduszy, które były następnie wysyłane nielegalnymi, podziemnymi kanałami do Polski, w celu pomocy dla internowanych i ich rodzin, które pozostały bez środków do życia. Danuta Gorzyńska-Hart wspomina, że w obliczu stanu wojennego w Polsce władze brytyjskie były bardzo przychylnie nastawione Polakom mieszkającym na Wyspach. Właśnie wtedy zezwolono im na legalny pobyt i osiedlenie się na terenie Wielkiej Brytanii. Danuta Gorzyńska-Hart znalazła się wśród tych osób, które wówczas podjęły swoją życiową decyzję o pozostaniu w Londynie.

Żona Giles’a Harta, wspominając czasy sprzed ponad 30 lat, mówiła, że działaczami PSC byli ludzie o poglądach lewicowych, którzy popierali ruchy demokratyczne na świecie, a kraje europejskiego bloku wschodniego, w tym Polskę postrzegali jako kraje uzależnione od ZSRR. Jej mąż opisał działalność grupy w swojej książce na temat działalności Polish Solidarity Campaign w latach 1980-1994, wskazując w niej również na współpracę z Lechem Wałęsą.

Działania Giles’a skupiały się wokół walki o prawa obywatelskie i wynikały z bardzo dobrej znajomości historii Polski po II wojnie światowej i konsekwencji rządów zakorzenionego w niej komunizmu.

Giles Hart zginął wiele lat później w zamachach terrorystycznych na Tavistock Square w Londynie, 7 lipca 2005 roku, kiedy był w codziennej podróży do pracy. Po jego śmierci z inicjatywy Tytusa Czartoryskiego i kilku innych osób z PSC (m.in. naszego felietonisty Wiktora Moszczyńskiego) sprowadzono z Polski kamień, który poświęcono osobie Giles’a Harta i jego działalności na rzecz „Solidarności”. Napis na kamieniu przywołuje wspomnienie historii tamtych dni. Sam obelisk znajduje się w Ravenscourt Park, w londyńskiej dzielnicy Hammersmith & Fulham.

 

Tekst i fot.: Małgorzata Bugaj-Martynowska

 

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

komentarze (0)

_