03 października 2012, 11:13 | Autor: Praktykant1
Szok porodowy

Przeżyłem prawdziwy szok, kiedy się o tym dowiedziałem! Myślałem, że to głupi żart dziennikarski, ale nie, czytam i patrzę – data aktualna: koniec września 2012 r. Idiotyczne i poniżej poziomu BBC. To się nadaje raczej dla brukowców, które chętnie wydrukują goły tyłek księcia albo fotkę toples księżniczki.

Niestety to wszystko prawda. –Co mnie tak ruszyło? Informacja o pewnej brytyjskiej żołnierce, która służy w Afganistanie. Mniejsza o to, co tam robi, kto i po co ją wysłał w to bagno. Anonimowa żołnierka-artylerzystka zrobiła niebywałą rzecz: urodziła dziecko walcząc z Talibami w Afganistanie. Wyczyn tym bardziej godny uwagi i odnotowania w prasie brukowej, że nasza dzielna żołnierka nie wiedziała o swoim odmiennym stanie. Przez 9 miesięcy była w ciąży nie wiedząc o tym! Kto wie, może nawet nie zna ojca swojego dziecka (ustaleniem ojcostwa zajmie się – na szczęście – brytyjskie ministerstwo macierzyństwa, chciałem powiedzieć obrony). Tym większe było jej zaskoczenie, że pewnego dnia urodziła zdrowego chłopczyka. Oczywiście to zaskoczenie udzieliło się jej dowódcom i mediom, a nawet wrogom. Z okazji tego wspaniałego wydarzenia okoliczni talibowie ogłosili 5 minutowe zawieszenie broni, wznieśli okrzyk ku czci: „allah akbar” i wrócili do wojaczki. Natomiast nasza żołnierka wkrótce wróci z niemowlakiem do Wielkiej Brytanii, gdzie –jestem o tym przekonany – zostanie przyjęta jak bohaterka narodowa, szok porodowy mediów minie, słowem wszystko wróci do normy, a ja do poważnych tematów, a nie takich bzdur.

Polska wyjątkowo dba o prawa zwierząt, w centrum na zadbanych trawnikach wszędzie stoją tabliczki ostrzegające: ‘Twój pies, twoja kupa’.

Poważne tematy to dla mnie na przykład prawa zwierząt i zachowanie młodych Brytyjczyków w Polsce. Przyjeżdżają do nas tacy zarozumiali, pewni siebie młodzi ludzie z Wysp, zachowują się jak Hunowie albo inni Normanowie. Piją, rozrabiają i jeszcze musimy do nich mówić po angielsku, bo inaczej nie rozumieją. A w zamian prasa brytyjska opisuje Polskę jako dziki kraj, gdzie rządzą bandy kibiców stadionowych i strach wyjść na ulicę. Obowiązującą ideologią jest antysemityzm i ksenofobia, rusofobia, germanofobia i jeszcze jakieś tam fobie. Słowem, rano wychodzisz z domu do pracy i zostawiasz testament, bo nie masz gwarancji, że wrócisz żywy na kolację. Taka jest Polska według niektórych brytyjskich mediów. Chciałbym więc dać wszystkim tym tendencyjnym doniesieniom zdecydowany opór: otóż dwaj młodzi, oczywiście pijani Brytyjczycy –a czy ktoś widział nie pijanych młodych „brytoli”? – zamordowali w biały dzień gołębia na krakowskim rynku. Przestępców pojmała polska policja i zanim przekaże do sądu, to –mam nadzieję – najpierw nauczy ich rozumu. Bo Polska to wyjątkowy kraj, który szczególnie dba i troszczy się o dobre traktowanie zwierząt. O, choćby przykład z ostatnich dni: pewien zacny wędkarz znad Wisły złowił olbrzymią rybę – leszcza. Sprawa to wyjątkowa, bo po pierwsze: w Wiśle nikt od dawna nie widział ryb, po drugie: rzeka wysycha i jeśli nawet trafi się jakaś zagubiona rybka, to trzeba ją ratować przed śmiercią z pragnienia, a po trzecie: z czystością Wisły nie jest dobrze, więc jeśli założymy teoretycznie, że warunek nr 1 jest spełniony, czyli: w tej rzece są ryby, warunek drugi jest również spełniony, a więc ryby nie umrą z braku wody, to grozi im trzeci warunek: czyli zatrucie chemikaliami rozpuszczonymi w Wiśle. Dlatego nasz zasłużony wędkarz, łowiąc rekordową rybę, przyczynia się tak naprawdę do ochrony środowiska, a jego świadomość ekologiczna jest godna najwyższej pochwały. A że ryba trafi na talerze, a nie z powrotem do wody? No cóż, nie wszystko jeszcze w Polsce jest na europejskim poziomie, ale pracujemy nad tym i z pewnością następna złowiona w Wiśle ryba zostanie uroczyście przewieziona w asyście kamer telewizyjnych do najbliższego akwarium, gdzie w komfortowych warunkach będzie dożywać sędziwego wieku.

O tym, że Polska wyjątkowo dba o prawa zwierząt, przekonałem się też kilka dni temu w moim mieście. Otóż w centrum na zadbanych trawnikach wszędzie stoją tabliczki ostrzegające: „Twój pies, twoja kupa”. Co tu dużo tłumaczyć-trzeba sprzątać po swoim zwierzaku, bo inaczej przestępstwo i czeka cię kara. Pod jedną z takich tabliczek załatwiał się właśnie zwykły, szary, bezpański kot. Zrobił kupę na środku trawnika pod samą tablicą ostrzegawczą i nie niepokojony przez strażników miejskich, policjantów oraz zwykłych czujnych obywateli, poszedł dalej. Czy znacie inny kraj, gdzie srające bezdomne koty mają tak dobrze?

Andrzej Kisiel

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Praktykant1

komentarze (0)

_