11 kwietnia 2021, 09:00
Globalizacja w odwrocie
Wiara w dobroczynną skuteczność globalizacji była konwencjonalną mądrością, a nawet kultem elit, zarówno w świecie gospodarczym, naukowym, jak i kulturalnym. Już od lat 60. Marcuse wmawiał nam, że mieszkamy w „globalnej wiosce”. Jej wewnętrzne ścieżki składały się z sieci elektronicznych łańcuszków, przez które bezustannie przepływały informacje w języku angielskim, o nowościach w kulturze, technice oraz świecie giełd i kapitału. W wyniku tego powstawała kultura powszechna i splot przedsiębiorstw, które kreowały naszą świadomość i zapewniały nam dochód. 

Można było wskoczyć do supermarketu w Tokyo czy w Durbanie i kupić te same puszki Coca Coli, trampki Nike i te same koszulki ze zdjęciem Justina Biebera, leczyć się tym samym Paracetamolem, czy zamówić Mercedesa albo kosiarkę Hondy za pośrednictwem tego samego smartfonu Samsunga, wyprodukowanego lokalnie z tą samą licencją. Czuło się, że się jest się obywatelem świata. Globalne ikony kamuflowały zjawisko, w którym coraz więcej instytucji, organizacji, przedsiębiorstw czy mediów, działało na obszarze całego świata, zapewniając podobną jakość produkcji i podobną – obniżoną cenę. W tle mieliśmy otwarty przepływ kapitału i towarów z minimalnymi restrykcjami  celnymi, omijającymi suwerenne instytucje i tradycyjne lokalne rzemiosła. Rządy, banki, instytucje i media, które chciały wypłynąć w tej zglobalizowanej wiosce, podzielały te same wartości i te same cele. Wierzono w skuteczność wolnego rynku, ale przy uregulowanych standardach nie tylko towarów, ale nawet wspólnych standardów wartości, jak bezpieczeństwo w pracy, prawa konsumenckie, równouprawnienie kobiet i różnych grup etnicznych, czy troskę o klimat i zanieczyszczenia w morzu i powietrzu. 

Właśnie w takiej atmosferze optymistycznego globalnego rozwoju, rząd brytyjski Tony’ego Blaira, mógł w 2004 roku przyjąć bezboleśnie tak poważny napływ Polaków i innych wschodnioeuropejskich pracowników po wejściu tych krajów do Unii, a Stany Zjednoczone podpisywały umowy międzynarodowe redukujące kontrole celne z sąsiadami, które nie zawsze były w interesie  amerykańskich robotników czy rolników, podważając konkurencyjność ich pracy, ale szły dzięki temu na rękę inwestorom i międzynarodowym korporacjom. 

Ten niby wygodny, coraz bardziej zabezpieczony świat, został nagle poddany szeregowi szoków, które ustanowiły wezwanie wobec tych wartości i celów, którymi kierowały się dotychczas ówczesne elity polityczne, gospodarcze i kulturalne. Tym samym, zmieniły kierunek rozwoju gospodarki światowej. 

Pierwszym szokiem był kryzys finansowy w 2008 roku , spowodowany nadmiarem błędnych inwestycji amerykańskich i innych zachodnich banków, na skutek którego cały zachodni świat został poddany głębokiej recesji i rosnącemu bezrobociu. To z kolei spowodowało poczucie niepewności, a nawet paniki, wśród elektoratów zagrożonych utratą pracy, czy zmniejszeniem świadczeń społecznych. Obróciło się to przeciw rosnącej ilości imigrantów i narastającego braku zaufania do instytucji, które uzasadniały te otwarte granice dla pracowników i tańszych towarów zagranicznych. Szczególnie znienawidzone były instytucje bankowe, które uważano za źródło karygodnych nadużyć powodujących kryzys, ale które ostatecznie były jego głównym beneficjentem. Kongres amerykański uchwalił przydział 814 mld dolarów od podatnika amerykańskiego na ustabilizowanie gospodarki, po czym prezydent Bush przekazał tę sumę w całości tym samym bankom do rozprowadzenia. Banki europejskie, również zakażone tymi samymi spekulacyjnymi rozgrywkami co ich amerykańscy partnerzy, też wymusiły od rządów unijnych podobny haracz, ale już pod ściślejszą kontrolą ich zachowań.

Drugim szokiem, wynikającym z powyższego kryzysu, było ożywienie ruchów nacjonalistycznych w Ameryce Północnej i Europie. Ich charakterystyką była rosnąca krytyka otwartych granic dla imigrantów i większy nacisk na ratowanie lokalnych przedsiębiorstw przez inwestycje ochronne, a nawet przez ich nacjonalizację. Wtórowała tu bardziej zachowawcza polityka społeczna, kwestionująca ogólnie przyjęte zliberalizowane obyczaje i zarządzenia, np. odnośnie aborcji czy małżeństw homoseksualnych. Powstawał jakby nowy globalizm nacjonalizmu, wspierany nie tylko przez niepowodzenia gospodarcze w poszczególnych krajach, ale również przez antydemokratyczne i zachowawcze modele Chin i Rosji. Przez następne lata świat liberalnej demokracji znalazł się w odwrocie, jak również wiara w pozytywne efekty globalnej liberalizacji w kulturze i w handlu.

Po kryzysie finansowym i wzroście ruchów nacjonalistycznych nastąpiły dalsze ciosy. Polska, która przed rokiem 2015 była wzorowym przykładem skutecznej gospodarki wolnorynkowej i otwarcia na kulturę zachodnioeuropejską, uwalniając się od przytłaczającej konserwatywnej obyczajowości PRL-u, przemieniła się dramatycznie, w wyniku rewolucji PiSowskiej, w kraj stawiający na pierwszy plan interes czysto polski. Poważne rezerwy finansowe odziedziczone od poprzedników, rozprowadzała w serii różnych świadczeń „plus”, które miały na celu rolę kiełbasy wyborczej i zachęty do dalszej prokreacji rodzin polskich, ale praktycznie jeszcze bardziej rozruszyły gospodarkę, przez wzrost konsumpcji u tej części społeczeństwa, która poprzednio miała ograniczony dostęp do źródeł finansowych. Polska odwróciła się kulturowo od Europy wdrażając model monopolu władzy w  gospodarce, w prawodawstwie i w mediach.

Następny cios to Brexit. Cyniczna eksploatacja przez Borisa Johnsona nacjonalizmu angielskiego i rosnących urazów wobec legalnych imigrantów wschodnioeuropejskich doprowadziła do zerwania z członkostwem Unii Europejskiej w imię suwerenności brytyjskiej. Przeprowadzono odejście, mimo groźby secesji Szkocji, zaburzeń narodowościowych w północnej Irlandii i nagłej zapaści w handlu z kontynentem europejskim.   

A po Brexicie na scenę wkroczył prezydent Trump ze swoim hasłem „America First”. Powoli i systematycznie rozbierał umowy zagraniczne dotyczące nie tylko wolnego handlu, ale także  ograniczeń zbrojeniowych i umów sojuszniczych z aliantami o obliczu liberalnym i demokratycznym. Zbliżał się do przywódców antyliberalnych jak Rosja, Turcja, Arabia Saudyjska, Polska, Brazylia,  a nawet, w pewnym momencie dość groteskowym, do Korei Północnej, co świadczyło o zmierzchu ery kiedy Stany Zjednoczone odgrywały rolę czempiona wartości demokratycznych w świecie. Dalszymi konsekwencjami jego prezydentury był charakterystyczny odwrót od szanowania praw mniejszości, potępienie wszelkiej poprawności politycznej, wywołanie wojen handlowych z Chinami i Europą i próba wybudowania muru na granicy meksykańskiej. Ale na koniec, jego największym ciosem wobec wygodnego świata demokracji był sprzeciw przed przyjęciem wyników wyborów demokratycznych, które przegrał, ale które traktował jako sfałszowane. Będzie to prawdopodobnie wzorem  naśladowanym w przyszłości w innych krajach, w pół, a nawet w pełni, demokratycznych, gdzie zasadniczy element liberalnej demokracji, jakim jest uszanowanie wyników wyborów, będzie się ścierał z rosnącą niecierpliwością fal nacjonalizmu. Już w państwach afrykańskich każde wybory traktowane są jako sfałszowane przez stronę przegraną. 

Kolejno, konsolidacja władzy prezydenta Xí Jìnpíng w Chinach, wprowadza agresywną alternatywę do światowego porządku. Oparta jest na tzw. Pasie i Drogi, według której Chiny stają się opoką gospodarczą dla coraz większej liczby krajów trzeciego świata. Czego Chiny nie dokonują inwestycjami gospodarczymi, dopełniają brutalną agresją i dyplomacją „wilczo-wojowniczą” wobec sąsiadów bliskich i dalekich, poczynając od Hong Kongu i Tajwanu. A ich obecny sojusz partnerski z Rosją zapowiada poważną konfrontację z Zachodem, której wiele państw, szczególnie w Unii Europejskiej, nie będzie w stanie stawić należycie czoła. Wiedząc, że muszą z Chinami współpracować w zakresie zmian klimatycznych i będąc też świadomi swojego uzależnienia, zarówno od chińskiej technologii i dostawy surowców, jak i zapotrzebowania na chiński rynek zbytu, kraje zachodnie mają nieco związane ręce. Przykładem tego była tzw. grudniowa Wszechstronna Umowa Inwestycyjna Unii Europejskiej z Chinami, skrytykowana przez Stany Zjednoczone, a potem podważona przez nowe sankcje przeciw Chinom za prześladowanie Ujgurów, na co Chiny odpowiedziały kolejno swoimi sankcjami wobec przedsiębiorstw i polityków europejskich. Jednym ze skutków tej konfrontacji jest dążność wielu państw do porzucenia handlu w skali globalnej, aby oprzeć się bardziej na handlu regionalnym, mniej podatnym na sankcje czy presje polityczne. Globalizm już się wyraźnie kurczył.

Ale największym szokiem dla globalizacji jest obecna pandemia. Jest odpowiedzialna za przeszło 2 miliony przedterminowych zgonów na świecie, i za katastrofalne kurczenie się o 9,2% w ilości globalnego handlu towarem w 2020 roku. W tym samym roku spadek  globalnego PKB wynosił 4,9%. Mimo prób wspólnej akcji w produkowaniu odpowiednich szczepionek antycovidowych i rozwinięciu ambitnych międzynarodowych antykryzysowych projektów uruchomienia gospodarki, wkroczyliśmy w świat zażartej konkurencji, szczególnie w ostrym zatargu wokół rozprowadzenia szczepionek. Indie i Unia Europejska starają się powstrzymać eksport szczepionek, dopóki nie zadowolą swoich rynków wewnętrznych, mimo istnienia obowiązujących umów eksportowych, a Chiny i Rosja odwrotnie, wykorzystują eksport swoich szczepionek jako element polityki zagranicznej, mimo ich braku dla własnych obywateli. 

Następuje teraz  okres rosnącej autarkii, gdzie państwa post demokratyczne zmierzają do osiągnięcia samowystarczalności gospodarczej, a co za tym idzie niezależności, czy raczej izolacji informatycznej i kulturalnej. Polska Kaczyńskiego jest tego tylko jednym przykładem, a w polityce sąsiednich państw widać, że ta pokusa wzrasta coraz bardziej w krajobrazie postcovidowym. Pod coraz większym naciskiem rządów i sojuszów regionalnych, wielkie giganty amerykańskiej informatyki  jak Facebook, Apple czy Microsoft, tracą swoją samodzielność i swój globalny monopol.

Choć globalizacja miała wiele ujemnych cech, to jednak jej zanik nie wróży wiele dobrego. Przypomina świat konfliktów i roszczeń nacjonalistycznych sprzed Drugiej Wojny Światowej. A przecież do tego nie chcemy wracać.

Wiktor Moszczyński   

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_