24 stycznia 2023, 13:28
 Czy czujesz się samotna w Londynie?    

Małgorzata Mroczkowska

W naszej sondzie ulicznej pytamy Polaków o to, jak im się zyje w Wielkiej Brytanii

Teresa z Acton 

W Londynie mieszkam od dwudziestu lat. Mam tu syna, ale córka też mieszkała na Wyspach. Myślałam, że będę tu tylko rok, ale życie pisze swój scenariusz. Pracowałam jako opiekunka osób starszych, ale od pewnego czasu jestem już na emeryturze. Nie narzekam, bo żyje mi się spokojnie. Emerytura nie jest bardzo wysoka, ale da się żyć. Nigdy na nic nie narzekam i to mnie ratuje. Podjęłam decyzję, że chcę żyć tu, a nie w Polsce i cieszę się z tego. Mam tu dużo koleżanek i przyjaciół. Staram się bardzo aktywnie spędzać czas, lubię się spotykać. Robię to jak  najczęściej. Lubię też podróżować i w tamtym roku byłam we Francji. Jeżdżę do Polski, ale zwiedzam też Wielką Brytanię. Z koleżankami byłyśmy już w Walii,  Brystolu, a teraz myślimy o odwiedzeniu Edynburga. Lubię też jeździć nad morze. A jeśli nie jadę gdzieś dalej to spotykam się na miejscu, lubię odwiedzać jazz club w POSK-u. Chodzę też do teatru. A, że uwielbiam tańczyć to pomyślałam sobie, że może będzie dla mnie miejsce w zespole ludowym „Tatry”. Właśnie mam zamiar to zrobić, bo właściwie na co czekać? Może mają miejsce dla osób w moim wieku, które chcą aktywnie spędzać czas, dlaczego nie? 

Czuję się zrealizowana, bo lubię pomagać. Mam znajomych w starszym wieku, którym z przyjemnością pomagam na przykład w obsłudze internetu. Nie każdy to potrafi, a mi sprawia to ogromną przyjemność. Dobrze być potrzebnym, lubię gotować i przyjmować gości w swoim domu. 

Chciałabym powiedzieć innym emerytom, że jeśli mamy już w końcu ten czas wolny to najważniejsza zasada, by nie uzależnić się od telewizora. Trzeba wyjść z tego domu, żeby się nie zasiedzieć. To najlepszy czas, by korzystać z życia. Aktywność jest bardzo pomocna. Trzeba też zawsze być otwartym na poznawanie nowych ludzi, a może nawet miłości? Miłość nie ma przecież ograniczeń wiekowych i zawsze można ją spotkać. A jeśli nie spotka się upragnionej miłości, to może spotka nas przyjaźń? To też jest piękne. 

 

Jola z Wimbledonu. 

 

Bardzo dużo pracuję, jako maternity nurse, pomagam kobietom po porodzie w ich domach. To bardzo intensywna praca, często również w nocy. Ale uwielbiam tę pracę. Zostało mi jeszcze kilka lat do emerytury, więc każdą wolną chwilę staram się spędzić tak, by jej nie zmarnować.

Nie mam męża, jestem po rozwodzie, przyjechałam do Londynu piętnaście lat temu z dwójką dzieci. I musiałam ze wszystkim sobie poradzić. Ale to nauczyło mnie pokory i tolerancji, czego bardzo brakuje Polakom w kraju. Mam wrażenie, że wydaje im się, że wszystko nam tu spadło z nieba, a przecież musieliśmy walczyć o lepsze życie. I bardzo ciężko pracować. W Polsce wszyscy tylko narzekają, ale nikt nie ma odwagi wziąć się do roboty i zrobić coś ze swoim życiem. Ja bym tak nie umiała. Może i ciężko pracuję, ale jestem szczęśliwa i stać mnie na wycieczki, które bardzo mnie relaksują. Życie w Anglii daje dużo możliwości, stać mnie na więcej rzeczy, w Polsce nie byłoby to możliwe. Nie mam tu bliskiej rodziny, ale bardzo pielęgnuję przyjaźnie. Razem z koleżankami dużo podróżujemy, za chwilę z czterema koleżankami lecimy do Portugalii, bo polujemy na okazje i korzystamy z nich.

Cały czas szukam też drugiej połówki. Kiedyś byłam na speed dating i bardzo spodobała mi się ta forma. Zapisuję się na spotkanie i mogę poznać konkretną osobę. Jest to spotkanie zazwyczaj w kawiarni, firma dobiera wiek osób i to, żeby było tyle samo pań i panów. Każdy ma możliwość, by kilka minut porozmawiać z drugim człowiekiem. Dzięki takim randkom poznałam wielu panów, ale tego jedynego jeszcze nie. Nie zamykam się na nowe. Unikam natomiast portali randkowych, bo pełno na nich oszustów. I trzeba na nich bardzo uważać. 

Chciałabym kogoś poznać i wierzę, że i dla mnie przyjdzie taki dzień.

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_