03 marca 2022, 09:00
Felieton Kisiela: Bitwa o wiatraki
Z wiatrakami nikt jeszcze nie wygrał, to prawda znana co najmniej od XVII stulecia, kiedy Hiszpan Miguel Cervantes opisał nieudany pojedynek błędnego rycerza, Don Kichota z wiatrakiem stojącym na wzgórzu. Rycerz stracił na tym starciu wiele: swój oręż, zdrowie fizyczne (bo umysłowe postradał dużo wcześniej) i reputację. Kiedy zaatakował z furią skrzydła wiatraka, one po prostu poturbowały śmiałka i jego konia, i odrzuciły jak śmieć. A zyski z nierównej walki? Don Kichot przeszedł do historii literatury światowej jak twórca i praktyk idei walki z wiatrakami. 

Wiatraki w Osiecznej (Wikipedia/ fot. Janusz Stor)

Najwyraźniej nie wszyscy jednak przyswoili sobie to piękne określenie, bo gdyby tak było, to dzisiaj nie miałbym o czym pisać. A jest o czym. 

Kilkanaście dni temu minęła 103. rocznica potyczki, która została nazwana bitwą pod wiatrakami. W połowie stycznia 1919 roku, w miasteczku Osieczna w Wielkopolsce, w bardzo charakterystycznym miejscu, o którym zaraz wspomnę, starli się powstańcy wielkopolscy z oddziałami armii niemieckiej. Pod koniec grudnia 1918 roku w Poznaniu wybuchło powstanie Wielkopolskie – jak głosi legenda – jedyne w dziejach Polski zwycięskie powstanie zbrojne. Nie do końca bym się zgodził, bo mieliśmy jeszcze trzy powstania Śląskie, i one na pewno nie były przegrane przez nas. A poza tym, a może przede wszystkim: KAŻDE polskie powstanie narodowe było ZWYCIĘSKIE, ponieważ zawsze byliśmy zwycięzcami moralnymi. I to bez względu na koszty. Polacy lubią uczestniczyć w beznadziejnych, od początku skazanych na klęskę zrywach zbrojnych, być może dlatego aby potem było co rozpamiętywać i rozdrapywać… 

Ale wróćmy do bitwy pod wiatrakami. W Osiecznej, tej małej, wielce urokliwej miejscowości na południe od stolicy Wielkopolski, rozgorzała jedna z najbardziej zaciętych bitew pomiędzy Polakami a Niemcami. Nasi powstańcy okopali się na wzgórzu w cieniu starych, wiekowych drewnianych wiatraków. Najstarszy z nich działał od 1761 roku a dwa pozostałe były tylko odrobinę młodsze. 

Pomimo gwałtownych ataków niemieckich żołnierzy Polacy nie tylko obronili miasteczko, ale i po zaciętych walkach rozbili wrogie oddziały i zdobyli sporo cennej broni. Mała Osieczna stała się sławna w całym kraju a wiatraki pożyczyły nazwę dla zwycięskiej bitwy. Don Kichot, gdyby żył w XX wieku, byłby pewnie przeszczęśliwy z tej okazji.

Mijały lata a wiatraki powoli zaczęły znikać z polskiego krajobrazu. 

Przed II wojną światową w kraju pracowały tysiące młynów wiatrowych, większość z nich co prawda przetrwała wojnę, ale nie przetrwała gospodarki socjalistycznej, która nastała na wiele dekad po 1945 roku. W każdym razie kilkanaście lat później na kilka tysięcy zachowanych wiatraków, działało zaledwie kilkadziesiąt sztuk. Nie wiem ile ocalało do dziś, bo praktycznie nikt nie jest w stanie tego zliczyć, tak szybko znikają z polskiego krajobrazu. Sam byłem świadkiem końca jednego z nich. Miał co najmniej 100 lat, ale pozbawiony opieki i gospodarza rozsypał się ze starości na oczach nielicznych świadków kilka lat temu. 

Po dawnym wiatraku nie pozostał przysłowiowy kamień na kamieniu i gdy dziś pokazuję znajomym tamto miejsce, nikt mi nie wierzy. Dobrze że chociaż mam jego zdjęcie. Kilka dni temu z mapy Polski zniknęły dwa kolejne zabytkowe młyny. Powaliła je wichura, która rozpętała się nad całą Europą. Wiatraki zbudowano po to, aby wykorzystywały siłę wiatru do mielenia zboża. Niektóre z nich, jak te z Osiecznej, robiły to nieprzerwanie przez 300 lat a teraz, w XXI wieku zostały zniszczone prze wiatr, który był ich sprzymierzeńcem przez tyle czasu. To chyba najlepszy dowód na zmiany jakie zaszły w przyrodzie i w klimacie w ostatnich latach. Może więc nadszedł czas aby nie walczyć z wiatrakami, ale rozpocząć walkę o wiatraki. O ich ocalenie przed niszczycielskim żywiołem.

Andrzej Kisiel

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_