14 lutego 2022, 10:14 | Autor: admin
Uciekający państwo młodzi
Uwielbiam fotografować małe śluby, ponieważ są piękne, romantyczne i intymne. Uważam to za ogromny przywilej – zostając wpuszczona do intymnego świata emocji i bliskości dwóch osób, mogąc uchwycić dla nich jedne z najważniejszych momentów w życiu – mówi Natalia Świąder. Z polską fotografką z Edynburga specjalizującą się w kameralnych ślubach w plenerze (ang. elopement) rozmawia Magdalena Grzymkowska.

Czym jest „elopement”?

– „Elopement” przetłumaczyłabym jako ucieczkę kochanków w celu zawarcia związku małżeńskiego. W przeszłości pojęcie „elopement” odnosiło się głównie do sekretnych ceremonii zaślubin, często będących konsekwencją braku akceptacji związku partnerów ze strony rodziców bądź całych rodzin – tak jak w szekspirowskim dramacie „Romeo i Julia”. I pomimo tego, że czasami nadal są to powody, dla których dwie osoby decydują się zawrzeć małżeństwo podczas tego typu ceremonii, w dzisiejszych czasach tych powodów jest znacznie więcej i każda para decydując się na ten krok, priorytetyzuje różne jego aspekty. Tego typu śluby to najczęściej dwie zakochane w sobie osoby i dwoje świadków – a świadkowie są często nieznani parze, mogą to być fotograf lub florystka, jeśli para decyduje się na sekretny ślub w nieznanej im do tej pory lokalizacji. Zdarza się jednak, że zakochanym towarzyszą świadkowie, najczęściej przyjaciele lub rodzice. 

Jakie są zalety takiego ślubu?

– Zalety zawarcia ślubu w ten właśnie sposób są naprawdę liczne. Szczególnie w czasach pandemii, która jest czasem stresu i niepewności, w którym ludzie często boją się podejmować dalekosiężne decyzje i wybiegać zbyt daleko w przyszłość. Tym bardziej jeśli chodzi o na przykład organizację dużego wesela na wiele osób za rok lub nawet dwa lata od dzisiaj.  Pandemia COVID-19 spowodowała dużą zmianę trendów na rynkach ślubnych, szczególnie w kontekście organizacji ślubów i wesel. Coraz więcej par zaczęło wycofywać się z pomysłu wielkiego, często kosztownego, tradycyjnego ślubu. Odejście od wielkiego wesela stało się krokiem w kierunku tak zwanych „elopementów” i „mikroślubów”.

Po pierwsze: „elopement” to gwarancja pełnej swobody wyboru, jeśli chodzi o lokalizację, w której będzie miała miejsce ceremonia ślubna, kto ją poprowadzi. Wszystko skupione jest na chęciach i potrzebach partnerów. Jest to intymny i kameralny sposób zawarcia związku.

Po drugie: oszczędność. Według ostatnich danych przeciętny ślub w Wielkiej Brytanii kosztuje około 35 tysięcy funtów. Dla wielu osób ta suma znacznie przekracza kwotę potrzebną na wkład własny podczas kupna mieszkania lub domu. A także znacznie przekracza średnią roczną pensję w Wielkiej Brytanii, która według danych z 2021 r. wynosiła około 26 tysięcy funtów! Dla porównania, koszt organizacji „elopementu” to zazwyczaj suma od 2 do 6 tysięcy funtów. Zaoszczędzone pieniądze można przeznaczyć na przykład na wymarzoną podróż poślubną!

Po trzecie: minimalny poziom stresu w dniu ślubu. Nie trzeba martwić się o to, jak bawią się goście, czy smakuje im jedzenie, czy ktoś nie przesadzi z alkoholem. Nie trzeba martwić się o potencjalnie skomplikowaną sytuację rodzinną w kontekście wesela, o idealny pierwszy taniec…

Fot. Natalia Świąder Photography / www.nataliaswiader.com

Poza tym konieczność pozostawania w centrum uwagi przez cały dzień to dla niektórych osób najgorszy koszmar – a więc to idealna propozycja dla introwertyków!

„Elopement” to często niesamowita przygoda, którą dwie osoby zaczynają nowy rozdział we wspólnym życiu – tym bardziej tutaj, w Szkocji, gdzie zgodnie z prawem ceremonia może mieć miejsce dosłownie wszędzie! Nad morzem, w lesie, nad jeziorem, na szczycie górskim, na klifie. Dla osób, które cenią sobie czas spędzony na świeżym powietrzu, odkrywając niesamowite krajobrazy, będzie to coś naprawdę znaczącego i bez wątpienia niezapomnianego.

 Brzmi jak bajka! Czy są jakiekolwiek minusy?

– „Elopement” nie jest opcją idealną dla każdego – niektórzy zwyczajnie nie wyobrażają sobie zawarcia ślubu z dala od rodziny czy najbliższych przyjaciół. I wolą przez to zorganizować duże wesele z zabawą do rana – w czym oczywiście nie ma nic złego. Najważniejsze podczas dokonywania wyboru jest dokonanie go w zgodzie ze sobą i z własnymi potrzebami, a nie pod kątem potrzeb lub wymagań innych osób.

Fot. Natalia Świąder Photography / www.nataliaswiader.com

Dlaczego postanowiłaś się specjalizować w fotografii ślubnej?

–  Uwielbiam fotografować małe śluby, ponieważ są piękne, romantyczne i intymne. Uważam to za ogromny przywilej – zostając wpuszczona do intymnego świata emocji i bliskości dwóch osób, mogąc uchwycić dla nich jedne z najważniejszych momentów w życiu. Daje mi to poczucie, że moja praca ma znaczenie i sens nie tylko dla mnie, ale także dla innych.

W mojej pracy jako fotograf mogę pochwalić się wielką liczbą niezapomnianych i fascynujących historii. Jedną z nich bez wątpienia był majowy „elopement” na Wyspie Skye, gdzie pomimo słonecznej i bezchmurnej prognozy pogody w pewnym momencie zaczął padać grad, a widoczność spadła do jakichś 10% – co pokazuje, że decydując się na ślub w Szkocji, trzeba być przygotowanym na naprawdę wszystkie warunki pogodowe i nie należy nigdy w stu procentach ufać prognozom! Kolejną historią był plenerowy ślub w Edynburgu, podczas którego moi klienci ze łzami w oczach czytali listy przygotowane dla nich od swoich bliskich, dzięki którym, jak sami stwierdzili, poczuli, że są częścią ceremonii. Ostatnia historia to odnowa przysięgi małżeńskiej przez moich klientów z Teksasu w USA – miało to miejsce w przepięknym miejscu w Fairy Glen. Po 20 latach małżeństwa postanowili odwiedzić Szkocję w deszczowym październiku – a podczas odczytywania przysięgi deszcz nie przestawał padać ani na chwile, ale zupełnie im to nie przeszkadzało. Było to piękne doświadczenie – móc być świadkiem emocjonalnej ceremonii przysięgi, podczas której dwie zakochane w sobie osoby wspominają najpiękniejsze i najtrudniejsze przeżyte razem chwile, dziękując sobie wzajemnie za miłość i wytrwałość. 

Fot. Natalia Świąder Photography / www.nataliaswiader.com

Czy sama chciałabyś wziąć właśnie taki ślub?

– Nie miałam jeszcze możliwości planować własnego ślubu, ale jeśli kiedyś będę miała taką okazję, marzy mi się „mikroślub” – ceremonia w gronie jedynie najbliższych mi osób. Jako osoba niezbyt ceniąca sobie bycie w centrum uwagi, obawiam się, że wielki ślub z weselem na sto pięćdziesiąt osób mógłby mnie przytłoczyć.

A wśród osób, które decydują się na taki ślub, są Polacy?

– Chociaż większość moich klientów to Szkoci, Anglicy, Walijczycy, Irlandczycy, Amerykanie i Kanadyjczycy, zdarza mi się fotografować także Polaków decydujących się na sekretny ślub w Szkocji. Często są to osoby, do których nie przemawia idea tradycyjnego, wielkiego ślubu w Polsce – dlatego też decydują się na intymną ceremonię w Edynburgu lub górzystych, północnych obszarach Szkocji, w zgodzie z własnymi potrzebami, a także często jako ucieczka od tradycyjnych oczekiwań przyjaciół i rodziny. 

Od jak dawna mieszkasz w Szkocji? I dlaczego tu?

– W Szkocji mieszkam już niemal 4 lata. Moim domem jest Edynburg – i przyznam szczerze, że nie wyobrażam sobie mieszkać gdziekolwiek indziej. Szkocja od pierwszego wejrzenia urzekła mnie swoimi niesamowitymi krajobrazami, a Szkoci swoja otwartością, życzliwością i poczuciem humoru. Dwa lata temu udało mi się kupić tutaj własne cztery kąty i skupiam się na rozwoju swojego biznesu fotograficznego i podróżach po różnych częściach Szkocji, która jest naprawdę pięknym miejscem i ma wiele do zaoferowania.  

Więcej na temat plenerowej fotografii ślubnej: www.nataliaswiader.com

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_