12 sierpnia 2020, 10:00
Siedem pytań: KAROLINA KRÓLICZEK
Właścicielka polsko-brytyjskiej agencji public relations PR Insight. Pochodzi z Pszczyny, w latach 2011 – 2012 mieszkała w Yorku, potem w Budapeszcie i Warszawie, a dwa lata temu zakotwiczyła w Londynie. Ukończyła politologię w Wyższej Szkole Biznesu – National Louis University w Nowym Sączu, międzynarodową politykę publiczną na University of York oraz na Central European University w Budapeszcie, a także public relations w mediach cyfrowych na National University of Singapore. Znak zodiaku – Lew.

Kuchnia…

Hiszpańska. Uwielbiam owoce morza, popijane czerwonym winem, a wręcz przepadam za paellą, czyli podsmażanym ryżem z różnymi dodatkami, którą najlepiej degustować na pulsującym życiem deptaku w Barcelonie czy Madrycie. Podoba mi się sposób, w jaki Hiszpanie celebrują spożywanie posiłków – często na ulicach, z całymi rodzinami, które budzą się po popołudniowej sjeście na późną kolację. Natomiast ja pierwszy raz spróbowałam paelli w Londynie, kiedy znajomy Anglik zabrał mnie na spacer po Greenwich Market.

Miasto…

Londyn. Jego klimat tworzą ludzie, którzy sprawiają, że poszczególne dzielnice tak bardzo się od siebie różnią. Obecnie mieszkam we wschodniej części stolicy, ciągle biedniejszej od pozostałych, ale relatywnie tańszej, z wieloma pięknymi zakątkami. Mnie szczególnie bliskie są East India Docks i Royal Victoria Docks, gdzie często chodzę na spacer. W tym drugim miejscu znajduje się weekendowa szkoła pływania… w Tamizie. Zawsze dziwił mnie widok ludzi kąpiących się w tak brudnej rzece, ale może w końcu sama spróbuję.

Mężczyzna…

Oczytany, na bieżąco śledzący to, co dzieje się na świecie, elokwentny, dobry w łóżku. No i oczywiście z poczuciem humoru, najlepiej czarnym. Preferuję wysokich brunetów o niebieskich oczach, ale jak się okazuje zgranie tych wszystkich cech nie jest takie łatwe. Ja tego jedynego jeszcze nie spotkałam, jednak nie tracę nadziei.

Muzyka…

Elektroniczna, głównie twórczość Paula Kalkbrennera, Christiana Löfflera oraz zespołu Moderat. Mieszkając w Warszawie zdarzało mi się wyskoczyć na weekend do Berlina, do takich kultowych miejsc jak klub Watergate, odsłaniający nad ranem żaluzje z widokiem na Szprewę, by podziwiać wschód słońca. Tamtejsza muzyka elektroniczna jest dość ciężka, zimna i industrialna, z kolei londyńskie Soho to beztroska i radość. W brytyjskiej stolicy bardzo polubiłam pub Lion & Lamb, niestety ostatnio ochrona wyraźnie zaniżyła tam standard selekcji gości.

Film…

Artystyczny dorobek Pedro Almodovara. Ostatni obraz tego reżysera, „Ból i blask”, jest w istocie jego autobiografią, która odzwierciedla rozliczenie się z trudnym dzieciństwem, przemianami obyczajowymi w Hiszpanii, niestabilne życie erotyczne oraz niemoc artysty, czerpiącego siłę z własnych ograniczeń. Dla mnie wyznacznikiem dobrego filmu jest to, czy porusza moje zmysły i duszę, a w przypadku twórczości Almodovara tak właśnie czuję.

Marzenie…

Pomieszkać w Nowym Jorku. Wiele o nim słyszałam, chociaż jeszcze tam nie byłam, a że fascynują mnie duże miasta i to, co nieznane, więc będzie to moje kolejne wyzwanie. Ale nie wcześniej niż za pięć lat, bo cały czas jestem głodna Londynu.

Chwila…

Nie mam tej jednej, specyficznej. Może dlatego, że często spotykam ciekawe osoby, odkrywam nowe miejsca, mam do czynienia z różnymi sytuacjami. Ludzie w Londynie z reguły są życzliwi i starają się pomóc, co dobrze ilustruje niedawne zdarzenie, jakie mi się przytrafiło. Zaczepił mnie chłopak, emigrant z ulicznego straganu, porozmawialiśmy chwilę, a kiedy poszłam dalej popędził za mną, żeby wręczyć mi koszyk malin. Brytyjska stolica jest pełna takich małych gestów – nie wiem tylko czy dlatego, że ludzie są samotni i szukają kontaktu z drugim człowiekiem, czy przez to, iż mieszka tu niemal dziewięć milionów mieszkańców…

Piotr Gulbicki

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_