02 maja 2020, 08:00
W cztery oczy: Jeśli znasz kogoś z „frontu”, skoś mu trawnik, upiecz ciasto. Zrób coś, wspomóż pieniężnie.
Paweł, student ostatniego roku matematyki, z powodu pandemii musiał przerwać pobyt w Cambridge i wrócić do Polski.

 

 Jesteś w Polsce, gdyż twoja uczelnia została zamknięta. Przygotowujesz się do końcowych egzaminów. Jak student matematyki w Cambridge może zdać egzamin zdalnie?

Wszyscy byliśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni tym, że nasz wydział wybrał najsensowniejszą z dostępnych metod zdawania egzaminów. Mianowicie w czerwcu odbędzie się egzamin online, ale w formacie open book, czyli z możliwością korzystania z wszelkich pomocy naukowych. Zostanie oceniony w uproszczony sposób, czyli pass/fail. Dodatkowo, w innym terminie – będzie to wrzesień albo grudzień – dla tych osób, które chciałyby mieć ocenę, otworzy się możliwość, żeby pojechać do Cambridge i zdać jeszcze jeden egzamin na miejscu.

Jak ci idzie nauka?

Odkąd skończyłem kwarantannę po przylocie i przebywam więcej z rodziną, mój tryb pracy zmienił się bardzo. Dopasowałem się do rodzinnego życia, jemy razem obiady, czasem trzeba je też ugotować albo poodkurzać dom. To jest dobre, a z drugiej strony utrudnia skupienie (chociaż nie aż tak jak ciągły dostęp do internetu…). Podczas kwarantanny byłem w stanie wyciągać po sześć godzin solidnej pracy umysłowej dziennie, aktualnie średnia spadła do trzech – masakra!

A ponieważ egzamin czerwcowy ma być łatwy, moja motywacja do nauki również drastycznie spadła, szczególnie w stosunku do tego, co byłem w stanie robić na uczelni. Na szczęście praca magisterska jest oceniana według starych zasad, więc chociaż do niej chce mi się przykładać.

Większość osób, z którymi rozmawiam, mówi to samo: że najciężej zabrać się do pracy, szczególnie gdy w pobliżu jest internet, łóżko. Pracowanie w tym samym miejscu, w którym się odpoczywa, nie działa. Moja produktywność gwałtownie spadła i to jest ta zmiana na gorsze. Ale myślę, że to się ustabilizuje, ludzie nauczą się pracować w lockdownie, bo to nasza nowa rzeczywistość.

Czy internet zastąpi ludzi w nowej rzeczywistości?

To, za czym najbardziej tęsknię, to właśnie zwykły kontakt z ludźmi: pójść z kimś na kawę czy na imprezę, przytulić się… To chyba nie będzie nadzwyczajne, jeśli powiem, że lockdown coraz bardziej ludzi męczy i nie wszyscy trzymają się jego zasad. Mnie też zdarzyło się już spotkać nielegalnie z grupą znajomych, co prawda z zachowaniem środków ostrożności, dystansu etc. Dziwne uczucie, że trzeba się z czymś tak zwyczajnym chować. Ludzie już tego długo nie wytrzymają.

Możesz być z rodziną, to nie wystarcza?

Spędzam teraz z rodziną więcej czasu niż w jakimkolwiek momencie w ciągu ostatnich czterech lat, odkąd zacząłem studia. I to jest super! Bardzo brakowało mi możliwości nabycia się z bliskimi. Ma to negatywne strony, spędzanie czasu w zamkniętej przestrzeni generuje spięcia, kilka już było – wokół standardowego tematu, czyli poziomu czystości w domu, i po standardowej linii, czyli mama uważa, że powinno być czyściej, a mężczyźni myślą, że jest ok. Za to zdecydowanie więcej rozmawiamy.

Mój brat z nudów zaczął nagrywać rap, kupił sobie mikrofon i realizuje się artystycznie. Bardzo się tym jaram, chociaż jakby nie robił tego zaraz za ścianą i wtedy, kiedy chcę spać, to bym się jarał jeszcze bardziej… (śmiech)

Pozwól, że oderwę cię na chwilę od polskiej codzienności – interesujesz się oczywiście tym, co słychać w dalekiej Anglii?

Oglądam bardzo dużo YouTube’a, jeden z moich ulubionych YouTuberów Joe Scott podzielił się taką myślą – trochę kontrowersyjną: teraz strasznie dużo mówi się o pracownikach służby zdrowia – i wszystkich essential workers – że są bohaterami. Ryzykują życie dla innych, więc jest to uzasadnione. Ale zapomina się o jednej rzeczy, mianowicie o tym, że te osoby nie robią tego dla sławy, lecz z powodów finansowych. Muszą zarabiać na siebie i swoje rodziny. Natomiast my naszym klaskaniem zaciągamy wobec nich dług. Odsuwamy jego spłatę na później. Samo nazywanie kogoś bohaterem nic nie daje.

Co więc powinniśmy robić dla essential workers zdaniem Joe’go Scotta?

Według Scotta (sam tego lepiej nie ujmę) po pierwsze ZRÓB COŚ. Ale tak rzeczywiście. Podaruj swój czas, wspomóż pieniężnie. Jeśli znasz kogoś z ‘frontu’, skoś mu trawnik, upiecz ciasto. Po drugie – oddając swój głos przy wybieraniu polityków rządzących krajem, myśl o tym, jak potraktują ‘bohaterów’. I jak zapobiegną w przyszłości takim sytuacjom, w których ktoś jest zmuszony narażać życie z powodów ekonomicznych. Zaznaczam, to nie jest żadna odezwa polityczna. Mówię za siebie, sam planuję podchodzić do tego tematu bardziej świadomie. I jeszcze nie do końca wiem, jak to zrobię, ale na pewno się dowiem.

 

Rozmawiała: Zuzanna Muszyńska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Zuzanna Muszyńska

komentarze (0)

_