18 marca 2020, 15:10
Kocie kawiarnie
Stare porzekadło mówi, że „pies kocha bezwarunkowo, a na miłość kota trzeba sobie zasłużyć”. No cóż, miłość niejedno ma imię. Uwielbienie i adoracja to też jej forma. Psia miłość i wierność jest nam dana prawie „z automatu”, na kocią w zasadzie nie ma co liczyć bez długich i żmudnych zabiegów. I tak gatunek ludzki umizguje się do tych niezależnych, pięknych i zręcznych drapieżników od ponad dziesięciu tysięcy lat…

Kult kota

To nie Egipcjanie wprowadzili koty na piedestał, uznając je za istoty półboskie. Kult kota rozwinął się znacznie wcześniej. Najstarszy grobowiec, w którym pochowano to zwierzę wraz z jego ludzkim przyjacielem i opiekunem pochodzi z Cypru z 4500 lat p.n.e. W Egipcie zaczęły królować około 2500 p.n.e.  Z tego okresu pochodzą liczne, starannie i z trudem zabalsamowane kocie mumie. Kot kroczył dumnie przez wieki i ludzką historię, trzymając się jednak od nas trochę z daleka, tak jakby zawsze pozostawiał sobie opcję ucieczki w ponowną, pierwotną dzikość. Nigdy całkowicie nie  uzależnił się od człowieka. Owszem, przyjmował z wrodzoną gracją składane mu hołdy, ale do końca mu nigdy nie zaufał. Trochę miał w tym racji, bo oprócz uwielbienia spotykały go też bezsensowne kary i nadużycia ze strony ludzi. Papież Innocenty VIII wyraźnie nie cierpiał tych „aroganckich i złych” zwierząt bo skazał je wszystkie na karę śmierci. Wybijano je więc bez umiaru za przyzwoleniem średniowiecznych hierarchów kościoła. Nic dobrego z tego nie wynikło, bo wkrótce nastąpiła wielka plaga szczurów i myszy a z niej epidemia dżumy. Zostawiono więc koty w spokoju, ale i tak to bezpodstawne oskarżenie zrobiło zwierzakom czarne PR, nomen omen właśnie czarnym  przedstawicielom tego gatunku. Do dziś wiadomo, że każda czarownica posiłkowała się w swych „straszliwych” klątwach i urokach kotem o tym umaszczeniu. Tak więc płonęły na stosach wraz z Bogu ducha winnymi kobietami. Gdy zaprzestano tego procederu, koty w Europie mogły odetchnąć z ulgą. Na Dalekim Wschodzie miały znacznie lepiej. Szanowali je buddyści i mahometanie, a także wyznawcy shinto w Japonii. W Chinach mają do tej pory nieco gorzej gdyż służą do przyrządzania mniej lub bardziej wykwintnych dań. XIX wiek ponownie odkrył koty nie tylko w Europie: ze względu na ich wdzięk i niezależność stały się muzami wielu artystów.

„Koszka” Lenina

Jarosław Kaczyński, to nie jedyny polityk, który dzieli swoje apartamenty z kocim przyjacielem. Pierwszym, znanym z uwielbienia dla tych zwierząt był sam prorok Mohamed, który wolał odciąć kawał swojego cennego płaszcza niż budzić śpiącą na nim kotkę. Wiedeńska legenda mówi też o tym, że to tam właśnie powstała pierwsza „kocia kawiarnia”, a właściwie jej pierwowzór. Otwarto ją w roku 1912. Od roku 1913 regularnym bywalcem był tam sam Włodzimierz Lenin, przebywający na politycznym wygnaniu. Przychodził prawie codziennie ze względu na swojego ulubionego kociego pupilka, „Koszkę”, która przypominała mu kraj ojczysty i zapewne łagodziła stresy związane z rewolucyjną działalnością… Tak naprawdę pierwsza kocia kawiarnia powstała dopiero w 1998 roku w Tajpej. Było i jest to głównie związane z problemami mieszkaniowymi mieszkańców stolicy Tajwanu, którzy nie mogą sobie pozwolić na trzymanie zwierząt w mikroskopijnych apartamentach. Wkrótce „Cat Flower Garden”, bo tak poetycznie nazwano ten lokal, stał się atrakcją turystyczną. Japończycy szybko przejęli ten wynalazek i w roku 2004 powstał „Cat’s Time” w Osace. Obecnie kraj Kwitnącej Wiśni może się poszczycić około setką kocich kawiarni, z których większość działa w Tokio (58). Japończycy szybko też wyspecjalizowali swoje kocie kawiarnie. Tak więc są lokale gdzie pomieszkują tylko koty czarne, rasowe lub grube…Asortyment rozszerzono także na „kawiarnie królicze” a nawet kozie, ale nie cieszą się one zbytnią popularnością. Z Japonii pomysł powędrował do Korei, Singapuru, Tajlandii i dalej, nawet do Dubaju, gdzie w roku 2018 otworzono lokal w prestiżowej dzielnicy Umm Suqeim. W Kanadzie znajduje się kawiarnia gdzie mieszkają wyłącznie rasowe koty syberyjskie, podobno nie wywołujące alergii.

Bez obściskiwania

W Europie kocie kawiarnie rosną jak grzyby po deszczu. Znajdziemy je na Litwie, w Słowacji, Rumunii, Holandii, Włoszech i innych krajach. Polska jest jednym z wybitnych przodowników tego świeżego trendu. Prawie każde większe miasto może się pochwalić przybytkiem tego typu. W okolicach dworca w Krakowie znajduje się jedna z pierwszych w naszym kraju kocich kawiarni: to „Kociarnia” powstała w 2015 roku. Warszawa, Gdańsk, Gdynia, Koszalin, Łódź, Katowice, Zabrze, Bytom i inne miasta oferują wielbicielom i kotom mniej lub bardziej wykwintne wnętrza do zabawy i interakcji towarzyskich. Najważniejsze jednak są koty. To my jesteśmy ich gośćmi a one gospodarzami. Nie służą one do zabawy, ale jeśli mają ochotę przysiąść się do naszego stolika lub pograć w piłeczkę lub z kijkiem możemy skorzystać z tej oferty. Wszędzie obowiązuje taki sam ścisły regulamin: nie wolno kota łapać i obściskiwać wbrew jego woli, karmić przyniesionym jedzeniem, robić zdjęć z fleszem, natarczywie gonić. Meble są raczej proste; wykwintne kanapy i fotele zostałyby dosłownie „rozdrapane”. Koty, to zwierzęta bardzo czyste i dyskretne, dlatego nigdy nie zobaczymy ich załatwiających swoje potrzeby w lokalu. W tym celu wychodzą zwykle przez małe drzwiczki do sąsiadującego pomieszczenia, gdzie znajdują się kuwety. Mają też osobne pomieszczenie do „wytchnienia”, gdzie mogą spokojnie odpocząć od obowiązków gospodarzy. Zwykle jednak wolą przebywać z klientami, którzy rozpieszczają je na wszelkie sposoby. W wielu kocich kawiarniach występują zwierzęta oferowane do adopcji. Ich zdjęcia i opis charakteru są umieszczane na specjalnych tablicach. Możemy wtedy odwiedzać takiego potencjalnego domownika i przekonać się czy jesteśmy dla siebie stworzeni. Często przychody z kocich kawiarni są w części przeznaczane na dokarmianie bezpańskich kotów lub przebywających w schroniskach. Tak więc nasza wizyta jest i przyjemna i pożyteczna. W wielu kocich kawiarniach możemy poszerzyć naszą wiedzę o tych uroczych drapieżnikach. Są książki, albumy a nawet gry planszowe o kociej tematyce. Jednym słowem, każdy kto koty lubi lub uwielbia znajdzie tam swój koci świat. Koty to nie tylko piękne i pożyteczne zwierzęta. Udowodniono ich niezwykły wpływ na nasze zdrowie. Mruczenie kota ma częstotliwość od 25 przez 120-140 Hz. Takie dźwięki służą do terapii sportowych we wzmacnianiu gęstości kości. Powodują też obniżenie ciśnienia oraz zwiększenie siły mięśni. A mruczy tylko kot szczęśliwy, więc nic dziwnego, że od wieków staramy się by nas pokochały i siedziały nam na kolanach jak najdłużej i jak najczęściej. Wtedy i my jesteśmy i zdrowsi i szczęśliwsi…

Fot. Anna Sanders

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Anna Sanders

komentarze (0)

_