02 marca 2020, 09:06
Kiedyś brydż, teraz planszówki: O!GRY łączą pokolenia
W naszym ośrodku na Lewisham od wielu lat funkcjonują środowe spotkania powojennej emigracji oraz z lat 80. Osoby spotykają się co tydzień, aby grać w brydża. Więc patrząc na to, co robimy z tej perspektywy, to my tylko kontynuujemy coś co i tak już istnieje na świecie od tysiącleci – mówi Mirosław Kraszewski, organizator Polonijnego Konwentu Fanów Gier Planszowych, Karcianych Bitewnych oraz Fabularnych O!GRY w rozmowie z Magdaleną Grzymkowską.

Która to już edycja O!Grów?

– O!GRY! 2020, czyli Polonijny Konwent Fanów Gier Planszowych, Karcianych Bitewnych oraz Fabularnych odbył się w Lewisham Polish Centre już po raz czwarty. Konwent jest efektem działania Klubu Miłośników Gier Wszelakich „Gramy w Londynie”, które pomysłodawcą jestem ja. W pewnym momencie pomyślałem sobie, że chciałbym zrobić spotkanie dla większej liczby osób, założyłem sobie, że znajdę tutaj fanów gier planszowych. Tak pojawił się pomysł na zorganizowanie Konwentu. Osobiście miałem takie doświadczenia z Lublina, gdzie pojawiałem się na spotkaniach Cytadeli Syriusza czyli stowarzyszenia „Fantastyki”. To oni właśnie organizowali w Lublinie Falkon, który obecnie jest największą tego rodzaju imprezą w Polsce wschodniej, na którą przychodzi kilkadziesiąt tysięcy osób.
Nasz pierwszy konwent nie osiągnął takiej liczby, było nas koło pięćdziesięcioro, lecz to i tak był wielki sukces. Poznałem też wtedy ekipę z RPG w Londynie (Michała, Ryśka oraz Łukasza), którzy stali się jakoś tak w naturalny sposób nieodłączną częścią kolejnych spotkań w ramach „Piątków przy Planszy”, ale również kolejnych edycji konwentu. To Michał wymyślił nazwę O!GRY!
W tym roku na konwencie pojawiło się około stu osób, więc jest to stuprocentowy wzrost w stosunku do pierwszej edycji. Zmienia się też specyfika naszych konwentowych gości. Pojawiają się ludzie, którzy dokładnie wiedzą, czego szukają, to prawdziwi pasjonaci. Mieliśmy gości z Brighton, z Oxfordu czy też z Leicester. To ludzie, którzy kochają tę formę rozrywki. Była to również okazja do spotkań sentymentalnych, bo zjawili się ludzie z Lublina, członkowie wspomnianego już wcześniej towarzyszenia. Rodzi się kolejna inicjatywa spotkań Cytadeli Syriusza w Londynie. Naszym gościem specjalnym konwentu był Wojciech Rzadek, człowiek związany długo z polskimi wydawnictwami gier planszowych. Wspaniały człowiek, który poprowadził sesję RPG (ang. role playing games), która zauroczyła uczestników.

Panuje taki stereotyp, że osoba grająca w gry to mało towarzyski „nerd”. Zgadasz się z nim?

– Myślę, że taki stereotyp bardziej pasuje do ludzi, którzy grają w gry komputerowe czy też konsolowe. Osobiście uważam, że jak każda inna forma rozrywki jest to potrzebne, lecz w graniu nawet w sieci jest pewien haczyk, bo ludzie często nie znają się osobiście. Czasem są od siebie oddaleni setkami kilometrów, a czasami tylko ścianą … To jednak nie wyklucza spotkań. Kiedy myślę o grach planszowych i naszych spotkaniach, widzimy zawsze drugiego człowieka. Ludzie spotykają się i dlatego wolę taką właśnie formę. Z perspektywy już 4 lat działania mogę powiedzieć, że przez nasze spotkania przewinęło się bardzo dużo osób. Czasami jest tak, że taka osoba pojawia się raz i już nigdy nie wraca, a czasami ci ludzie zaprzyjaźniają się, spotykają się również poza planszówkami. Zdarza się, że ludzie się w sobie zakochują! Mamy taką „planszówkową” parę! Więc takie spotkania bardzo mocno sprzyjają socjalizacji. Nie jesteśmy przecież samotnymi wyspami, a ta potrzeba wspólnoty jest wręcz wpisana w nasze życie.
Planszówki to przede wszystkim granie „bez prądu”, więc staramy się odłożyć nasze telefony, tablety czy komputery. Jest to świetne. Spotkałem się też z miejscami, pubami i restauracjami, gdzie przygotowane są specjalne „klatki na telefony”, tylko po to, aby wartościowo spędzić czas z drugim człowiekiem. Tam też pojawiają się gry planszowe, fabularne czy bitewniaki. Dlatego tak bardzo lubię planszówki oraz przychodzących na nie ludzi. Lubię też organizować dla nich takie spotkania, bo osobiście daje mi to olbrzymią satysfakcję. Jest to taki nieszkodliwy, a przydatny wirus dobrego życia, bo pasje i hobby są po prostu dla nas niezbędne, aby normalnie funkcjonować.

 

Czy Twoim zdaniem takie imprezy jak konwent gier mogą sprzyjać integracji polskiej społeczności w Wielkiej Brytanii? A jeśli tak, to dlaczego?

– Na to pytanie dlaczego odpowiem dość przewrotnie: tak i już! (śmiech) Jednakże trzeba też wziąć pod uwagę specyfikę grupy docelowej, takie spotkania integrują środowisko polonijne skupione przy swoim hobby, konwent swoją formą otwartości sprzyja na pewno dzieleniu się swoimi zainteresowaniami. To, co może zaskakiwać to średnia wieku, bo ludzie, którzy do nas przybywają często swoje hobby poznali lata temu, w czasach swego dzieciństwa, a teraz po latach wracają na nowo do swojego hobby. Często też, są to rodzice, którzy zaszczepiają w swoich dzieciach to samo zainteresowanie. Myślę, że jest to tak obszerny temat, że długo by o tym mówić. Mogę jednak dopowiedzieć, że trzeba i warto otwierać się na rodziny i organizować dla nich podobne inicjatywy. Po pierwsze, żeby zachęcić dzieci do grania, a przy okazji i samych rodziców, pokazując im, że granie „bez prądu”, może stać się skutecznym sposobem na oderwanie ich dzieciaków od technologii, tabletów, konsol czy komputerów. Żeby nie być gołosłownym dam przykład mojego znajomego, który co wieczór gra z dziećmi w gry planszowe i co jest najpiękniejsze, to nie on inicjuje grę, tylko dzieciaki proponują grę i wręcz walczą o ten czas, żeby w coś zagrać. Inny znajomy, który mistrzuje gry RPG prowadzi ze swoją kilkuletnią córką sesje gry fabularnej, pozwalając jej używać wyobraźni, a to jest fantastyczne narzędzie. Ciekawym systemem może być „Mistrz Baśni”, rodzinna gra fabularna z Polski, która jest laureatem nagrody głównej w kategorii edukacja w ramach konkursu „Świat Przyjazny Dziecku”.

Jak już wspomniałeś, gry nie tylko umilają czas. Niektóre z gier rozwijają wyobraźnię, inne wystawiają na próbę zdolności matematyczne i statystyczne, inne uczą strategii. W jaki sposób gry mogą wpływać na rozwój człowieka?

– Gry są bardzo ważnym elementem socjalizacji, myślę, że to doskonała forma budowania społeczeństwa na nowo. Gry uczą współzawodnictwa, ale też współpracy. Gry wpływają bardzo mocno na wyobraźnię, szczególnie te fabularne. Rozwijają umiejętności manualne tutaj za przykład posłużą mi gry bitewne typu np. „Warhammer 40000”, gdzie gracze malują figurki i tworzą makiety. Wszędzie, gdzie pojawiają się takie działania, one muszą wpływać pozytywnie na nasz rozwój.

Kim są osoby, które przychodzą na O!Gry? W jakim wieku? Więcej kobiet czy mężczyzn? Czy są wśród nich stali bywalcy?

– Tutaj nie ma reguły. Wiek i pleć nie mają tutaj zupełnie znaczenia. Możesz spotkać dzieciaka, nastolatka, dorosłego oraz osobę w starszym wieku… To wszystko jest efektem tego, że po prostu kochają, to co robią, dlatego mogę stwierdzić, że gry są wielopokoleniowe i takie pokolenia łączą. Jest to piękna perspektywa, nieprawdaż?

Na ostatnim konwencie zjawili się goście specjalni. Kim byli i jak wyglądało to spotkanie? O czym mówili?

– Naszym gościem był wspomniany Wojciech Rzadek, który jest twórcą gier, deweloperem tych gier w Polsce oraz wielkim fanem i mistrzem gier RPG. Wojtek prowadził dla nas sesję pokazową w systemie „Warhammer” oraz warsztat, o tym jak zostać skutecznym mistrzem gry. Mówił również o tym, jak powstają gry planszowe: od pomysłu, przez projekt, testy oraz ostatecznie wydanie gry. Mówił jak długa i skomplikowana jest to droga i o tym, że warto to robić mimo wszystko, o wytrwałości o samozaparciu i posiadaniu wizji na to co jest naszym celem. Naszym drugim gościem miał być Adam Kwapiński, twórca gier planszowych, zwłaszcza tej bardziej znanej w jego dorobku „Nemesis”, która stała się wielkim sukcesem serwisu „Kickstarter”. Niestety nie mógł do nas dojechać, na pewno spotkamy się z nim w innym terminie.

Czy życzyłbyś sobie, żeby w polskiej społeczności było więcej takich eventów?

– Jestem przekonany, że taka forma spędzania wolnego czasu to wspaniała sprawa. Dodatkowo znów podam przykład: w naszym ośrodku na Lewisham od wielu lat funkcjonują środowe spotkania powojennej emigracji oraz z lat 80. Osoby spotykają się co tydzień, aby grać w brydża. Więc patrząc na to, co robimy z tej perspektywy, to my tylko kontynuujemy coś co i tak już istnieje na świecie od tysiącleci! Myślę, że z racji tak zwanego renesansu gier planszowych i fabularnych takie inicjatywy po prostu będą się rozwijały, jeżeli jednak ktoś miałby pytania i chciałby zasięgnąć rady, jak to wszystko zacząć, to służę pomocą. Kto wie, jakie fajne projekty uda się nam zrealizować!

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_