18 października 2019, 10:06
O polityce w szkockim parlamencie

Gdy Polska żyła wyborami do Sejmu i Senatu, w Szkocji odbywał się doroczny festiwal polityki, który w tym roku był szczególnie uroczysty z okazji 20-lecia istnienia szkockiego parlamentu. Jak przekonują organizatorzy Festival of Politics ma na celu prowokowanie, inspirowanie i informowanie szerokiej rzeszy zróżnicowanych odbiorców i w tym roku było nie inaczej.

Fot. Scottish Parliament
Fot. Scottish Parliament

20. urodziny parlamentu

Szkocki parlament jako organ ustawodawczy niepodległego Królestwa Szkocji istniał od początku XIII wieku do czasu połączenia Królestwa Szkocji z Królestwem Anglii w 1707 roku. W konsekwencji zarówno parlament Szkocji, jak i parlament Anglii przestały istnieć i został utworzony parlament brytyjski w Westminsterze. Przez następne trzysta lat Szkocja była bezpośrednio zarządzana przez władze centralne w Londynie, ale szkocki parlament pozostał ważnym elementem szkockiej tożsamości narodowej.

Propozycje dotyczące „zdecentralizowanego” parlamentu zostały po raz pierwszy przedstawione w 1914 r., ale zostały odłożone z powodu wybuchu pierwszej wojny światowej. Gwałtowny wzrost nacjonalizmu w Szkocji pod koniec lat 60. podsycał żądania nowej formy rządów lub całkowitej niepodległości, a w 1969 r. skłonił urzędujący rząd Harolda Wilsona do powołania Komisji Kilbrandon. Jednym z głównych celów komisji było zbadanie sposobów umożliwienia większej autonomii Szkocji, w ramach jednolitego państwa Wielkiej Brytanii. Kilbrandon opublikował swój raport w 1973 r. zalecając ustanowienie bezpośrednio wybieranego zgromadzenia szkockiego, które miałoby stanowić prawo dla większości spraw krajowych w Szkocji. W tym czasie odkrycie ropy naftowej na Morzu Północnym i następująca po nim kampania „To ropa Szkocji” Szkockiej Partii Narodowej (SNP) spowodowały wzrost poparcia dla niepodległości Szkocji, a także SNP.

1 marca 1979 r. odbyło się pierwsze referendum, które zakończyło się niepowodzeniem: mimo że większość wyborców głosowała za utworzeniem zgromadzenia szkockim, z frekwencją ponad 60%, jedynie 32,9% z tej grupy było uprawnionych do głosowania.

W latach 80. i 90. poparcie dla parlamenty szkockiego wzrastało częściowo dlatego, że rząd Wielkiej Brytanii był kontrolowany przez Partię Konserwatywną, podczas gdy Szkocja sama wybrała stosunkowo niewielu posłów konserwatywnych.

Decentralizacja była jednym z założeń programu politycznego Partii Pracy, która w maju 1997 r. objęła władzę pod przywództwem Tony’ego Blaira. W 1997 r. w drugim referendom wyborcy w Szkocji zagłosowali za utworzeniem parlamentów szkockiego. Pierwsze posiedzenie nowego parlamentu odbyło się 12 maja 1999 r.

Parlament Szkocji jest demokratycznie wybranym organem składającym się ze 129 posłów znanych jako posłowie do parlamentu szkockiego (MSP), wybieranym na czteroletnią kadencję. Kompetencje szkockiego parlamentu były od tego czasu wielokrotnie zmieniane, w szczególności ustawą szkocką z 2012 r. i ustawą szkocką z 2016 r., przy czym jednymi z najważniejszych zmian było rozszerzenie uprawnień parlamentu, zwłaszcza w zakresie podatków i opieki społecznej. W skrócie: szkocki parlament ma prawo stanowienia prawa we wszystkich dziedzinach, które nie są wyraźnie zastrzeżone dla Westminsteru. Jednak Westmister zachowuje możliwość zmiany zakresu uprawnień parlamentu Szkocji.

Brexit: gdzie teraz ?

Tematy tegorocznego festiwalu oscylowały głównie wokół 20-lecia istnienia parlamentu oraz brexitu. W programie festiwalu nacisk położono również na obecność kobiet w polityce i w życiu publicznym, zmiany klimatyczne oraz zdrowie psychiczne mężczyzn. Z zaproponowanych wydarzeń bez niespodzianki największą popularnością cieszyła się dyskusja panelowa, w której wzięli udział prof. Anand Menon z Kings College, Alex Massie, felietonista The Times oraz The Spectator, dr Kirsty Hughes, dyrektor Scottish Centre on European Relations oraz Tim Martin, prezes sieci pubów J. D. Wetherspoon, zagorzały zwolennik brexitu. W pełnej emocji dyskusji starano się odpowiedzieć na pytanie: „Brexit: where now?”

– Mitycznym było myślenie, że można zorganizować referendum w takiej sprawie i następnego dnia wcielić jego wyniki w życie – zauważył Alex Massie, który podkreślał, że chaos wokół brexitu wynika nie tylko ze złożoności procesu, ale też z kryzysu przywództwa politycznego w Wielkiej Brytanii.
Jednak to, co się dzieje w polityce ma swoje niepokojące odzwierciedlenie wśród elektoratu.

– Podział społeczeństwa i jego polaryzacja ze względu na brexit jest realna i głęboka. Badania pokazały, że 40% przeciwników brexitu byłoby zdenerwowanych, gdyby ich dziecko wzięło ślub ze zwolennikiem wyjścia z Unii Europejskiej – powiedział prof. Anand Menon.
W kontekście szkockim zastanawiano się, czy jeśli Szkocja odzyska niepodległość, to czy zostanie ponownie przyjęta w poczet członków Unii Europejskiej – bo czy będzie się starać o wstąpienie do Unii nie było żadnych wątpliwości.

– Szkocja zostanie przyjęta z otwartymi ramionami. Trzeba jednak pamiętać, że w wyniku przedłużających się i trudnych negocjacji, reputacja Wielkiej Brytanii (w tym Szkocji) jako partnera międzynarodowego została nadszarpnięta. Szkocja będzie musiała ją odbudować – powiedziała dr Kirsty Hughes.
Członkowie panelu zastanawiali się także nad tym, czy demokracja w Wielkiej Brytanii jest w stanie przetrwać brexit, przy czym prawie żaden z panelistów nie udzielił jasnej odpowiedzi. Wyjątkiem był Tim Martin, którego zdaniem brexit jest zwycięstwem demokracji.
– Gniew to energia, emocje to energia. Brexit wywołuje wiele emocji. Kolektywna mądrość ludzi jest o wiele ważniejsza od wiedzy ekspertów. Wierzymy w nią w naszej firmie i dlatego odnosimy sukcesy – argumentował Tim Martin. Tej opinii przeciwstawiła się jedna z uczestniczek wydarzenia siedząca na widowni, która zaznaczyła, że takie założenie być może sprawdza się w zarządzaniu biznesem, a nie 60-milionowym państwem. Za tę wypowiedz dostała brawa.

Fot. Andrew Cowan/Scottish Parliament


Kobiety w polityce

Innym cieszącym się niezwykłym zainteresowaniem był panel poświęcony obecności kobiet w polityce. W ostatnich dziesięcioleciach reprezentacja kobiet w brytyjskiej polityce uległa poprawie. Parlament szkocki odnotował znaczny wzorst liczby posłanek. Ale nadal kobiety stanowią mniej niż połowę przedstawicieli władzy w Wielkiej Brytanii. Postępy w tej sferze są również nierównomierne na różnych szczeblach administracji rządowej i samorządowej. Panelistki miały za zadanie ocenić bariery, na jakie napotykają kobiety wchodząc do polityki oraz poszukać sposobów na wyrównanie tej nierównowagi płci. W panelu udział wzięła posłanka Ruth Davidson, do niedawna liderka szkockich konserwatystów, dr Meryl Kenny z Uniwersytetu w Edynburgu, posłanka z ramienia Partii Pracy Danielle Rowley oraz Talat Yaqoob, dyrektor Equate Scotland. Dyskusję poprowadził Andrew Marr.

– Przestańmy mówić o „niewystarczającej reprezentacji kobiet” i zacznijmy mówić o „nadreprezentacji mężczyzn” – mówiła Talat Yaqoob, która wśród przyczyn niewielkiej obecności kobiet w polityce wymieniła zinternalizowany seksizm, wrogie środowisko partyjne oraz lęk przed przemocą i mową nienawiści w sieci.

Ruth Davidson powiedziała, że zrobiła wiele rzeczy w celu zreformowania procedur toryskich, które były zdominowane przez samców alfa.

–Tradycją w Partii Konserwatywnej jest to, że władze centralne nie decydują o takich sprawach jak parytety – dużo autonomii pozostaje na poziomie lokalnym, co stanowi barierę dla wyrównania różnic pomiędzy kobietami i mężczyznami – zaznaczyła. Dodała także, że kobietom-politykom bardzo trudno jest mówić o problemie parytetów, ponieważ nie chcą być postrzegane, jako osoby, które przedkładają swój interes nad interes swoich wyborców.

– To tak jak nigdy nie widzi się polityka w zimowym płaszczu, nawet jeśli jest trzaskający mróz ponieważ może to być uznane za jego słabość – tłumaczyła.

Paneliści zgodzili się co do tego, że to na mężczyznach spoczywa obowiązek wspierania kobiet zainteresowanych karierą w polityce. Jak to mogą zrobić? Poprzez skuteczny mentoring oraz… odciążenie swoich żon i partnerek w obowiązkach domowych.

Andrew Cowan / Scottish Parliament


Szkocja potęgą kosmiczną?

Niezwykle ciekawa dyskusja miała miejsce w czasie panelu pt. „Our future in Space.” Mało kto wie, że przemysł kosmiczny w Szkocji kwitnie. To stąd wysyła się na orbitę okołoziemską najwięcej satelitów i innych bezzałogowych pojazdów kosmicznych w Europie. Rząd szkocki do 2020 roku planuje zwiększyć wydatki w tym sektorze do 4 miliardów funtów.

– Z swoim położeniem na wyspie, na odległej północnej części półkuli i z niewielką gęstością zaludnienia Szkocja jest naturalnie dobrym miejscem na start dla pojazdów kosmicznych. Ale nie jesteśmy jedyni, którzy dostrzegają ten potencjał. Wystarczy spojrzeć na Nową Zelandię – powiedział dr Stuart Eves, inżynier satelitów.

– Wielka Brytania powinna być znacznie większym graczem w przemyśle kosmicznym. Powinniśmy byli to zrobić (inwestować w sektor kosmiczny więcej) 10 lat temu. Ale rząd nie traktuje tego poważnie. Trudno się dziwić, tu na Ziemi są bardziej palące potrzeby, jak szpitale czy szkoły, niż statki kosmiczne – zaznaczył dr Bleddyn Bowen z University of Leicester.

Festiwal w swoim programie miał jeszcze więcej ciekawych dyskusji i inspirujących wykładów, dotykających tematów takich jak obecność kobiet w nauce (połączone z wystawą na ten temat), pomysły  na rozwiązanie bezdomności czy sytuacja polityczna w Stanach Zjednoczonych. Kolejny festiwal za rok prawdopodobnie odbędzie się w zupełnie nowej rzeczywistości…

Magdalena Grzymkowska

Fot. Scottish parliament

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_