23 lipca 2019, 09:11 | Autor: admin
Katarzyna Sobiepanek: Boris Johnson jest bardziej felietonistą niż politykiem
Boris Johnson jako premier Wielkiej Brytanii to jedna wielka niewiadoma. Teraz będziemy kroczek po kroczku dowiadywać się, co on planuje. Do tej pory mieliśmy tylko rzucane hasła z różnych dziedzin, aby wszystkich zadowolić – mówi Katarzyna Sobiepanek, ekspertka UK Politics po polsku w rozmowie z Magdaleną Grzymkowską.

 

Czy jest Pani zaskoczona wyborem nowego premiera Wielkiej Brytanii?

– Nie jest to zaskoczenie, ponieważ wszystkie sondaże na to wskazywały. Oczywiście do pewnego stopnia, jeśli w głosowaniu bierze udział duża grupa ludzi, to nie można mieć nigdy pewności, ale mimo wszystko chyba tego się spodziewaliśmy. Być może rozmiary zwycięstwa Borisa Johnsona mogą być dla niektórych pewną niespodzianką, bo rzeczywiście Johnson dostał bardzo silny mandat od członków swojej partii do rządzenia. Ale myślę, że wszyscy byliśmy na to przygotowani, chociaż tak naprawdę nie do końca wiemy na co.

Co zdecydowało o tym zwycięstwie? Charyzma Boris Johnsona? Czy raczej zniecierpliwienie członków Partii Konserwatywnej rządami Theresy May i pragnienie przeprowadzenia brexitu „za wszelką cenę”?

– Myślę, że obie te rzeczy, a także nieprzewidywalność Borisa Johnsona. Działacze partii mogli pomyśleć: „skoro nie mogliśmy znaleźć rozwiązania do tej pory, to weźmy kogoś, kto jest nieprzewidywalny, bo może on zrobi coś trochę wariackiego, trochę nieszablonowego, o czym nikt inny nie pomyślał. I może wtedy się uda”. Z drugiej strony członkowie partii pewnie są przerażeni sondażami, ponieśli sromotną klęskę w wyborach do Parlamentu Europejskiego. A z tak wyrazistą osobowością jako liderem konserwatyści być może znajdą sposób, by nadrobić straty. Bo Boris Johnson jest taką postacią, którą się albo kocha, albo nienawidzi. A wybory w 2017 roku na przykładzie Jeremego Corbyna, którego Partia Pracy mimo także różnych antypatii miała niezły wynik, pokazały, że wybory wygrywa się właśnie takimi osobowościami.

Ale przy okazji wyborów do Parlamentu Europejskiego pojawił się inny poważny konkurent…

– Tak, Brexit Party, ale też Liberalni Demokraci. To są dwa największe zagrożenia dla Partii Konserwatywnej. Boris Johnson jest taką osobą, która może przyciągnąć z powrotem ludzi, którzy odeszli najpierw do UKiP-u, a potem do Brexit Party lub nawet do LibDemsów. Bo naprawdę część ludzi go lubi. Nie znam osoby, która go poznała osobiście i nie powiedziała, że się z nim dobrze rozmawia, że jest sympatycznym człowiekiem.

Co wybór Borisa Johnsona na premiera oznacza dla Europy?

– Kluczowym sygnałem, w którą stronę pójdzie premierostwo Johnsona, będzie jego pierwsza delegacja zagraniczna – czy to będzie Europa, co mogłoby sugerować, że będzie stara się rozwiązać kwestię brexitu na lokalnym podwórku, czy to będą Stany Zjednoczenie, co będzie oznaczało odwrócenie  dotychczasowego trendu. Są bowiem duże oczekiwania wobec niego, że Wielka Brytania powinna jak najszybciej opuścić Unię i skupić się na budowaniu porozumienia politycznego i handlowego ze Stanami Zjednoczonymi. Myślę, że Johnson tego nie zrobi, ale na pewno wiele osób będzie próbowało go do tego przekonać. Trudno powiedzieć, jaki wpływ będzie miała osoba nowego premiera Wielkiej Brytanii na relacje z Polską. Boris Johnson wiele razy podkreślał pozytywny charakter tych relacji, że Polska jest ważnym sojusznikiem, jeżeli chodzi o politykę obronną czy kwestie handlowe. Uważam jednak, że w czasie swojej kadencji skupi się raczej na Brukseli, Berlinie i Paryżu, natomiast Warszawa będzie w drugim szeregu. Ciekawe jest też, czy nastąpi zmiana ambasadora brytyjskiego w Polsce, czy też może spełni się marzenie pana posła Daniela Kawczyńskiego. Może to sugerować zapowiedź Johnsona, że chce upolitycznić stanowiska zajmowane dotąd przez zawodowych urzędników. Natomiast zakładam, że w temacie brexitu on będzie bardziej twarzą dla swojej partii i legitymującą jej działania. Choć, kto wie, może zaskoczy nas jakąś nowatorską wizją rozwiązania tego problemu. Kluczowe będzie kogo powoła na najważniejsze stanowiska. To nam określi kierunek, w którym pójdzie,

Niemniej jednak zegar tyka…

– Do brexitu zostało trzy miesiące. To bardzo mało i przez większość tego czasu parlament brytyjski będzie na wakacjach. Strona europejska jest także jest na etapie transformacji. Więc do 31 października nie ma kiedy przeprowadzić poważnych negocjacji. Poza tym w parlamencie brytyjskim jest też kilka ustaw do przegłosowania i na to też nie ma czasu. Dlatego trzeba się liczyć z tym, że jeżeli brexit się odbędzie 31 października, to będzie to wyjście z Unii Europejskiej bez umowy. Prawdopodobieństwo takiego scenariusza wzrosło moim zdaniem dwukrotnie – wcześniej mówiło się o 14-23-procentowym prawdopodobieństwie, teraz myślę, że może to być 40 proc., a nawet do 50 proc. Ale zapowiedzi to jedno, a możliwość realizacji, to drugie. W parlamencie nie ma większości za „no deal”, więc nowy premier, jeśli będzie chciał zrealizować „no deal”, będzie musiał jakoś to obejść.

Czy w związku z widmem „no deal” obywatele europejscy w tym Polacy mieszkający w Wielkiej Brytanii mają się czego obawiać? Czy dzięki ustanowionemu statusowi osoby osiedlonej ich sytuacja pozostaje bez zmian?

– Wszystkie prawa, które daje status osoby osiedlonej, są zagwarantowane  przez porozumienie, które wynegocjowała Theresa May. Czyli, jeśli porozumienie nie zostanie ratyfikowane, to teoretycznie podstawy prawne po prostu znikną. W praktyce są pewne precedensy, które mówią, że skoro settled status już wszedł w życie, to będzie on realizowany.  To tyle, jeżeli chodzi o kwestie prawne. Jeżeli chodzi zaś o kwestie polityczne, to Boris Johnson zawsze doceniał wpływ imigrantów, chce, aby ludzie przyjeżdżali do Wielkiej Brytanii i chce gwarancji praw dla tych osób. Ale wszystko znowu sprowadza się do tego, że nowy premier jest trochę nieprzewidywalny i tak naprawdę niczego nie można być pewnym, dopóki nie zobaczymy tego spisanego na papierze, czarno na białym. Zalecałabym zatem obserwować sytuację i być gotowym na każdą ewentualność.

Czyli jedno jest pewne: w przypadku Borisa Johnsona niczego nie możemy być pewni.

– Na pewno nie będzie kontynuacji linii politycznej Theresy May. Boris Johnson jako premier Wielkiej Brytanii to jedna wielka niewiadoma. Teraz będziemy kroczek po kroczku dowiadywać się, co on planuje. Do tej pory mieliśmy tylko rzucane hasła z różnych dziedzin, aby wszystkich zadowolić. Boris Johnson jest bardziej felietonistą niż politykiem.

A czy możliwe jest, że brexit się w ogóle nie odbędzie? Ostatnio Partia Pracy oficjalnie poparła projekt drugiego referendum w tej sprawie.

– Niektórzy mówią, że drugie referendum to opcja, która ratuje twarz wszystkim, bo oddaje się ponownie decyzję społeczeństwu. Nie wykluczałabym, że i Boris Johnson by nie poszedł w tę stronę. Kiedyś myślałam, że drugie referendum w sprawie brexitu jest niemożliwe. Teraz myślę, że jest trochę bardziej możliwe niż wcześniej. Jednak nie widzę takiej opcji, dopóki konserwatyści są przy władzy, ponieważ większość z nich chce brexitu za porozumieniem, tylko zwolennicy tzw. „twardego brexitu” blokuje ten proces. Inną kwestią jest to, jeżeli jak się przewiduje, po wyjściu z Unii Europejskiej nastąpi kryzys gospodarzy, to niewykluczone, że Wielka Brytania będzie próbowała naprawić swoje relacje z Europą, a nawet próbować ponownie wejść do Unii Europejskiej

A co na to wszystko Szkocja?

– Premier Szkocji Nicola Sturgeon powiedziała jakiś czas temu, że wybór Borisa Johnsona na premiera Wielkie Brytanii to wielki prezent dla Szkocji, SNP i idei niepodległości. I myślę, że w pewnym stopniu ma tu rację.  Był\ sondaż, w którym członkowie Partii Konserwatywnej zadeklarowali, że za brexit są gotowi „zapłacić każdą cenę”, w tym także rozbicie Zjednoczonego Królestwa i utratę Szkocji. Bo to wszystko oczywiście się wiąże z brexitem. I jeśli Boris Johnson będzie forsował „no deal” to na pewno doprowadzi to do zwiększenia się nastrojów niepodległościowych w Szkocji, które mogą doprowadzić do drugiego referendum. Ale jest to pieśń przyszłości, nie spodziewam się, aby to było możliwe szybciej niż w perspektywie kilku lub nawet kilkunastu lat.

Nowy premier został zaprzysiężony, ale parlament właśnie zawiesił działalność aż do 3 września. Czy coś będzie się działo w tym czasie?

– Można się spodziewać raczej rozmów kuluarowych, niż oficjalnych decyzji. Co jest ważne, 1 sierpnia są wybory uzupełniające do parlamentu, w których aktualnie prowadzą Liberalni Demokraci. Zobaczymy, czy Johnson przed nimi będzie prowadził kampanię i czy jego osoba zdoła odwrócić karty.

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_