02 lipca 2019, 07:09
Skutki rywalizacji czyli Dwór w Claydon

W hrabstwie Buckighamshire, jest okolica gdzie patrząc na drogowskazy można złapać się za głowę: w promieniu około 10 km znajdziemy aż cztery wioski o tej samej nazwie: Claydon. Jest East Claydon, Middle Claydon, Botolph Claydon i Steeple Claydon. Kolektywnie nazwano to dość obszerne miejsce „The Claydons”. Krążąc polnymi drogami przejeżdżamy od jednej uroczej wioski do drugiej, by w końcu trafić do celu naszej wycieczki: Claydon House w Middle Claydon.

Obsesja pana Verney

Wielki szary dwór to tylko jedna trzecia tego, co niegdyś wzniesiono na skraju wielkiego parku. Sir Ralph Verney, który przedsięwziął tę gigantyczną rozbudowę, miał pewną dość niemądrą obsesję. Za wszelką cenę chciał dorównać znacznie bogatszemu sąsiadowi, hrabiemu Temple ze Stowe. Swój dwór zaplanował i budował w latach 1754-1771. Obecny Claydon House to tylko Zachodnie Skrzydło, z którego odchodziła kolumnada wiodąca do gigantycznej sali balowej okrytej wielką kopułą i bliźniaczego Skrzydła Wschodniego. Kto widział Stowe domyśli się, że Ralph Verney kopiował wiernie dom swojego sąsiada na prawie taką samą skalę. Wnętrza Claydon miały jednak  przewyższać sąsiedzką siedzibę i w związku z tym zatrudniono „geniusza sztuki rzeźbiarskiej i zdobniczej” czyli pana Luke Lightfoot. Faktycznie, to co po sobie zostawił w holu i „Chińskim Pokoju” przyprawia o oczopląs. Sufity, ściany, alkowy wręcz „uginają się” pod brzemieniem jego dzieła. Szczególnie orientalna komnata z fantastycznie obudowaną otomaną. Są tam i fale i przedziwnie powyginane ptaki, pagody, kwiaty, wzory, Chińskie damy i panowie, dzwoneczki, listeczki, wstęgi oraz ogólnie wszystko co mogło się kojarzyć z Dalekim Wschodem rdzennemu, angielskiemu artyście. Styl ten zwany „Chinoserie” był popularny w środkowych latach XVIII wieku, kiedy to rozpoczęto wymianę handlową z Chinami i Japonią na szeroką skalę. Była to mieszanka stylu rokoko i ogólnie pojętych „orientalnych” wzorów. W Claydon House zachowano na szczęście te niezwykle oryginalne zdobienia, bowiem w większości angielskich dworów, tego typu ekstrawaganckie i wybujałe dekoracje likwidowano po kilkudziesięciu latach jako niepraktyczne i niemodne. Luke Lightfoot, autor i wykonawca tych dzieł wyrzeźbił wszystko w drewnie sosnowym. Ponieważ obawiano się przebarwień pomalowano całość na biało, co sprawia wrażenie, że ozdoby są zrobione z gipsu. Owszem są pokoje  i w tym materiale, ale wykonał je już ktoś inny.

Kościół Wszystkich Świętych

Luke Lightfoot choć doprawdy przyłożył się mocno do przebicia sąsiada w ekstrawaganckich dekoracjach to również niestety i do tego, że Sir Ralph Verney zbankrutował. Stosował on wszystkie znane chwyty nieuczciwych budowlanych: podrabiał rachunki za materiały, wysyłał swoją ekipę na inne budowy kasując podwójnie za robociznę, i w końcu namówił swojego mocodawcę na zainwestowanie w kosztowny projekt, który szybko upadł. Tego było już dość i Sir Verney zatrudnił kolejnego architekta, Josepha Rose, który jest autorem spektakularnych schodów. Stopnie są wykonane z inkrustowanego drewna a balustrada z kutego żelaza jest jedną z najpiękniejszych w Anglii. Na niej umocowane są kłosy zboża, które podobno szumią gdy ktoś chodzi po schodach. Choć architekt Rose był skrupulatnie uczciwy, to jednak coraz większe długi zmusiły Ralpha Verney do wynajęcia prawników, którzy mieli sytuację ogarnąć. Niestety, spłata ich rachunków sprawiła, że musiano sprzedać zawartość Claydon House, czyli meble, obrazy i wszelkie kosztowności. Państwo Verney zaś z dziećmi musieli uciekać z kraju przed dłużnikami. Dama Mary Verney zmarła we Francji, prawdopodobnie ze zgryzoty w wieku 34 lat, osierocając trzy córki i trzech synów. Sir Ralph mimo ogromnej kwoty długu i finansowej ruiny postanowił jednak wznieść odpowiedni pomnik zmarłej żonie i przy okazji sobie i swoim krewnym. Miesiącami, prawie codziennie pisał do wuja Mary usiłując go namówić na pokrycie kosztów tego przedsięwzięcia. Cel swój osiągnął, bo dziś możemy oglądać wspaniały marmurowy nagrobek w pobliskim kościele Wszystkich Świętych. Mary wprawdzie jest tylko jedną z czterech osób, której to dzieło jest poświęcone, ale zapewne to jej rodzina najbardziej przyczyniła się do jego powstania.

Kościół Wszystkich Świętych znajduje się w odległości zaledwie 46 metrów od Claydon House. Jest to uroczy i znakomicie zachowany budynek z XIII wieku. Co ciekawe zbudowano go zgodnie z tradycją w linii wschodu- zachodu słońca w dniu Wszystkich Świętych i dlatego nie jest położony równolegle do dworu, który zbudowano później. Marmurowy nagrobek rodziny Verney oczywiście zajmuje poczytne miejsce, ale naprzeciwko niego jest inny mniej rzucający się w oczy. To mosiężne postacie państwa Giffard. Pod nimi są przedstawione wszystkie dzieci tej pary, a jest ich….dwadzieścioro! Trzynastu synów i siedem córek. Jedna z nich doczekała się pięknego, alabastrowego pomnika obok.

Smutna Florence

 Po śmierci Sir Ralpha, który dożył 83 lat, Claydon House odziedziczyła jego siostrzenica, również Mary Verney. Była to osoba praktyczna i bardzo oszczędna. Zaraz po objęciu dworu kazała wyburzyć niewykończone Skrzydło Wschodnie i pokrytą olbrzymią kopułą salę balową. Uzyskane materiały sprzedała i dzięki temu mogła jakoś urządzić się w pozostałej części. Po niej budynek przejął Harry Verney, jego żona była siostrą „Pani z Lampą” czyli Florence Nightingale: założycielki i propagatorki nowoczesnej opieki pielęgniarskiej. Florence spędziła tam swoje ostatnie lata, po powrocie z Krymu. Na zdjęciach w niewielkim muzeum dworu jest już bardzo wychudzona i smutna. Nie wiadomo czy poprawiał jej humor zajmujący cały pokój instrument muzyczny zwany gamelanem. Ta kolekcja gongów, bambusowych cymbałów oraz innych części pochodzi z Jawy. W całości tworzy muzykę mającą znaczenie religijne i polityczne. Był to podarunek od gubernatora Jawy, który również bywał w Claydon House. Dźwięku gamelanu możemy posłuchać z nagrania, jeśli poprosimy panią pilnującą. Rodzina Verney przekazała dwór dla National Trust w roku 1956, jednak nadal zajmuje jego wybudowaną z czerwonej cegły część. Przy niej jest prywatny ogród, który możemy zwiedzić za osobną opłatą. Można się też wybrać na długi spacer po otaczającym Claydon House parku z malowniczym jeziorem. Na pewno warto też obejrzeć okoliczne wioski. Każde Claydon to urocza kolekcja wiejskich, ukwieconych domków, pośród których można miło pospacerować.

 

Tekst i zdjęcia: Anna Sanders

 

525- Drogowskaz

 

637, 623- Pokój Chiński

 

683- Synowie państwa Giffard

 

661- Kościół Wszystkich Świętych

 

694, 649- Kościół i Dwór

 

616, 699- Claydon House

 

698- Park

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_