12 lutego 2019, 10:31 | Autor: admin
Pod ochroną Thames Barrier

Naukowcy przewidują, że mniej więcej raz na sto lat przydarzy się nam morska katastrofa. Ostatnia była w roku 1953, w nocy z soboty 31 stycznia na 1 lutego. Wtedy to wysoki przypływ Morza Północnego połączył się z silnymi wiatrami, które popychały wody w kierunku lądu. W niektórych miejscach poziom wzrósł o 6 metrów! Olbrzymie fale zalały głównie Holandię, Belgię, Anglię i Szkocję. Zatonęło wtedy 230 statków. W Holandii zginęło około dwóch tysięcy osób, w Anglii 307. Straty finansowe były olbrzymie. Ewakuowano ponad 100 tysięcy ludzi. Wtedy to zaczęto myśleć o trwałym i solidnym zabezpieczeniu Londynu. Wyliczono bowiem, że w razie podobnej katastrofy około 1,5 miliona mieszkańców tego miasta byłoby zagrożonych, woda zalałaby prawie pół miliona budynków oraz mogłaby dostać się w tunele metra.

Symfonia stali

W 1953 nie myślano jeszcze o globalnym ociepleniu i zmianach klimatycznych. Podjęto jednak działania, by na wypadek kolejnego takiego sztormu chronić Londyn przed zatopieniem. Koncepcję obrotowych barier przeciwpowodziowych wymyślił Charles Draper. W 1969 skonstruował on model na bazie… kurków od jego skromnej kuchenki gazowej. Potężne silniki obracałyby okrągłe zapory tak, by można było regulować poziom przepływu wody. Budowę Thames Barrier rozpoczęto w 1972 roku. Trwała ona nieprzerwanie 10 lat. Wydano wówczas niewiarygodną ilość pieniędzy: 534 miliony funtów (dzisiejsza wartość 1.66 biliona). Kiedy jednak królowa Elżbieta dokonała uroczystego otwarcia wszyscy byli zaskoczeni elegancją i prostotą tego genialnego wręcz zabezpieczenia stolicy. Lśniące budynki na wodzie nazwano „symfonią w stali i betonie”. Faktycznie i dziś te wyrastające z rzeki konstrukcje robią wrażenie czegoś lekkiego, pełnego blasku  i naturalnego wdzięku, tak jakby przynależały one do wód Tamizy od zawsze. Jest to jedna z największych, obrotowych zapór wodnych na świecie, którą uznano także za najbardziej ciekawą architektonicznie. Budynki, w których umieszczono silniki są pokryte najmocniejszą, pięknie odbijającą światło i wodę stalą. Maszyny obracają olbrzymie płyty o wadze do trzech tysiąca ton każda. Na przecięciu rzeki umieszczono 10 takich blokad i osiem maszynowni. Thames Barrier ma chronić Londyn z maksymalnym skutkiem do roku 2030. Potem być może trzeba będzie ją przebudować i wzmocnić biorąc pod uwagę zmiany klimatyczne. Jednak żyjący konstruktorzy tej zapory twierdzą, że nie musimy się martwić aż do roku 2070.

Zapora do zadań specjalnych

Każde uruchomienie barier na Tamizie to koszt około pięciu tysięcy funtów. Czas całkowitego zamknięcia wynosi od 75 do 90 minut. Co roku jednak urządza się specjalny festyn dla publiki, kiedy można oglądać zapory w ruchu. Jest to test przeprowadzany zwykle latem i stanowi on atrakcję turystyczną. Bywają długie miesiące gdy Thames Barrier stoi nieruchomo, a bywają też okresy kiedy podnosi się do 10 razy w ciągu 20 dni. Są też specjalne okazje do zamykania. Od czasu konstrukcji były takie dwie. Ostatnia w czasie obchodów Jubileuszu Królowej w 2012 roku. W ciągu jednego dnia w Londynie nie było ani przypływów, ani odpływów. Rzeka zamieniła się w spokojne jezioro, gdzie bezpiecznie płynęła flotylla jachtów, łodzi i barek: w tym królewskiej. Druga okazja była niestety tragiczna. Zapory zamknięto, by ułatwić akcję ratowniczą przy zatopionym statku „Marchioness”. Zbudowany jeszcze w roku 1923, brał on udział w ewakuacji żołnierzy z Dunkierki (1940). W sierpniu, około pierwszej nad ranem 1989 roku statek zderzył się z dźwigiem pracującym przy oczyszczaniu rzeki. „Marchioness” zatonęła w zaledwie 30 sekund, przywalona metalową konstrukcją. Na statku odbywała się huczna impreza urodzinowa z udziałem prawie samych młodych ludzi. Dzięki szybkiemu zamknięciu barier dostęp do miejsca katastrofy był znacznie ułatwiony. Niestety  zginęło aż 51 osób… Na szczęście takie wypadki na Tamizie są niezmiernie rzadkie. Statki, choć się zderzają, nie idą błyskawicznie na dno. Gdyby tak było, przy Thames Barrier pod wodą leżałoby około 15 wraków, tyle bowiem było kolizji z tą konstrukcją. Wszystkie jednak skończyły się zupełnie niegroźnie.

„Przelot” nad Tamizą

Wycieczka do Thames Barrier może być bardzo urozmaicona. Z centrum przy nabrzeżu ( London Eye, Parliament, Charring Cross) odpływają liczne „wodne autobusy”, czyli statki transportu publicznego, na których można się posługiwać Oyster Card. Jest to bardzo przyjemna podróż, w trakcie której możemy zobaczyć Londyn z innej, wodnej perspektywy. Wysiadamy na jednym z ostatnich przystanków: Greenwich North. Stamtąd mamy tylko kilka kroków do stacji kolejki linowej Emirates Air Line. Tam również możemy korzystać z Oyster. Wagoniki kursują około 90 metrów ponad rzeką na długości jednego kilometra. W jednej gondoli mieści się do 10 osób, ale zwykle są one puste. Widoki są niezapomniane. Możemy obejrzeć z góry olbrzymi namiot O2, czyli Millenium Dome oraz wysokościowce Docklands. Zobaczymy też w czasie przeprawy Thames Barrier. Najlepiej pojechać tą kolejką w weekendy lub po godzinie 19. Wtedy nieco zwalnia i zamiast 5 minut jedzie 10. Na drugim brzegu jest stacja Royal Victoria Docks, gdzie znajdują się takie słynne budynki jak ExCel oraz The Crystal. Ten ostatni jest tuż przy stacji. To niezwykle ciekawa konstrukcja, która nosi zaszczytny tytuł samowystarczalnej energetycznie. Znajdują się tam kawiarnie oraz wystawa promująca ekologiczne źródła energii. Następnie warto przejść się przez wnętrze ogromnego budynku ExCel, który jest nieco dalej od stacji. Jest tam mnóstwo barów i restauracji, przygotowanych na Olimpiadę a obecnie otwartych także podczas licznych wystaw. Po krótkim spacerze nad rzeką znajdziemy most, który doprowadzi nas bliżej do Thames Barrier. Stamtąd już widać cel naszego spaceru. Obok zapory jest osiedle oraz uroczy park, którego środek zajmują żywopłoty przycięte jak fale.  Nieopodal jest stacja DLR czyli nadziemnej kolejki Docklands: Pontoon Dock, z której możemy powrócić do centrum. Dzięki tej wycieczce poznamy nie tylko wschodnią, po-olimpijską część Londynu, ale także i środki transportu, których zwykle nie używamy. Zobaczymy też na własne oczy fantastyczne zapory, które chronią Londyn przed zatopieniem. To dzięki nim możemy spokojnie spacerować pięknymi bulwarami nad Tamizą i spać spokojnie gdy na Morzu Północnym szaleją zimowe sztormy.

Tekst i zdjęcia Anna Sanders

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_