07 stycznia 2019, 08:30 | Autor: Magdalena Grzymkowska
Nowa energia w londyńskim sztabie WOŚP

Z członkami londyńskiego sztabu – Anną Ciecierską, Bartkiem Chomiakiem, Renatą Zubek, Marcinem Liberą, Angeliką Adamkiewicz, Anną Budzińską, Tomaszem Likusem, Mateuszem Gorczycą i Kamilem Osięglewskim – którzy organizują finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy 12-13 stycznia rozmawia Magdalena Grzymkowska.

Rozmawiajmy nie tylko o sztabie, ale też o Polonii

Zawsze wspierałam WOŚP. Jako mała dziewczynka oglądałam z mamą „Światełka do nieba” i licytacje. W Polsce jednak nigdy nie zaangażowałam się bardziej w tę inicjatywę. Dopiero gdy przeniosłam się do Londynu to zostałam wolontariuszką. Najpierw stałam z puszką, a potem 9 lat temu dołączyłam do sztabu Hurricane of Hearts. Przez 7 lat zajmowałam się mediami. Gdy nasza ówczesna szefowa Dagmara Chmielewska wyjechała do Polski, nikt nie chciał się podjąć zadania dowodzenia WOŚP-em. W końcu gdy zostało już tylko pół roku do finału i czas zaczął nas gonić, zostałam „wybrana na ochotniczkę”. I tak w 2018 roku w maksymalnie krótkim czasie udało się nam zorganizować świetny finał, na takim samym poziomie, jak poprzednie. W tym roku mamy ok. 14-15 osób głównego sztabu, który pracuje praktycznie cały rok. Oprócz tego mamy jeszcze ok. 50 osób, które nam pomagają. Teraz trwa bardzo intensywny czas, zdarza się, że jestem na telefonie nawet do drugiej w nocy. Są to fajne, kreatywne rozmowy, ale też bardzo wyczerpujące. Dlatego nie wyobrażam sobie, jakby to było bez pomocy tych wszystkich wspaniałych ludzi. Moim założeniem było, aby wszystkich sztabowiczów włączyć demokratyczne podejmowanie decyzji. Gdy poczuli, że rzeczy, które się dzieją, zależą od nich, to ich podejście stało się jeszcze bardziej entuzjastyczne, a przecież też lepiej pracuje się w zespole ludzi, którzy się wzajemnie szanują. I mimo to, że jesteśmy naprawdę już bardzo zmęczeni, mocno się wspieramy i dodajemy sobie energii. W zeszłym roku sztab w Belgii wpadł na pomysł, że skoro sztaby zagraniczne mają trochę inne problemy niż te w kraju, może warto byłoby się spotkać, zintegrować i wymienić doświadczeniami. I tak się stało. Na tej samej zasadzie mieliśmy też spotkanie sztabów brytyjskich. I rzeczywiście zaczęliśmy sobie pomagać, współpracować ze sobą, a nie rywalizować. Inną nową inicjatywą w tym roku jest audycja, którą prowadzę w Radiu Star – „Co w sztabie piszczy”. Miała być ona pretekstem, aby porozmawiać nie tyle o WOŚP-ie, ale o samej Polonii. Widząc, jak to fajnie zaczęło działać w sztabie, postawiliśmy sobie za cel zintegrowanie różnych organizacji polonijnych, których co roku powstaje coraz więcej, a czasami nawet nie wiedzą o sobie nawzajem. Kiedyś taką funkcję pełniło Zjednoczenie Polskie. Dziś jeśli możemy to robić poprzez sztab, to czemu nie?

Anna Ciecierska, szefowa londyńskiego sztabu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy

WOŚP jednoczy Polaków

Jestem tym szczęśliwcem, że moja praca jest moją pasją. A jeśli przy okazji można wesprzeć tak szczytną inicjatywę , jaką jest WOŚP, robiąc zdjęcia, to już w ogóle pełnia szczęścia. Dla mnie Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy jest czymś bardzo szczególnym, a finał WOŚP był zawsze w naszym domu świętem. Kilkakrotnie byłem wolontariuszem, a moja mama, pracując w szkole liczyła pieniądze z puszek. Mam też jedną fajną historię z wiązaną z WOŚP-em. Byłem jeszcze małym chłopcem, gdy brałem udział w moim pierwszym finale, jeszcze w Przemyślu, z którego pochodzę. Trwała licytacja, wszyscy byli podekscytowani, bo aukcje mają w sobie ten element rywalizacji. Byliśmy po świętach, mieliśmy trochę pieniędzy z kolędowania. Mój brat licytował czapkę z WOŚP-owym serduszkiem. W pewnym momencie stawka wyniosła 35 złotych. To wtedy było całkiem sporo pieniędzy. Brat nie miał więcej. Wtedy ja postanowiłem dołożyć ze swoich, co pozwoliło podwoić stawkę i wygrać aukcję. W sumie zapłaciliśmy jakieś 20 razy więcej, niż ta czapka była warta, ale nigdy nie zapomnę dumy z tego, że się nam udało oraz uczucia, że nasze pieniądze poszły na dobry cel. Do dziś mamy tę czapkę w domu! WOŚP jest też moim zdaniem taką inicjatywą, która jednoczy Polaków bez względu na poglądy polityczne. I ktokolwiek będzie chciał ustawić nas po którejś stronie sceny politycznej, to mu się to nie uda. By my wszyscy, wszyscy Polacy jesteśmy jednym wielkim sztabem!

Bartosz Chomiak, koordynator ds. fotografii i wideo

Jesteśmy jedną wielką sztabową rodziną

Przygotowanie takiego wydarzenia to dużo pracy, ale też całe mnóstwo satysfakcji i możliwość poznania wspaniałych ludzi. My teraz tworzymy jedną wielką rodzinę! A co najważniejsze działamy wspólnie w szczytnym celu. Mamy mnóstwo ludzi i firm, którzy nas wspierają, niektórzy sponsorzy są z nami od lat – ich nawet nie trzeba się pytać! Jesteśmy im za to niezwykle wdzięczni. Ale oczywiście dla nich to także wspaniała możliwość promocji. Co roku przychodzi na finał coraz więcej ludzi, mamy coraz większy zasięg. W poprzednim finale udział wzięło przez cały dzień ok. 3 tysięcy osób. W tym roku główny koncert odbywa się w mniejszej sali, ale liczymy na dużą frekwencję, bo koncert odbywa się w sobotę. Raczej niż o brak ludzi martwimy się o to, że nie uda nam się wszystkich pomieścić! Koncert jak zawsze jest za darmo i jak zawsze spodziewamy się długich kolejek przed wejściem. I oczywiście mamy nadzieję, że uda nam się pobić kolejny rekord w zbiórce pieniędzy. Bo przecież o to w tym przede wszystkim chodzi!

Renata Zubek i Iwona Maślanka-Marzec, koordynatorki ds. sponsorów

Pamiętam finał w POSK-u, w 2003 roku…

W Londynie uczestniczyłam finałach WOŚP niemal od początku. Pamiętam rok 2003 i wydarzenie zorganizowane w POSK-u. Była tam cała emigracyjna śmietanka, włącznie z prezydentem RP na uchodźctwie Ryszardem Kaczorowskim. Wtedy nie byliśmy jeszcze w Unii, na Wyspach nie było tak dużo Polaków, dlatego miło wspominam, że miałam możliwość spotkać się z rodakami i połączyć się z nimi w słusznej sprawie. Do sztabu włączyłam się w zeszłym roku, gdy Ania Ciecierska formowała nowy zespół. Ponieważ sama od wielu lat byłam wolontariuszką i znałam ten temat od podszewki, postanowiłam podzielić się moim doświadczeniem z innymi i pomóc kolejnym pokoleniom wolontariuszy. A tych pokoleń jest kilka! Wśród 261 wolontariuszy najmłodszy ma 3 miesiące, a najstarszy jest po sześćdziesiątce! Wczoraj trafiły do nich zalaminowane puszki. Ludzie przyjeżdżają na finał od kilku lat nawet spoza Londynu. Mamy jednego wolontariusza Bartka, który z wielkim poświęceniem przyjeżdża z Ipswich i cały weekend kwestuje: w sobotę w sklepach, a w niedzielę pod kościołem. Mamy też wolontariuszy z Bristolu, Harlow, Wakefiled, Aldershot oraz studentów z Surrey University w Guilford. Kwestujemy również w Southend on Sea. W tym roku będą również puszki stacjonarne w sklepach, zakładach kosmetycznych, fryzjerskich oraz różnych placówkach – zgłosiły się 32 firmy. Rejestracja wolontariuszy zakończyła się, ale nadal można składać zapotrzebowanie na puszki stacjonarne. Do czego gorąco zachęcam! Bo pomaganie jest fajne!

Angelika Adamkiewicz, koordynatorka wolontariuszy

WOŚP może być naszym najlepszym towarem eksportowym

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy jest mi bliska niemal od samego początku i zawsze byłam w pewien sposób zaangażowana. Czy to w Polsce, czy później w Wielkiej Brytanii – najpierw w Hull, teraz w Londynie. Kiedyś jako wolontariuszka, teraz jako organizatorka. To jest tak fajna idea, że moim zdaniem WOŚP może być takim naszym najlepszym polskim towarem eksportowym. Już drugi raz jestem jedną z koordynatorek wydarzenia dla dzieci. Współpracuję z dwiema fantastycznymi osobami: Gosią Sędzielewską, dyrektor Polskiej Szkoły im. Janusza Korczaka na Wembley oraz Natalia Skowerska z organizacji A4Kidz, specjalizującej się w wydarzeniach dla dzieci. Razem tworzymy taki „dream team”! To jest niezwykle ważne, że przy wolontaryjnym organizowaniu wydarzenia na taką skalę są ludzie, na których można polegać. Tematem przewodnim wydarzenia w Greenford Hall jest „Afryka dzika. Simba w Londynie”. Zaprosiliśmy do nas postaci z bajki Króla Lwa, więc oprócz Simby będzie można spotkać i pawiana Rafiki, i Simona z Pumbą, i wiele innych. Będą też warsztaty muzyczne, będzie można przymierzyć stroje afrykańskie, będą warsztaty prowadzone przez Katarzynę i Stevena Haggard, którzy założyli szkołę w Gambii, będą też warsztaty pierwszej pomocy, które są uwielbiane przez dzieci. W tym roku event będzie jeszcze wyłącznie w języku polskim, ale w przyszłym roku, chcielibyśmy, żeby odbywał się w dwóch językach. Ponadto będzie pokaz wielkich baniek mydlanych, malowanie twarzy, pokaz tańca w wykonaniu zespołu ludowego, słodki poczęstunek, zumba dla dzieci oraz oczywiście aukcje charytatywne. Zagra zespół Melina oraz Ania Rusiecka ze Sceny Polskiej UK. Serdecznie zapraszamy w niedzielę, 13 stycznia, do Greenford Hall. Startujemy o godz. 12.00, kończymy o 16.00 „Światełkiem do nieba”, które będzie bardzo kolorowe!

Anna Budzińska, koordynatorka wydarzenia dla dzieci

Tam trzeba być!

Od wielu lat współpracuję z Orkiestrą, zazwyczaj poprzez oferowanie fantów na aukcje. W tym roku postanowiłem się bardziej zaangażować. Od 15 lat organizuję koncerty dla Polaków na Wyspach, wiele z nich odbywało się właśnie w Scali, więc mam dobre rozeznanie. Znam też sporo artystów z Polski, co pozwoliło na skompletowanie dobrego line-up’u. Uważam, że taką muzykę jaką tworzą zespół Raz Dwa Trzy, Voo Voo lub Tomek Lipiński należy przedstawiać także młodszej publiczności, a osoby starsze na pewno będą się świetnie bawić w rytm ich największych hitów. Nieco ostrzejszą muzykę zagrają Metasoma i Gabinet Looster, którego brytyjskiej Polonii chyba nie trzeba przedstawiać. Ciekawego brzmienia doda z pewnością Dana Immanuel & the Stolen Band, w którym Polka gra na skrzypcach. Wystąpi także zespół The Charts, który wygrał plebiscyt, a imprezę poprowadzi Krzysztof Skiba i Nika Boom. Koncert wyjątkowo odbędzie się w sobotę, nie w niedzielę, co jest ukłonem dla rodaków, którzy w większości w poniedziałek muszą iść do pracy. Organizacja takiego eventu to jest wyzwanie, jednak pamiętam czasy, kiedy Polska jeszcze nie była w Unii Europejskiej i trzeba było załatwiać dla Polskich artystów 1-dniowe zezwolenie na pracę w Home Office. To dopiero były problemy. Dlatego martwię się, co w przyszłym roku przyniesie nam brexit… Niemniej jednak uważam, że takie wydarzenia jednoczą ludzi, szczególnie wydarzenia charytatywne, gdy ludzie oddają temu całe serce, wówczas jest wspaniała atmosfera. Dlatego tam trzeba być! Klub Scala, 12 stycznia, sobota, od godz. 16.30 do 23.00.

Tomasz Likus, koordynator koncertu w klubie Scala

Nigdy nie wiemy, kiedy będziemy sami potrzebowali pomocy

W Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy jestem zaangażowany od wielu lat, a od trzech, razem z Kamilem koordynuję aukcje. Z roku na rok mamy coraz większy dochód z licytacji. Podczas pierwszego naszego finału to było ok. 2 tysięcy funtów, dwa lata temu – ok. 6 tysięcy, a w czasie ostatniego finału udało się zebrać aż 10 tysięcy funtów – tylko z aukcji! W zeszłym roku za 1800 funtów para Polaków wylicytowała pobyt na planie filmowym programu „Odjazdowe Bryki Braci Collins” oraz przejażdżka z prowadzącymi. Będziemy się starali pobić rekord w tym roku! Mamy około 100 przedmiotów, na pewno nie uda nam się wszystkiego zlicytować w czasie eventu, dlatego dzięki platformie Allegro po raz pierwszy w tym roku będziemy mieli aukcję online. Zachęcam serdecznie do licytowania, bo pamiętajmy, każdy funt przeznaczony na wybrana nagrodę wspiera szczytny cel. Warto pomagać, bo nigdy nie wiem, czy my kiedyś nie będziemy potrzebowali pomocy…

Mateusz Gorczyca, koordynator aukcji

Tylko ludzie szczęśliwi mogą uszczęśliwiać innych

Byłem założycielem i prezesem Poland-Wales Cultural Society „Cymrades” we Wrexham, które między innymi organizowało WOŚP (finały 22. i 23.). Prowadziłem wtedy całe wydarzenie oraz współprowadziłem aukcje. Po drugim finale postanowiłem zakończyć prowadzenie WOŚP we Wrexham, bo nie miałem już na to czasu. Niestety bycie szefem sztabu to wielkie wyrzeczenia, poświęcanie wolnego czasu, a nawet i zabieranie kolejnego kosztem życia rodzinnego. Chciałbym tu poświecić chwilę na podziękowania (i myślę, że wielu wolontariuszy się ze mną zgodzi) dla naszych najbliższych: naszych żon, mężów, dzieci, partnerów i partnerek za to, że przejmują większość obowiązków życia codziennego, abyśmy my mogli poświecić się organizacji tego wydarzenia. Organizacji, która trwa długimi miesiącami. Ja szczególnie dziękuję mojej żonie Mireli i córce Mai za to, że rozumieją moje „wiszenie” na telefonie, odpisywanie na zapytania, pisanie do fundatorów… Jesteście kochane! 4-5 lat temu za namową Dagmary Chmielewskiej postanowiłem włączyć się w prowadzenie aukcji w Londynie. Ale pamiętajmy, że finał w Londynie, to nie tylko koncert w Scali. W tę sobotę, 5 stycznia odbędzie się Noworoczny Spacer na rzecz WOŚP, a w piątek 11 stycznia w ramach „Piątki przy Planszy”, czyli grany dla WOŚP w planszówki. Ja po sobotnim finale w Londynie wracam do Walii i na drugi dzień prowadzimy kolejny event w Telford. Też będzie ogień! A dlaczego to robię? Można by po prostu powiedzieć, że przecież dla dzieci gramy, żeby poprawić ich szanse na przeżycie. Ale po głębszym zastanowieniu, tak naprawdę robię to dla samego siebie. Uwielbiam to uczucie, kiedy po udanym, bezpiecznym, pełnym pozytywnej energii, atrakcji i puszek poupychanych funtami, zmordowany wracam do Północnej Walii z myślą, że wziąłem czynny udział w czymś pięknym, pożytecznym i zrobiłem to z własnej woli. Jako terapeuta behawioralny pracujący z ludźmi z autyzmem używam efektu wzmocnienia pozytywnego na co dzień, czyli nagradzania swojego zachowania. A w tym przypadku autonagradzania. I tu nie chodzi tu o egoizm. Żeby dawać dobro innym, najpierw sami musimy się akceptować, lubić i czuć dobro w sobie.

Kamil Osięglewski, koordynator aukcji

Dlaczego to robię? Bo mam dzieci

Przy organizacji WOŚP pojawiam się od 5 lat, obserwując ich działania, a od czterech ostatnich londyńskich finałów robiłem dokumentację zdjęciową. Zawsze mi zależało na tym, żeby na moich zdjęciach było widać nie tylko gwiazdy, ale także wszystkich ludzi, którzy stoją za tym wydarzeniem, czyli właśnie członków sztabu i wolontariuszy. Aby pokazać, jak Polacy za granicą potrafią się zjednoczyć i zorganizować w szczytnym celu. Zostałem poproszony o koordynowanie fotografów i filmowców, ponieważ znam dobrze to środowisko, większość fotografów to moi znajomi. Moim zadaniem jest zapanować nad tym żywiołem! To znaczy zadbać o akredytacje, pokierować właściwie osobami, które zjawią się na koncercie, pokazać im na co należy zwrócić uwagę. A dlaczego to robię? Bo mam dzieci. Na przykład taki oddział dziecięcy w szpitalu im. Jana Pawła II w Zamościu – sprzęt medyczny niemal w całości jest pokryty przez fundację Jurka Owsiaka. Gdy kiedyś trafiłem na ten oddział z synem, widziałem te wszystkie serduszka na ratującej życie aparaturze. To zrobiło na mnie ogromne wrażenie.

Marcin Libera, koordynator ds. fotografii i wideo

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Magdalena Grzymkowska

komentarze (1)

  1. Wspaniale! Gratuluje! My tez sie zjednoczylismy – w Lille, we Francji! Siema! WOSP Lille