16 sierpnia 2018, 10:06 | Autor: Jarosław Koźmiński
Basia Dorrell: Z Londynu na Krupówki
Fotografie Barbary Dorrell znacie Państwo bardzo dobrze. Od lat na łamach „Dziennika” i „Tygodnia Polskiego” – ostatnio regularnie w rubryce „Fototeka” na stronie 21, która pokazuje prace fotograficzne Jarka Klocińskiego, Ryszarda Szydło, Dominika Siedleckiego i właśnie Basi.

Dziś okazja do kolejnej prezentacji artystki, a to za sprawą niedawnej wystawy w Polsce, która stała się niezwykłym sukcesem. O tej wystawie nie można mówić inaczej niż w kategoriach sukcesu, bo każdy chyba artysta chciałby stać się autorem i bohaterem wydarzenia, którego widownia liczy ponad 30.000 widzów dziennie (!). Taka właśnie, aż zatrważająca, rzesza turystów przewija się każdego dnia przez główną ulicę Zakopanego, a że wystawa fotografii Basi Dorrell miała miejsce właśnie na Krupówkach stąd wielka satysfakcja autorki.

Plenerowa wystawa w sercu Zakopanego to nie pierwszy pokaz prac artystki w kraju. Barbara Dorrell (z domu Gabryel) od ponad trzydziestu lat mieszka w Londynie, ale – jak sama zawsze podkreśla – jej serce zostało w Polsce, w rodzinnych stronach.

Ona sama pochodzi z Gorlic. Tu w 1948 roku jej ojciec Stanisław Gabryel objął stanowisko kierownika miejskiej biblioteki publicznej w Gorlicach i piastował je 27 lat, a wielkie zaangażowanie w pracę społeczną na polu oświaty, kultury i turysty, oddanie sprawom Ziemi Gorlickiej stało u podstaw przyznania bibliotece jego imienia. Nie dziwi więc, że gorlicka biblioteka jako jedna z pierwszych pokazała prace córki swojego patrona. Prace Barbary Dorrell pokazywane były także m.in. w salach Galerii „Strug” Zespołu Szkół Plastycznych im. Antoniego Kenara w Zakopanem czy Muzeum Ziemi Bieckiej w Bieczu („Kromerówka”).

– Zdjęcia pokazane na zakopiańskiej wystawie są owocem wielu wypraw z aparatem fotograficznym do dzielnic takich jak Portobello Rd Market, Camden Town, South Bank, czy Brick Lane – mówi ‘Tygodniowi Polskiemu” artystka. – Niektórych ludzi fotografowałam wielokrotnie, znam ich i oni mniej znają. Sporo osób charakterystycznych dla danej dzielnicy nie zostało pokazanych, cóż gdybym chciała pokazać wszystkich tych „londyńskich oryginałów”, to brakło by Krupówek! – śmieje się Basia.

Artystka fotografuje od prawie dwudziestu lat. Interesuje ją głównie fotografia uliczna. Jest członkiem grupy artystów zrzeszonych w „Ealing Hampshire House Photographic Society”, w którym regularnie prezentuje swoje prace.

– Mimo że całe życie marzyłam o fotografii i w różnych okresach życia trochę fotografowałam, dopiero w roku 2000 moje marzenie się spełniło. Kupiłam wtedy pierwszą lustrzankę Canona, a rok później wstąpiłam do najstarszego w zachodnim Londynie (ponad studwudziestoletniego) Stowarzyszenia Fotograficznego, którego do dzisiaj jestem członkiem. Biorę udział w pokazach i konkursach, i plasuję się w punktacji dość wysoko, a czasami dostaję wyróżnienia… – Basia ma powody do dumy.

Jej fotografie to rezultaty miejskich wędrówek, ale to nie tylko Londyn, na długiej liście jest wiele miast, choć stolica brytyjska, nie ustępując wiele Barcelonie i Bilbao, zawsze będzie najważniejsza.

– W moich podróżach odwiedzam przede wszystkich miasta europejskie, zawsze staram się uchwycić atmosferę danego miejsca. Ciekawią mnie twarze ludzkie, zwłaszcza ludzi starszych. Interesuje mnie także architektura, głównie nowoczesna. Dużo czasu poświęciłam fotografowaniu szkła znanego amerykańskiego artysty Dale Chihuly’ego – artystka zdradza swe inspiracje.

O londyńskim Ealingu rozmawialiśmy z Basią niejednokrotnie: tu pracuje, mieszka. I tu fotografuje życie. Na jej zdjęciach najczęściej spotkamy ludzi, których los wpisał w wizerunek dzielnicy, a ona zamknęła ten obraz w ramach swoich fotograficznych portretów. Tu warto wspomnieć o cyklu zdjęć ludzi upośledzonych, z którymi pracuje na co dzień w domu opieki Ealing Consortium. Owocem tych sesji jest kolekcja portretów, która ze względu na ochronę tożsamości pensjonariuszy, nie mogła być pokazana poza ośrodkiem.

Ale wróćmy do stolicy Tatr, na Krupówki…

– To moja druga w tym roku wystawa pod tytułem „Ludzie. Fotografia uliczna Barbary Gabryel Dorrell”. Tym razem jako pokaz plenerowy – zdjęcia zostały umieszczone w 14 wielkich stelażach, na każdym jedna duża fotografia i dwie mniejsze. Zarówno kolorowe, jak i czarno-białe. Rozmiary zdjęć imponujące, mówiąc krótko: także dla mnie wrażenie niezwykłe – kiwa głową z uznaniem Basia.

Nie dziwi, że prace przyciągały uwagę licznej latem rzeszy turystów. Bo nie sposób przejść obojętnie obok uchwyconych okiem kamery niebanalnych scenek ulicznych: począwszy od ludzi siedzących w londyńskich kawiarniach przez popisujących się artystów ulicznych w Covent Garden, po muzykujących dla chleba (lub piwa) lokalnych żebraków. A wszystko w dużym formacie!

Wystawa trwała prawie miesiąc i zakończyła się „finisażem” ostatniego dnia czerwca. Samą ekspozycję zorganizował Wydział Kultury i Promocji miasta Zakopane, ale inicjatywa należała do Zofii Forteckiej, znanej zakopiańskiej artystki malującej na szkle.

– Znakomicie przygotowana wystawa – Basia wciąż chwali organizatorów. – Doskonały dobór i układ zdjęć. Kontrast, kolor, ostrość… nigdy nie widziałem swoich zdjęć w takim wielkim rozmiarze. Imponujące! Krupówki przez prawie cały czerwiec, to naprawdę duża satysfakcja. Ale już wiem, że prace pokazane zostaną w urokliwym zamku w Szymbarku, potem w Bardejowie na Słowacji… Ciekawe czemu to piękne jak perełka słowackie miasteczko chce zachwycać się wielkomiejskimi żebrakami, muzykami i klaunami z ulic Londynu…– pyta ni to z przekorą, ni to retorycznie Basia.

Jarosław Koźmiński

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Jarosław Koźmiński

komentarze (0)

_