12 maja 2018, 09:39
Majowa jutrzenka wolności
Jej uchwalenie było jednym z kluczowych wydarzeń XVIII wieku. Nie tylko w skali polskiej, ale i europejskiej. Konstytucja 3 Maja. Z jakim przyjęciem spotkała się na Wyspach Brytyjskich? O tym opowiadał w swoim wykładzie prof. Richard Butterwick-Pawlikowski.

Sala Malinowa Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego w Londynie. To tu w czwartkowe popołudnie, w 227. rocznicę uchwalenia konstytucji, odbyło się spotkanie z prof. Butterwickiem-Pawlikowskim. Spotkanie, które poprzedził wernisaż wystawy „Brytyjczycy wobec spraw polskich w II połowie XVIII wieku”. Jej otwarcia dokonał ambasador Arkady Rzegocki, razem z prezesem POSK-u Wojciechem Tobiasiewiczem oraz dyrektorką Biblioteki Polskiej Dobrosławą Platt, inicjatorką i spiritus movens tej przygotowanej po polsku i angielsku ekspozycji. Wystawę można oglądać w galerii do 17 maja.

Wołowina kontra zupa

„Konstytucja 3 Maja po angielsku”. Taki jest tytuł wykładu prof. Butterwicka-Pawlikowskiego. Znanego brytyjskiego historyka, od kilku lat zakotwiczonego nad Wisłą.

– Przenosimy się do 30 maja 1791 roku. Tego dnia londyńska gazeta „The Morning Post” umieszcza anons wydawcy Johna Debretta, że nazajutrz ukaże się kopia nowej polskiej konstytucji przetłumaczonej na angielski. Książeczka miała takie wzięcie, że już w czerwcu pojawiło się drugie wydanie, w znacznie większym nakładzie – mówi dzisiejszy prelegent, dodając, że do końca miesiąca trzy inne londyńskie gazety – „The Morning Post”, „The Star” i „The Lloyd’s Evening Post” – wydrukowały przekład na swoich łamach, a „The Times” i „The London Chronicle” zamieściły jego obszerne streszczenie wraz z komentarzami. Również ukazująca się corocznie kronika „The Annual Register” przedrukowała tekst, umieszczając go obok angielskiej wersji nowej konstytucji francuskiej.

 

W owym czasie nakład londyńskich dzienników szacowano na około 25 tys. egzemplarzy, co przy powszechnej praktyce przekazywania sobie gazet z rąk do rąk oraz ich czytaniu na głos w miejscach publicznych i prywatnych daje liczbę około 250 tys. czytelników. Ludność stolicy wynosiła wówczas w granicach miliona, więc zasięg oddziaływania ówczesnej prasy był bardzo szeroki. Co ciekawe, gros informacji poświęconych wydarzeniom w Polsce, na które powoływali się dziennikarze, pochodziło z gazet francuskojęzycznych i niderlandzkich ukazujących się na kontynencie.

– Autorem przekładu konstytucji na język angielski był poseł króla polskiego na dworze św. Jakuba Franciszek Bukaty. Trzeba przyznać, że jego tłumaczenie, różniące się od ówczesnych przekładów na niemiecki i francuski, które zostały dokonane i wydane w Warszawie, jest wyśmienite – podkreśla prelegent, przybliżając sylwetkę Bukatego. Przybył on do Londynu w 1770 roku, w wieku 23 lat, w charakterze sekretarza posła nadzwyczajnego, kasztelana smoleńskiego Tadeusza Burzyńskiego. I systematycznie piął się w górę, piastując kolejno funkcje chargé d’affaires, rezydenta, ministra rezydenta i w końcu ministra pełnomocnego. W ciągu 23 lat pobytu na Wyspach Bukaty nie tylko nauczył się świetnej angielszczyzny, ale też zawarł wiele ciekawych znajomości. Najbarwniejszym miejscem spotkań towarzyskich, w jakich uczestniczył, był Beefsteak Club w dzielnicy Covent Garden, w ciasnym pomieszczeniu gromadzący pisarzy, artystów, przedstawicieli opozycji, a nawet królewiczów. Warto w tym miejscu dodać, że w XVIII-wiecznej Anglii pieczona wołowina stała się symbolem wolności narodowej, kontrastującej z chudą zupą, którą musieli kontentować się stereotypowi Francuzi.

 

W tej atmosferze Bukaty czuł się znakomicie, a po latach Julian Ursyn Niemcewicz wspominał go słowami: „Wyborny człowiek, z Litwina zupełnie przerobiony na Anglika, przejął ich zwyczaje i sposób życia”. Ukoronowaniem jego zasług był Order Orła Białego, jakim został odznaczony w 1792 roku.

Retoryczna gama chwytów

Profesor historii polsko-litewskiej na School of Slavonic and East European Studies, University College London. Od kilku lat kieruje też Katedrą Cywilizacji Europejskiej w Kolegium Europejskim w Natolinie, jednocześnie będąc związany z Instytutem Historii Polskiej Akademii Nauk w Warszawie. Badania prowadzone przez prof. Butterwicka-Pawlikowskiego, absolwenta uniwersytetów w Cambridge i Oksfordzie (gdzie obronił doktorat), ogniskują się w dużej mierze na dziejach polityki, religii, kultury oraz idei Rzeczypospolitej w XVIII wieku. Jak sam przyznaje, jest wielkim admiratorem Konstytucji 3 Maja, którą nazywa pokojową rewolucją.

– Jest ona napisana bardzo dydaktycznym językiem, obliczonym głównie na prowincjonalną szlachtę, żeby poparła konieczne reformy społeczne i ustrojowe. Zawiera bardzo wiele uzasadnień, a jej autorzy chcąc wywołać emocje sięgnęli po całą gamę retorycznych chwytów – mówi dzisiejszy gość. Na ile zatem Franciszek Bukaty w swoim tłumaczeniu trzyma się oryginału, a na ile zmodyfikował go, żeby trafić do oczekiwań społeczeństwa brytyjskiego, aby przekonać je do słuszności przewrotu dokonanego nad Wisłą?

– Przekład jest dość wierny, tylko w niewielkim stopniu autor czyni odstępstwa na rzecz angielskich czytelników. Jednym z potencjalnie newralgicznych punktów była sprawa chłopska, gdyż poddaństwo ludności wiejskiej kojarzyło się Anglikom jak najgorzej – zauważa Butterwick-Pawlikowski, konstatując, że co prawda konstytucja nie zniosła poddaństwa chłopów, niemniej przyznawała gwarancje wolności osobistej dla każdego przybysza, w tym ludzi powracających do kraju. A to mogło w nieodległym czasie skutecznie podkopać poddaństwo w Rzeczypospolitej, szczególnie w regionach przygranicznych, o czym dziś wiele osób zdaje się nie pamiętać.

Jednak, mimo wszystkich swoich zalet, w kilku miejscach przekład Bukatego nie oddaje nie tylko dosłownego sensu, ale też ducha oryginału. W pierwotnej wersji konstytucja odwołuje się do woli narodu, natomiast w tłumaczeniu do woli ludu. A to zupełnie inny wydźwięk. W przekładzie nie ma też jednego z najważniejszych fragmentów tego dzieła: „Jako że prawodawstwo sprawowane być nie może przez wszystkich i naród wyręcza się w tej mierze przez reprezentantów, czyli posłów swoich dobrowolnie wybranych, przeto stanowimy, iż posłowie na sejmikach obrani, uważani być mają jako reprezentanci całego narodu, będąc składem ufności powszechnej”.

– Bukaty znakomicie władał angielszczyzną, ale mimo wszystko sądzę, że miał istotną pomoc redakcyjną od native speakera, bowiem jeszcze nie trafiłem na Słowianina, chyba że wykształconego i wychowanego po angielsku, który by potrafił właściwie stosować przyimek określony i nieokreślony. W przekładzie Bukatego są one używane bezbłędnie – mówi Butterwick-Pawlikowski.

Nad Wisłą i Sekwaną

W państwach zachodnich traktowano ją jako akt rewolucyjny. Niektórzy brytyjscy radykałowie powitali polską konstytucję bardzo entuzjastycznie podkreślając, że co prawda nie idzie tak daleko jakby chcieli, zwłaszcza w sprawach społecznych, ale dodawali, że duży krok w dobrym kierunku został zrobiony.

Ustawa zyskała też przychylne oceny wśród konserwatystów potępiających radykalizm rewolucji francuskiej. Liderem tej grupy był Edmund Burke, autor wydanej w 1790 roku książki „Reflections of the revolution in France”, w której ostro rozprawił się z wydarzeniami nad Sekwaną. Uchodzący za twórcę nowoczesnego konserwatyzmu Burke, który wcześniej popierał zbuntowanych amerykańskich kolonistów, z czasem zerwał ze swoimi dawnymi kolegami z arystokratycznego stronnictwa wigów, opowiadając się za rządem premiera Williama Pitta Młodszego. Przeciwstawiał on ewolucyjne, pokojowe zmiany w Polsce, gwałtownemu i radykalnemu zniszczeniu starego porządku we Francji, a jednocześnie podkreślał podobieństwo zasad konstytucji polskiej do niepisanej brytyjskiej. Pochwały Burke’a szybko podchwyciła prasa nad Wisłą, a król Stanisław August Poniatowski, od niemal 30 lat starający się zbliżyć ustrój Rzeczypospolitej do Wielkiej Brytanii, był zachwycony taką oceną znanego męża stanu. W końcu Anglicy zaczęli się wyrażać o Polsce nie ze zwykłą im kpiną, tylko z uznaniem i zrozumieniem. Na polecenie polskiego monarchy Franciszek Bukaty nawiązał kontakt z Burke’m i wręczył mu medal królewski.

 

Zapał Anglików

To było epokowe wydarzenie. Jego historyczne znaczenie i dziedzictwo widoczne są do dziś, niemniej Konstytucja 3 Maja nie zapobiegła kolejnym dwóm rozbiorom i wymazaniu Polski z mapy Europy. Na całe 123 lata. Początkowy zapał Anglików szybko wygasł, a ich uznanie dla naszej ustawy zasadniczej rzadko przekładało się na czynne wsparcie sprawy polskiej przeciwko zaborcom.

– Polska poszła inną drogą, o wiele trudniejszą i tragiczniejszą niż ta świetliście wytyczona 3 maja 1791 roku. Do dziś odczuwamy konsekwencje tego bolesnego rozejścia, niemniej Polacy pokazali światu, że potrafili stworzyć i przyjąć wyśmienitą konstytucję na miarę XIX stulecia, która pozostaje w części aktualna nawet w wieku XXI. Pamiętajmy, że wiosną i latem 1791 roku chlubnie było pokazać się Polakiem, słysząc powszechne uwielbienie i poważanie polskiego imienia – podsumowuje prof. Butterwick-Pawlikowski.

Piotr Gulbicki

 

Fot. Wojciech Klas

 

Na zdjęciu: Prof. Richard Butterwick-Pawlikowski jest wielkim admiratorem Konstytucji 3 Maja

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_