13 października 2017, 11:00 | Autor: Magdalena Grzymkowska
Sonda Tygodnia: Paria w POSK-u
„Tydzień Polski” postanowił sprawdzić, co o najnowszej produkcji operowej w POSK-u myślą przedstawiciele polskiej emigracji… A Wy co myślicie? Piszcie do nas na tydzien@tydzien.co.uk!

 

 

Marzenna Schejbal

Ze wszystkich oper, które widziałam do tej pory w POSK-u, „Paria” podobała mi się najbardziej. Przepiękna muzyka, nie tak pompatyczna jak w innych utworach Moniuszki, lecz lekka i żywa. Doskonałe głosy śpiewaków i chórzystów, fantastyczne stroje. Może tylko scenografia zbyt kolorowa i cukierkowa, jak na mój gust. Jednak dla organizatorów należy się wielka pochwała za odwagę, którzy mając ograniczenia jeżeli chodzi o wielkość sceny, wykonują naprawdę wspaniałą pracę i są w stanie zrealizować tak duży spektakl.

Margaret Englert

Wyśmienita produkcja. Idąc na spektakl, nie wiedziałam, czego się spodziewać i byłam szczerze zaskoczona tą egzotyczną tematyką. Osobiście wolę opery Moniuszki osadzone w polskich realiach, ale to było równie ciekawe. Podobało mi się wykonanie, gdzie obok profesjonalnych śpiewaków, wystąpił chór dziecięcy. Bardzo dobre były tez kostiumy i dekoracje. To był bardzo przyjemny wieczór, a cały cykl oper wystawianych w POSK-u uważam za znakomity pomysł.

Barbara Orłowska

Osobiście jestem miłośniczką opery i jestem pełna podziwu, że na tak małej scenie Teatru POSK-u można było wystawić ten spektakl. Głosy śpiewaków nie miały sobie równych. W szczególności wielkie wrażenie zrobiła na mnie Natasza Day, której głos zachwyca, ale nie ustępuje fenomenalnym umiejętności om aktorskim. Gesty, ruchy, emocje zostały przez nią odegrane bezbłędnie. Z przyjemnością się jej słuchało i się na nią patrzyło. Co do samej „Parii” intryguje mnie, co skłoniło Moniuszkę, do osadzenia fabuły w Indiach…

Waleria Sawicka

Stanisław Moniuszko był wilnianinem, tak jak ja, więc zawsze z radością wybieram się na jego opery. A „Paria” jest o tyle ciekawa, że kompletnie oderwana od polskich akcentów, do których twórca przyzwyczaił nas w innych swoich utworach. Takiej oryginalności bardziej spodziewałabym się po Szymanowskim. Uwertura przypominała raczej operetkę, muzyka była lekka i przyjemna, i przez to wydawała mi się trochę oderwana od formy i tematyki. Dekoracje i kostiumy jak zawsze były piękne, ale tym razem byłam szczególnie zdumiona możliwościami, jakie daje teatr! Nie spodziewałam się, że POSK jest tak zaawansowany technologicznie!

Barbara Czarnecka

Szczerze mówiąc połączenie polskiej muzyki z hinduską tematyką nie trafiło w mój gust. Ale sama produkcja była rewelacyjna. Dekoracje i kostiumy były świetne, śpiewacy cudowni, muzycy dali z siebie wszystko (a tu trzeba zaznaczyć, że zagranie opery z taką małą, kameralną orkiestrą to nie lada wyzwanie). Tylko bardzo żałuję, że były tylko dwa przedstawienia. To ogromna strata! Przecież tyle pracy i wysiłku finansowego i artystycznego zostało włożone w ten spektakl… Aż szkoda, że to już koniec. Może w przyszłym roku warto zaplanować więcej pokazów?

Ewa Kwaśniewska

„Paria” mnie zachwyciła. Pod każdym względem. Soliści wspaniali, kostiumy ładne, efekty dźwiękowe i światła bardzo dobre. Steven Ellery jako dyrygent – rewelacyjny! Prawdę mówiąc były chwile ,kiedy nie wiedziałam czy patrzeć na scenę, czy na dyrygenta. Orkiestra, którą sobie dobrał, też świetna, młoda i sprawna. I wyraźnie zadowolona z tego, co gra. Mieliśmy też jeszcze jeden powód do radości. Nasz kolega z chóru „Ave Verum” – Wojtek Hinc doskonale poradził sobie z rolą – i muzycznie i aktorsko! To dla nas wielki powód do chóralnej dumy. I może jedyne zastrzeżenia, jakie mam, to do scenografii. W dobie technicznych możliwości jakie mamy teraz w teatrze, naszym POSK-owym także (rzutnik), ustawianie na scenie tak dosłownych elementów, jak sztuczne kwiaty, wydało mi się trochę „passe”. Wolałabym, aby miejsce akcji zaznaczono jakoś bardziej symbolicznie. Wszak muzyka była największą ozdobą. Ale co nieszczególnie spodobało się mnie, być może bardzo podobało się innym… Podsumowując – piękne wydarzenie muzyczne. Wszystkim, którzy sprawili nam tę radość – wielkie dzięki.

Jerzy Pockert

Nie wiedząc wcześniej nic w ogóle o operze „Paria”, nie wiedziałem, czego się spodziewać. Styl Moniuszki był widoczny przez cały czas, z pięknymi melodiami i śpiewami harmonicznymi, choć ze względu na ich prostotę nie sądzę, że są one równie niezapomniane jak te z bardziej znanych „Halki” i „Strasznego Dworu”. Produkcja Feliksa Tarnawskiego, jak zawsze, była doskonała, w barwnych kostiumach i bogatych dekoracjach. Kierunek muzyczny i dyrygentura Steve’a Ellery’ego były imponujące z większą orkiestrą niż w poprzednich latach. Bardzo przyjemny występ z fantastycznym, grzmiącym zakończeniem.

Janusz Sikora Sikorski

Zacznijmy od tego, że jest to bardzo ambitny projekt, aby wystawić operę w Teatrze POSK-u. Pamiętając, że budżet na tę produkcje był bardzo skromny, jestem pod dużym wrażeniem profesjonalizmu, z jakim podjętego się tego zadania. Byłem zachwycony muzyką, śpiewem orkiestrą. Stephen Ellery to wyjątkowy dyrygent. Chapeau bas! Może tylko dekoracje były dla mnie trochę zbyt oczywiste. Szkoda, że wszystkie bilety się nie sprzedały, bo ci, którzy nie byli, bardzo dużo stracili. Mam wielkie zaufanie do twórców tego wydarzenia i z przyjemnością wybiorę się na następne.

***

Natomiast spiritus movens tego niezwykłego wydarzenia Joanna Młudzińska, mówi o nim tak:

„Paria” została wystawiona w ramach cyklu, który mamy od kilku lat. Po sukcesach „Strasznego dworu”, „Halki” i „Hrabiny”, w tym roku wybór padł na ostatnią pełną, 3-aktową operę Stanisława Moniuszki – operę, która wyróżnia się na tym tle pod względem muzycznym. „Paria” ma bodaj najpiękniejszą muzykę ze wszystkich dzieł Moniuszki i widzowie, jak wiem,  odzielają tę opinię. Treść opery może wydawać się egzotyczna, jednak motyw nierówności klasowych, tak mocno zaakcentowany w „Parii”, jest też widoczny w innych operach. Dla nas, jako organizatorów to była wielka przyjemność pracować nad czymś tak zupełnie wizualnie innym niż do tej pory. Wyboru muzyków i śpiewaków dokonaliśmy wspólnie ze Stephenem Ellery’m. Możliwości naszych trzech głównych solistów, Rafała Bartmińskiego, Marcin Gęśli i Łukasza Biela znaliśmy już z wcześniejszych produkcji. Tym razem do zespołu dołączyła Natasha Day, która wyraziła chęć wystąpienia i nauczenia się libretta. Bo przez to, że nie jest to tak popularna sztuka, dla wszystkich artystów to było pierwsze wykonanie tej opery. To było nie lada wyzwanie dla reżysera Feliksa Tarnawskiego! Kostiumy przygotowała Beata Barton-Chapple przy współpracy z The Lantern Costume Store, a nad scenografią czuwał Michael Leopold, który obecnie współpracuje również z La Scalą Milan. Spektakl był także próbą możliwości świeżo zakupionego oświetlenia, nad którym czuwał Marcin Miłoszewski. Jak zwykle dostępne były także napisy po angielsku. To wszystko dowodzi, że rozwijamy się, mamy coraz większe możliwości techniczne i artystyczne, aby lokalnie, także wśród Brytyjczyków popularyzować polską kulturę na najwyższym poziomie.

Zebrała: Magdalena Grzymkowska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Magdalena Grzymkowska

komentarze (0)

_