26 sierpnia 2017, 09:32
Sprawiedliwsze jutro

Humor polityczny nie tylko rozwesela, potrafi także poprawić nastroje społeczne i przywrócić wiarę w to, że jutro będzie lepiej. Tak przynajmniej było w Polsce za komuny. Pewno też za Niemca, a i całkiem współcześnie.

Niemniej jednak dowcip, nawet najlepszy, nie powinien być traktowany jako narzędzie do poznawania rzeczywistości. My Polacy (i ja wśród nich) mamy niestety wyraźną skłonność do używania „wiców”, jako takiego właśnie narzędzia. Dają one płytkie choć miłe poczucie szybkiego zorientowania się w sytuacji i, co ważniejsze, także poczucie „wyższości” nad osobami, narodami i państwami, będącymi przedmiotem dowcipkowania. A to już niezbyt dobrze.

Puszczanie perskiego oka (dziś „robi się bekę”) mimochodem staje się podstawowym łącznikiem z rzeczywistością. Dobrowolnie pozbawiamy się możliwości realistycznego rozpoznawania sytuacji, w jakiej się znajdujemy. A i tak znamy ją przede wszystkim z drugiej ręki – z telewizji czy z internetu.

Dziś więc temat z pierwszej ręki – w uzupełnieniu materiału z drugiej i trzeciej strony „Tygodnia” – zdanie powtarzane przez media na całym świecie: „Ludzie jak Karski nie odchodzą nigdy zupełnie. Jedząc gorzki chleb emigracji, nigdy nie sprzeniewierzył się prawdzie, ani ideałom”.

Młodszym pokoleniom trzeba przypomnieć tę postać: podczas okupacji niemieckiej Jan Kozielewski, ps. Karski, żołnierz Polski Podziemnej, jako kurier polityczny do polskiego rządu na uchodźstwie, odbył trzy tajne podróże między Polską a Francją i Wielką Brytanią.

Pierwszą do Francji (tam i z powrotem) z początkiem roku 1940. Podczas drugiej wyprawy, na Słowacji był aresztowany i torturowany przez gestapo; został przez polskie podziemie uwolniony ze szpitala w Krynicy.

W lecie roku 1942, przed trzecią podróżą kurierską do Anglii, spotykał się z wojskowymi i politycznymi przywódcami polskiego podziemia, był dwukrotnie w getcie warszawskim, wszedł także do obozu zagłady Żydów w Bełżcu (w mundurze przekupionego estońskiego strażnika), gdzie był bezpośrednim świadkiem eksterminacji Żydów. W listopadzie 1942 przedostał się przez do Gibraltaru, a stamtąd do Anglii, gdzie – rządom polskiemu (w tym gen. Sikorskiemu) i brytyjskiemu (min. Edenowi) – złożył raporty o sytuacji w Polsce, a zwłaszcza o eksterminacji Żydów. W maju 1943, na rozkaz gen. Sikorskiego, jako emisariusz Polski Podziemnej, odbył podróż do USA, gdzie złożył takie raporty wysokim urzędnikom rządu amerykańskiego oraz przywódcom katolickim i żydowskim. Został przyjęty przez prezydenta Roosevelta, któremu osobiście opowiedział o sytuacji polskiego podziemia, terrorze hitlerowskim, stratach wśród ludności polskiej oraz o zagładzie Żydów Karski, zgodnie z oczekiwaniami przywódców żydowskich w okupowanej Polsce, proponował natychmiastowe bombardowanie torów kolejowych do obozu śmierci w Oświęcimiu. Bez skutku jednak, choć istnienie tych obozów udowodniły zdjęcia wywiadowcze robione z samolotów alianckich.

Po wojnie Karski osiedlił się w USA. Po uzyskaniu doktoratu w Georgetown University przez długie lata był profesorem w School of Foreign Service tejże uczelni.

Jego wspomnienia, doświadczenia, lekcje pomogły całej ludzkości w drodze do sprawiedliwszego jutra.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_