15 kwietnia 2017, 10:00
Ale gdzie, ale dokąd?
Odpływ specjalistów z Wielkiej Brytanii do krajów Unii Europejskiej to tylko kwestia czasu. Postanowiłem wyjść im naprzeciw – mówi Marcin Czyża, założyciel portalu ExpatExit.com, w rozmowie z Piotrem Gulbickim.

ExpatExit.com to oryginalny projekt.

– Pionierski na rynku. Wynik głosowania w sprawie Brexitu był szokiem nie tylko politycznym, ale odbił się również szerokim echem na rynku finansowym. W pracy, mimo że mieszkam w Amsterdamie, mam stały kontakt z ludźmi z londyńskiego City, z których wielu zaczęło mnie wypytywać o możliwości kontynuowania kariery w innych krajach Unii. Pomyślałem, że może to być początek nowego trendu i założyłem własny portal. Jego uruchomienie zajęło mi około czterech miesięcy, pierwsze rejestracje na stronie odnotowałem pod koniec 2016 roku, jednak prawdziwy ruch pojawił się od momentu, kiedy serwis zaczął być wyświetlany w wyszukiwarce internetowej.

Portal skierowany jest do specjalistów…

– …główne obcokrajowców mieszkających w Wielkiej Brytanii i szukających możliwości podjęcia takiej samej lub podobnej pracy w innym kraju Unii Europejskiej. Kandydat podaje swój profil i określa jakie państwa lub miasta go interesują, a całą resztę robimy my – kontaktujemy się z firmami i rekruterami z danych krajów. Usługa jest bezpłatna, zarabiamy na prowizji od pracodawców, którzy szukają fachowców.

Projekt nie umknął uwadze zagranicznych mediów.

– Odpływ wartościowych pracowników to duży problem dla każdej gospodarki, a takie zagrożenie obecnie istnieje. Dlatego artykuły o nas pojawiły się w „The Independent”, „Business Insider”, „Die Presse” czy „InnPoland”. Sami dziennikarze przyznawali, że perspektywy nie rysują się zbyt różowo. Na przykład według szacunków „The Independent”, tylko w samym Londynie może zniknąć nawet 200 tysięcy dobrze płatnych posad specjalistów, a coraz więcej instytucji finansowych ogłasza wstępne plany przeniesienia części swoich operacji na kontynent. Oczywiście, brytyjska stolica nadal będzie jednym z głównych ośrodków finansowych, ale inne miasta w wyniku Brexitu mogą nadrobić dystans

Na przykład jakie?

– Najwięcej do zyskania ma Frankfurt, ale nie tylko on powinien partycypować w tym torcie. Na swoją szansę liczą Berlin, Paryż, Mediolan, Zurich, Amsterdam, Barcelona, Kopenhaga czy Sztokholm, jednak może też do nich dołączyć kilka innych mniejszych europejskich miast.

Jak na tej mapie wygląda Warszawa?

– Niewątpliwie ma mocne karty na stole. Wielu specjalistów podkreśla, że niejednokrotnie łatwiej o awans na wyższe stanowisko w Warszawie, niż w Londynie, tym bardziej, że nasza stolica ma naprawdę ciekawe oferty. Głównie dla informatyków, ale nie tylko.

Ogólnie Polska kusi firmy wciąż niskimi kosztami. Obawiam się jedynie o jakość proponowanej pracy, dlatego, póki co, nad Wisłę będą przenoszone mniej znaczące działy firm, w których zarobki nie są zbyt wysokie. Oczywiście, dużo będzie zależeć od rządzących i ich umiejętności przyciągnięcia ciekawych i dobrze płatnych miejsc zatrudnienia.

Wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki, wspomniał ostatnio o 200 tysiącach ludzi, którzy wrócą do Polski z Wysp.

– Wydaje się, że to dość optymistyczna wizja, niemniej realna. Wpływ na rozwój sytuacji będzie miała kondycja brytyjskiej i polskiej gospodarki – im niższy wzrost w UK, a wyższy w Polsce, tym więcej powrotów stanie się faktem. Bądźmy szczerzy, nasi rodacy nie mieszkają w Londynie i innych brytyjskich miastach ze wzglądu na ładną pogodę czy smaczne regionalne jedzenie, przeprowadzili się tam ze względu na wyższe zarobki. A jeśli różnice w nich zaczną maleć, reakcja w przepływie ludzi będzie widoczna.

Temat reemigracji z Wielkiej Brytanii do innych krajów jest już gorący?

– Zaczyna być, a będzie coraz gorętszy, szczególnie kiedy konsekwencje związane z Brexitem zaczną wchodzić w życie. To melodia nieodległej przyszłości, ale w naszym serwisie już mamy ponad tysiąc kandydatów, przedstawicieli praktycznie wszystkich narodowości. Polacy na tej liście są drugą najliczniejszą grupą, zaraz po Niemcach. Dominacja tych ostatnich zapewne wynika z faktu, że intensywnie promowałem portal wśród społeczności niemieckojęzycznej w Londynie, gdyż biegle znam ten język i na pewno to pomogło. Myślę jednak, że dużo większy potencjał tkwi w naszych rodzimych specjalistach, dlatego mam nadzieję, że to Polacy będą stanowili największą grupę na moim portalu i to dla nich będę mógł proponować stanowiska pracy w kontynentalnej Europie.

Najczęściej swoją gotowość do wyjazdu zgłaszają finansiści, sporo mamy też informatyków. Specjaliści tych dwóch branż stanowią 70 proc. wszystkich zarejestrowanych. Ich liczba stale rośnie, jednak najbardziej cieszy fakt, że zgromadzoną przez nas bazą osób zainteresowały się firmy z Niemiec, Polski, Francji czy Holandii, które chętnie zatrudniłyby fachowców obecnie zakotwiczonych na Wyspach. I trudno się dziwić, gdyż są to ludzie, którzy znają angielski, więc nie ma bariery językowej, a jednocześnie bardzo często posiadają unikalne umiejętności. Wielka Brytania przez lata była bowiem i ciągle jest jednym z najlepszych miejsc, gdzie można uzyskać znakomitą wiedzę oraz doświadczenie. Młodych, ambitnych, głodnych sukcesu specjalistów tu nie brakuje

To się zmieni?

– Jeśli tutejsza gospodarka osłabnie, wówczas ci ludzie będą szukać możliwości kontynuowania kariery w innych, bardziej dynamicznych miejscach. Głównymi kierunkami reemigracji będą zapewne Niemcy, Szwajcaria, Holandia, Szwecja i Dania, czyli kraje oferujące wysoki standard życia oraz dobre pensje. Do tego należy dodać dynamiczne regiony Azji: Singapur, Hongkong, Zjednoczone Emiraty Arabskie. To bardzo międzynarodowe, globalne lokalizacje, gdzie nie ma bariery językowej.

Dziś trudno przewidzieć, jakie będą skutki Brexitu, ale wydaje mi się, że brytyjska gospodarka na tym ucierpi. Inne państwa Unii Europejskiej zrobią wiele, żeby przyciągnąć do swoich stolic banki czy duże firmy, a co za tym idzie dobrze płatne stanowiska pracy. Nie stanie się to z dnia na dzień, jednak ów trend w dalszej perspektywie będzie niekorzystny dla Zjednoczonego Królestwa.

Na niewiele, jak sądzę, zdadzą się plany takie jak ten zaproponowany przez premier Theresę May, zakładający znaczne obniżenie podatków w Wielkiej Brytanii, żeby zwiększyć jej konkurencyjność. To zbyt duży kraj, by móc zrobić z niego raj podatkowy, tym bardziej przy prawdopodobnym spowolnieniu gospodarczym

Sami Brytyjczycy też będą emigrować?

– Bardzo możliwe, że jakaś część wybierze tę opcję, chociaż nie spodziewam się masowych wyjazdów z ich strony. Mam jednak wrażenie, że nawet rodowici mieszkańcy Wysp zaczynają rozumieć, iż są inne, ciekawsze miejsca do życia. A rynek Unii Europejskiej jest ogromny – wchłonie zarówno informatyków i finansistów, jak i operatorów dźwigów czy zawodowych kierowców.

Tyle że w wielu krajach duże poparcie zyskują politycy głoszący hasła wyjścia ze Wspólnoty.

– Owszem, takie niebezpieczeństwo istnieje. Nie ma nic bez przyczyny. Ogólnie Unia to dobry projekt, który jednak w pewnym momencie zaczął podążać w nieodpowiednim kierunku. Sporo prawdy jest w twierdzeniach, że Wspólnota stała się przeregulowana i centralnie sterowana, z armią biurokratów oderwanych od rzeczywistości, próbujących narzucać różne, czasami dziwaczne rozwiązania krajom członkowskim.

Oczywiście, bardzo mocno zaszkodził jej również kryzys migracyjny. Trzeba jednak pamiętać, że bez Unii też byłby to duży problem dla całego kontynentu, dlatego część ludzi w nieodpowiednią stronę adresuje swoją złość i rozczarowanie za zaistniałą sytuację. To przecież nie Wspólnota jest winna słabej asymilacji niektórych grup społecznych.

W związku z tym jej dni są policzone?

– Nie sądzę. Zapewne przetrwa, chociaż trudno przewidzieć w jakim kształcie. Natomiast, paradoksalnie, Brexit może przyspieszyć reformę unijnych struktur, poprzez zwiększenie konkurencyjności i ograniczenie biurokracji.

Zna pan brytyjskie realia, chociaż nie mieszka na Wyspach.

– Moja praca tego wymaga. Od ponad dwóch lat pracuję w sektorze finansowym w Amsterdamie, w dziale tradingu, gdzie zajmuję się transakcjami giełdowymi produktów środowiskowych. Wśród moich klientów jest wiele osób z londyńskiego City, z którymi mam stały kontakt. W brytyjskiej stolicy do tej pory bywałem kilka razy w roku, służbowo i prywatnie, ale teraz, w związku z rozwojem mojego portalu, będę gościł nad Tamizą znacznie częściej. Intensywnie promuję ten projekt, bo trend wyjazdów obcokrajowców z Wysp wkrótce się nasili…

 

Marcin Czyża pochodzi z Olsztyna. W latach 2003-2009 studiował ekonomię na Uniwersytecie Ekonomicznym w Wiedniu, po czym pracował w tym mieście w firmie zajmującej się prognozowaniem pogody. Był w niej odpowiedzialny za rozwój biznesu w Europie środkowo-wschodniej. Doświadczenie zawodowe zdobywał również w Warszawie, w branżach finansowej oraz medycznej, między innymi rozwijając sieć sklepów rehabilitacyjno-ortopedycznych Lemar, która obecnie jest jedną z wiodących w Polsce. Od ponad dwóch lat pracuje w sektorze finansowym w Amsterdamie, w dziale tradingu, gdzie zajmuje się transakcjami giełdowymi produktów środowiskowych.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_