29 stycznia 2017, 10:49
Felieton: Apetyt na życie

Praca wolontaryjna wśród Polaków nie jest jeszcze ugruntowana w takim zakresie, jak ma to miejsce w krajach Zachodu. Znakomitym poparciem cieszą się „zrywy społeczne”, choćby Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Dziesiątki tysięcy ludzi włączają się wówczas w działania WOŚP, setki tysięcy czują potrzebę uczestnictwa, wspomożenia pracą czy datkiem celu wyższej rangi.
Nie ma natomiast w Polakach idei „stałego wolontariatu”. Brakuje atmosfery pracy od podstaw. Polacy nie są świadomi roli, jaką może ta idea odegrać w życiu społeczeństwa, choćby wyrabiając pewne cechy niezbędne do prawidłowego kształtowania postawy obywatelskiej.

Czy to wynika z braku tradycji? A raczej zatrzymania tej idei w czasach PRL? Cóż, tradycje były i są, choć nie tak silne, jak dawniej. Faktycznie w nienaturalny sposób, bo poniekąd uwarunkowany czynnikami politycznymi, przerwano ten ciąg idei sięgających korzeniami epoki Pozytywizmu, a dziedziczonych z pokolenia na pokolenie. Szczątki tego udało się zachować w rodzinach inteligenckich uczulonych na takie hasła, jak postawa obywatelska, patriotyzm, praca organiczna…
Co z tego zostało w pokoleniu emigracji niepodległościowej i ich spadkobiercach? Sądząc po słabej ich aktywności – niewiele. Ale też i liczebnie ludzi tych niewielu…
Polacy, którzy liczebnie dominują dziś na Wyspach, należą do „generation of consumers”. To tendencja powszechna w świecie – dzisiejsi dwudziesto-, trzydziestolatkowie mają duży „apetyt na życie” i nie chcą, by praca ich zdominowała czy ograniczała. Nasi rodacy z tego pokolenia są tacy sami jak ich rówieśnicy z innych stron świata. Młodzi Polacy wyjechali z kraju, który wciąż jest „na dorobku” i tu też są „na dorobku”. Opuścili Polskę z musu, z ciekawości, każdy chciał poprawić byt sobie i swoim rodzinom – ale też nie za wszelką cenę. Apetyt na życie ma złe i dobre strony.
Swego czasu rozmawiałem z Joanną – studentką Wydziału Prawa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, która została wolontariuszką-stażystką w parlamencie brytyjskim. Trafiła do Izby Gmin i biura Paula Flynna MP. Dla młodej studentki z Polski było to doświadczenie pozauniwersyteckie, ale zarazem część edukacji. Tej budującej postawę obywatelską.
– Wśród swoich rówieśników musi pani uchodzić za idealistkę. Choć pragmatyczną… – pytałem retorycznie.
Joanna broniła swej generacji mówiąc, że młodzi ludzie pragną sukcesu, czasem szybkiego; że jest duża konkurencja, wymagania, stres. I że jeśli ktoś chce stanąć na własne nogi i przestać być ciężarem dla rodziców, to najczęściej wyjeżdża za granicę.
Z entuzjazmem Joanna mówiła dalej:
– Należy szukać swojej szansy. Nie wolno być biernym. Warto też słuchać. Dużo słuchać innych. Tych z sukcesami, doświadczeniem, wiedzą.

Dlaczego szukała ludzi z sukcesami, doświadczeniem, wiedzą w kręgach parlamentarnych, brytyjskich, a nie w środowisku polonijnym? To pytanie pozostało bez odpowiedzi.

Jarosław Koźmiński

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_