31 grudnia 2016, 16:05
Prokuratorski sylwester

To nie była mądra decyzja – wyjazd do Polski na jesieni 1982 r. Ale była konsekwencją tej pierwszej, równie szalonej, podjętej dwa lata wcześniej, gdy rzuciłam w miarę dobrą pracę i zdecydowałam się na przyjazd do Londynu. Tęskniłam tak bardzo za Warszawą, za przyjaciółmi i rodziną, że było mi wszystko jedno.
To miał być wyjazd na dwa miesiące. W rezultacie spędziłam w Polsce blisko pół roku. Miałam wrócić do Londynu tuż po świętach Bożego Narodzenia, ale okazało się, że nie udało mi się zgromadzić wszystkich potrzebnych do opuszczenia kraju na zawsze dokumentów. Przyjaciółka zaprosiła mnie na sylwestra do swoich znajomych. Miałam opory – nikogo nie znałam. „Nie bój się. Zobaczysz, będzie ciekawie”. I rzeczywiście było.
Moja przyjaciółka, Barbara Kulczycka, skończyła tak jak i ja socjologię. Kilka lat wcześniej zrobiła doktorat i zaczęła pracować w Instytutu Problematyki Przestępczości, który był usytuowany przy Prokuraturze Generalnej. W grudni 1980 r. utworzono tam Koło „Solidarności”, a Barbara została wybrana przewodniczącą. Do Koła, obok pracowników Instytutu, zapisało się także kilkoro warszawskich prokuratorów. W sumie kół „Solidarności” było w prokuraturach na terenie kraju niewiele – w Krakowie, Bydgoszczy, Olsztynie i Szczecinie. Należało d nich około 150 osób, przy czym blisko połowę stanowili pracownicy administracji, a z prokuratorów tylko 35 zdecydowało się na zapisanie się do związku. Nie było to dziwne – przed 1980 r. blisko 70% prokuratorów należała do PZPR, z czego na wyższych stanowiskach upartyjnienie sięgało ponad 90%.
Tuż po 13 grudnia 1981 r. zaczęły się represje wobec członków „Solidarności”, a także tych prokuratorów, którzy złożyli legitymacje partyjne. Przeprowadzano rozmowy ze związkowcami – prokuratorami i aplikantami oraz innymi pracownikami. Każda z tych osób miała podpisać tzw. lojalkę – był to warunek utrzymania się w pracy. Zwolnienia były natychmiastowe. W sumie pracę straciło 28 prokuratorów, 2 aplikantów i znaczne grono pracowników administracyjnych. W Instytucie Profilaktyki Przestępczości do „Solidarności” należało 20 osób. Barbarę wezwano następnego dnia po masakrze w kopalni „Wujek”. Nie podpisała przedstawionego jej dokumentu. Była samotną matką. Panie kadrowe ze łzami w oczach błagały ją: „Proszę podpisać. Nikt nie będzie miał pani za złe.” Nie potrafiła tego zrobić. Ze względu na to, że jej córka miała zaledwie dwa lata pozwolono jej na wykorzystanie urlopu wychowawczego.
Sylwester, na który mnie zaprosiła, odbywał się w mieszkaniu jednej z jej koleżanek. Było na nim kilkanaście osób. Wszystko prokuratorzy zwolnieni po wprowadzeniu stanu wojennego. Wśród nich był Stefan Śnieżko, były prokurator rejonowy w Olsztynie, odwołany z tej funkcji we wrześniu 1981 r. Internowany, został zwolniony na mocy decyzji o zawieszeniu stanu wojennego. Wypuszczono go z więzienia zaledwie na tydzień przed świętami. To długie internowanie zawdzięczał swej działalności jako doradca w sprawach prawnych regionalnych struktur Związku, no i miał konflikt z kierownictwem Komendy Wojewódzkiej milicji. Podobnie jak innych zwolniono go – jak napisano w uzasadnieniu – ze względu na to, że „nie daje rękojmi należytego wykonywania obowiązków prokuratora”. Inni prokuratorzy otrzymywali prawo do „złożenia wyjaśnień”. Niektórzy odwoływali się od tych decyzji, a sąd w kilku przypadkach nakazał rozwiązanie umowy za porozumieniem stron, co było ważne gdyż nie zamykało drogi do dalszej pracy w zawodach prawniczych. Najczęściej byłych prokuratorów zatrudniano jako radców prawnych, z tym tylko, że najczęściej były to posady z dala od Warszawy, na przykład w Radomiu. W przypadku prokuratora Śnieżki sprawa potoczyła się inaczej. Gdy wyszedł na wolność decyzję zaskarżył do Naczelnego Sądu Administracyjnego, ale na wniosek Prokuratora Generalnego PRL została ona rozpatrzona przez Sąd Najwyższy, który uznał, że kodeks postępowania administracyjnego „nie uzasadnia właściwości Naczelnego Sądu Administracyjnego do rozpoznawania spraw o rozwiązanie stosunku pracy nawiązanego na podstawie mianowania”. Czyli możliwości odwołania nie było.
Nastrój ten sylwestrowej nocy nie był dobry. Nie mieli pretensji do kolegów, którzy w prokuraturze zostali. Rozumieli problemy życiowe. Kpili z tych „miernych, biernych, ale wiernych”, którzy stali się na tyle dyspozycyjni, że otrzymali tzw. trzynastki, nagrody państwowe, a także awanse na stanowiska, które oni do niedawna zajmowali. Zdawali też sobie sprawę z tego, że w każdej chwili „dobra władza” może im odebrać pracę, a nawet aresztować, jeśli zostaną przyłapani na „gorącym uczynku”. Wszyscy „konspirowali”. Co dokładnie robili – nie wiem. Byłam osobą z zewnątrz, w dodatku wkrótce wyjeżdżałam do „wolnego świata”.
Los spotkanych na tym sylwestrze prokuratorów odmienił się po 1989 r. Ci, którzy chcieli, zostali przywróceni do pracy w prokuraturze. Aleksander Herzog w 1990 r. został powołany przez premiera Tadeusza Mazowieckiego na stanowisko pierwszego zastępcy Prokuratora Generalnego. Następnie pełnił wiele ważnych funkcji w prokuraturze. W marcu 2010 r. prokurator generalny Andrzej Seremet powołał go na stanowisko prokuratora Prokuratury Generalnej. W 2011 r. został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Stefana Śnieżko spotkałam po wielu latach w Londynie. Przyjechał jako zastępca Prokuratora Generalnego, by poinformować środowisko emigracyjne o stanie prac nad badaniem zbrodni katyńskiej – od 1991 r. stał na czele polskiej ekipy uczestniczącej w pracach ekshumacyjnych w Charkowie i Miednoje, a w 1994 r. został przewodniczącym Komisji ds. Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Katyńskiej przy prezesie Rady Ministrów. Podczas spotkania w dość zamkniętym gronie mówił o kulisach śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej i pracach ekshumacyjnych. Urodzony na Litwie w 1936 r., został repatriowany do Polski dopiero po przemianach październikowych 1956 r. Znał nie tylko świetnie język rosyjski, ale i rosyjską mentalność. To ułatwiało rozmowy, jakie musiał prowadzić w miejscach ekshumacji, a także w Moskwie. W 2009 odznaczony został przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, a rada Polskiej Fundacji Katyńskiej nadała mu Medal Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej.
Wspominaliśmy tamtego sylwestra i tych, którzy w nim uczestniczyli. Wszystkim im opłacało się w tych trudnych dniach stanu wojennego być przyzwoitym.
Wszystkie dane liczbowe pochodzą z artykułu Aleksandra Herzoga „Solidarność” w Prokuraturze PRL
w latach 1980–1981, który ukazał się w piśmie „Prokuratura i Prawo nr 12, 2015

Katarzyna Bzowska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_