13 grudnia 2016, 14:21
3 miliony

Krajowe Biuro Statystyczne (Office for National Statistics) Wielkiej Brytanii opublikowała przed kilku dniami dane dotyczące migracji ludności. Okazuje się, że polityka rządu zmierzająca do zmniejszenia liczby imigrantów nie przynosi oczekiwanych rezultatów.

Liczba imigrantów jest rekordowa – według danych ONS w ciągu roku (od czerwca 2015 do czerwca 2016) przybyło do Wielkiej Brytanii 660 tys. osób z zamiarem pozostania tu na dłużej. W tym samym czasie wyemigrowało 315 tys. Statystycy szacują, że liczba ludności powiększyła się o 335 tys., czyli o jedno miasto i to duże. Wśród długoterminowych imigrantów jest prawie tyle samo tych, którzy pochodzą z państw należących do Unii Europejskiej jak i tych z reszty świata. Co ciekawe, po raz pierwszy wśród imigrantów pochodzących z UE to nie Polacy, a Rumunii są na pierwszym miejscu – w ciągu roku przyjechało 54 tys. osób tej narodowości. Dane te dotyczą okresu sprzed Brexitowego referendum. Trzeba poczekać kolejnych kilka miesięcy, aby zobaczyć czy i jak decyzja Brytyjczyków wpłynęła na decyzje cudzoziemców w kwestii osiedlania się w Zjednoczonym Królestwie.

14231948_10930945
14231948_10930945

Z punktu widzenia polskiej społeczności inne dane statystyczne są bardziej interesujące. Jak informuje brytyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych (Home Office) w ciągu ostatniego kwartału wzrosła liczba osób składających podanie o przyznanie statusu rezydenta. Podania takie składają zarówno imigranci z Unii Europejskiej, jak i z innych części świata. W trzecim kwartale tego roku Polacy złożyli 4 470 takich wniosków. To wzrost o blisko 2 000 w porównaniu z poprzednim kwartałem. Około 23% wszystkich wniosków zostaje odrzuconych. Jeśli chodzi o Polaków, to odrzucono 1039 podań. To zarówno kwestionariusze źle wypełnione, jak i takie, których wnioskodawcy nie potrafią udokumentować, że mieszkają w Wielkiej Brytanii od pięciu lat. Nie wystarczy posiadanie numeru ubezpieczenia społecznego (NINO). Każdy wniosek oznacza ogromną ilość papierkowej roboty: trzeba bowiem dołączyć tzw. pay-slips, zwroty podatku, rachunki za światło, rachunki świadczące o płaceniu podatku lokalnego, itp. Ale kto trzyma takie dokumenty przez 5 lat? Liczba wniosków jest tak ogromna, że urzędnicy nie radzą sobie z ich rozpatrywaniem. Utrzymanie dotychczasowego, bardzo skomplikowanego procesu, oznacza, że jeśli mieszkańcy państw unijnych byliby zmuszeni do tego, aby w celu pozostania na terenie Zjednoczonego Królestwa potrzebny był im status rezydenta, to urzędnikom zajęłoby 47 lat na rozpatrzenie wszystkich podań.

Wkrótce po referendum Francuz Nicolas Hatton, mieszkający od 21 lat w Wielkiej Brytanii (obecnie w Bristolu), utworzył organizację the3milion. Właśnie na 3 miliony szacuje się liczbę imigrantów z państw Unii Europejskiej. Przed kilku dniami Hatton wystosował list do minister spraw wewnętrznych Amber Rudd, w którym stwierdza, że od czasu referendum mieszkający – tak jak on – wiele lat w Wielkiej Brytanii obywatele państw unijnych nie wiedzą, co ich czeka; pisze: „Jesteśmy obywatelami, którzy mają rodziny, dzieci, przyjaciół oraz kolegów w pracy i mamy powody, aby martwić się o naszą niepewną przyszłość. Apelujemy do Pani jako ministra spraw wewnętrznych o bezzwłoczne wykluczenie zagrożenia deportacją i zagwarantowanie już teraz przebywającym legalnie na terenie Królestwa obywatelom Unii, że będą mogli nadal korzystać z prawa do pozostania na terenie Wielkiej Brytanii po jej wyjściu z Unii.”

Władze brytyjskie zapewniają, że imigranci z państw unijnych nie muszą mieć statusu rezydenta, bo nie jest on do niczego potrzebny. Jednocześnie nie ma jednoznacznego stanowiska rządu w sprawie ich przyszłości. Premier co prawda zapewnia, że wszyscy – Polacy i inni obywatele państw unijnych – którzy mieszkali tu legalnie przed 23 czerwca mogą być spokojni, ale zaraz dodaje: „Ich status zależy od tego, jak będą traktowani Brytyjczycy mieszkający w krajach unijnych”. Tak sformułowane stanowisko brytyjskiego rządu zostało powtórzone podczas wspólnej konferencji prasowej premierów Polski i Wielkiej Brytanii, Theresy May i Beaty Szydło. Polska premier zapewniała, że sytuacja Polaków mieszkających na Wyspach będzie jednym z tematów dwustronnych rozmów. I tak się też stało. Rozmowa się odbyła, ale nic z niej nie wynikło.

O organizacji the3milion napisał w ub. tygodniu „Guardian”, przytaczając też liczne wypowiedzi imigrantów na temat ich sytuacji. Sylwia Kilford, mieszkająca od 11 lat w Londynie Polka, żona Anglika, zwraca uwagę na to, że przepisy dotyczące otrzymania obywatelstwa w ostatnich latach zmieniały się kilkakrotnie. Kiedy zdała egzamin z języka angielskiego i wiedzy o Wielkiej Brytanii, okazało się, że aby starać się o obywatelstwo nie wystarczy 5-letni legalny pobyt w tym kraju i małżeństwo z Anglikiem. Potrzebna jest rezydentura. Wtedy też dowiedziała się, że musi mieć ubezpieczenie zdrowotne. Tego nikt jej wcześniej nie powiedział. A jak się czuje obecnie w Wielkiej Brytanii? „Po 23 czerwca muszę różnym osobom wyjaśniać, że nigdy nie brałam żadnego zasiłku i kiedy odzywam się drżę, że ktoś zwróci uwagę na mój akcent” – dodaje z goryczą.

Biorąc pod uwagę fakt, że rozmowy o Brexitcie jeszcze się nawet nie rozpoczęły, to stan niepewności 3 milionów Europejczyków, w tym 800 tys. Polaków, będzie trwał długo. Nie jest to miła perspektywa.

Katarzyna Bzowska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_