20 listopada 2016, 18:52
Enjoy

Enjoy! – zawołała uśmiechnięta miło fryzjerka, gdy z markotną miną siadałem na sofie czekając na swą kolej do strzyżenia. To „enjoy” odnosiło się do sterty kolorowych magazynów rozłożonych w wachlarz na stoliku. Czasopisma miały poszarpane brzegi i wymięte, wyślinione rogi, co budziło lekkie obrzydzenie. A że grymas na twarzy stałego klienta nie spodobał się fryzjerce, więc przerwała pracę i …podała mi swój tablet. – Enjoy! – jej uśmiech był wciąż szczery, więc przyszło podziękować za uprzejmość i zanurzyć się w internecie.

Na ekranie otwarta strona Lifestyle z Evening Standard i cztery tytuły, które jak ulał pasowały do poczekalni u fryzjera w Londynie AD 2016 – dla każdego coś miłego: „4 outdated etiquette rules no one needs to follow anymore”; obok tego: “Fancy a weekday lie-in? This is the best time to pull a sickie”; mieliśmy też: „The Uncomfortable Truth About My Rape – & Why I’m Coming Forward Now”; i ładne kwiatki na koniec: “This USB stick can diagnose HIV in 30 minutes”.

O tempora, o mores! Nie mam zamiaru niczego wtykać nigdzie i nikomu (na trzydzieści minut!), więc uciekam palcem w róg ekranu, bo tam namawiają do sprawdzenia wiedzy ogólnej. Kategoria: kultura. Pytań w quizie 28, a że w kolejce do strzyżenia jeszcze kilku konkurentów, więc bierzmy się za sprawdzian. Idzie jak z płatka. Odpowiedź pierwsza: Remus i Romulus; druga: Notre-Dame de Paris; trzecia: da Vinci… i tak do końca (za wyjątkiem dwóch pytań o Harry’ego Pottera i „Game of Thrones”, fuj!). Ostatecznie w tej fryzjerskiej poczekalni 26 na 28 też będzie niezłym wynikiem. Zobaczymy. Sekunda i na ekranie jest wynik! Upsss! Zamiast gratulacji – pouczenie. Że odpowiedzi poprawne. A w związku z tym, że jesteś człowiekiem starej daty (nawet napisano: lat 60 lub więcej!). Że ten quiz to zabawa była, a nie sposób na życie. Że dziś ma się nie w głowie, ale w internecie. A tak w ogóle to nie bądź taki serio, baw się i używaj życia – np. coś sobie kup …najlepiej w naszym sklepie internetowym).

Na takie dictum krew się w żyłach ścina. „Sześćdziesiąt plus” brzmi jak epoka, ale co robić, pewno internetowy Evening Standard oddano w posiadanie pryszczatym młokosom, którzy poza wszelkimi smartfonami świata nie widzą (head down generation). Ich sprawa – powtarzam sobie – ale co będzie jak wichura kabel urwie i prądu nie będzie?

Gorzej jednak, że świat w tę stronę idzie, więc gdy zabraknie kiedyś energii, to pół ludzkiej populacji padnie z głodu i chłodu w ciągu kilku lat. Połowę reszty wykończą choroby, a kto zostanie, temu przyjdzie konkurować z szympansami (które wykształciły chwyt w czterech wszak kończynach!).

Dziś maszyny analizują każdą większą zmianę walut, wahania cen surowców, informacje z rynku pracy czy zasięg epidemii grypy, a wnioski ślą dalej. A gdy jutro kamerka z telefonu znajdzie Ci w oku objawy cukrzycy, to sprzężony z nią inny automat (w spisku z NHS) zdecyduje o Twojej diecie i nie dostarczy do lodówki ulubionych kremówek.

Tym którzy bagatelizują temat, twierdząc, że bez asysty człowieka sztuczny mózg niewiele zdziała, zaskoczy pewno deklaracja naukowców o nadchodzącej eksplozji inteligencji. Ponoć w połowie XXI wieku „artificial intelligence” przewyższy ludzką. I będziemy świadkami gwałtownych zmian, których skutki widzieliśmy na razie tylko w apokaliptycznych wizjach filmowych.

Tu kończę, bo przyszła moja kolejka na strzyżenie. Fryzjerka używa ślicznych perfum. Więc enjoy! – mówię zasłaniając usta, bo są już kamery czytające z ruchu warg lepiej niż człowiek. Mąż fryzjerki mógł taką ustawić gdzieś w kącie…

Jarosław Koźmiński

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Jarosław Koźmiński

komentarze (0)

_