16 listopada 2016, 10:00
Zdobywanie doświadczenia czy wyzysk?

W ub. tygodniu w Izbie Gmin odbyło się drugie czytanie projektu ustawy prywatnej o wynagrodzeniu dla stażystów. Projekt ustawy zgłosił Alec Shelbrooke, deputowany Partii Konserwatywnej. Jego zdaniem, obecne przepisy, zgodnie z którymi stażyści nie otrzymują wynagrodzenia, a jedynie, i to nie zawsze, zwrot kosztów podróży, działają na korzyść młodzieży z zamożnych domów. Nie wszystkich rodziców stać na to, by utrzymywać dzieci, czasem przez rok, aby mogły zdobyć doświadczenie zawodowe.

W czasie swego wystąpienia w Izbie Gmin Shelbrooke podkreślił, że nie tylko prywatni przedsiębiorcy wykorzystują w ten sposób młodzież, ale także politycy. Na tej „liście wyzyskiwaczy” miał wynotowane 22 nazwiska deputowanych dwóch największych partii parlamentarnych, którzy zamieścili ogłoszenia o poszukiwaniu asystentów; praca bez wynagrodzenia.

Zgłoszony projekt ustawy przewiduje rozszerzenie przepisów dotyczących płacy minimalnej, którą mieliby otrzymywać stażyści. Nie obejmowałoby to jedynie zatrudniania w organizacjach charytatywnych – tam z założenia pracuje się za darmo.

Nawet jeśli parlament przyjmie zaproponowane zmiany, to ustawa może wejść w życie jedynie po aprobacie rządu. Swego czasu David Cameron odrzucił projekt ustawy w tej sprawie, zgłoszony przez tego samego posła. Alec Shelbrooke ma nadzieję, że Theresa May zajmie inną postawę niż jej poprzednik.

Jak można było przypuszczać, nie wszyscy posłowie podzielają opinię, że jest to wyzyskiwanie młodych ludzi. Mark Pawsey, również z Partii Konserwatywnej, utrzymywał, że jest to „pomoc dla młodych ludzi, by zdobyli odpowiednie kwalifikacje”. Na co Shelbrooke odpowiedział: „Praca to praca i powinna być wynagradzana”. Jego zdaniem na stażystę pracującego za darmo rodzice muszą wydać co najmniej £1000 miesięcznie. Blisko 40 proc. tych, którym takie praktyki zaproponowano, zrezygnowało, bo nie było ich na to stać.

Sprawa nie jest więc jednoznaczna. Doświadczenie zawodowe, także to zdobywane bez wynagrodzenia, to ważny element w budowaniu kariery zawodowej. Dyplom wyższej uczelni (a to właśnie absolwenci z dyplomem, albo ze świadectwem ukończenia szkoły średniej, gdy robią sobie roczną przerwę przed podjęciem studiów stanowią gro stażystów) to tylko kawałek papieru, który można powiesić na ścianie.

W Wielkiej Brytanii istnieją agencje, które starają się skontaktować pracodawców szukających stażystów z tymi, którzy są gotowi poświęcić swój wolny czas, aby zdobyć doświadczenie zawodowe. Work Experience Online ma zarejestrowanych blisko 200 firm, m.in. Armani i Sony Music, oferujących miejsca dla stażystów i ponad 2000 studentów i absolwentów wyższych uczelni szukających praktyk. Młodzież najchętniej podejmuje pracę w mediach, modzie, firmach muzycznych i szeroko pojętym sektorze rozrywki. A o miejsca jest najtrudniej. I często staż polega na tym, że robi się zakupy dla córeczki dyrektora lub szykuje kolejne filiżanki herbaty. Dobre miejsca dla stażystów nie muszą być w „luksusowych” sektorach. Tytuł najlepszego pracodawcy dla stażystów w 2008 r. uzyskała firma Shetland Seafood Auctions, która zapewniała elektroniczną obsługę aucji rybnej w Lerwick w Szkocji.

Oczywiście, dzieci z tzw. dobrych (czytaj zamożnych) domów mają większe szanse. Blisko 81 proc. miejsc dla stażystów znajduje się w Londynie, najwięcej w City, a czasem na jedno miejsce na takie bezpłatne praktyki (na przykład w galerii Tate Modern) jest dziesięciu kandydatów na jedno miejsce. Starają się o nie nie tylko mieszkańcy Londynu i okolicy, ale także cudzoziemcy, których rodzice są gotowi na rok wynająć mieszkanie w Londynie, byle tylko pociecha mogła wpisać prestiżowe miejsce pracy do CV. Nie jest przypadkiem, że syn Tony’ego Blaira, Euan, pracował jako stażysta w amerykańskim Kongresie, a także przy produkcji filmu, którego akcja toczyła się w korytarzach Westminsteru. Przez pewien czas pracował również w paryskiej stacji radiowej, należącej do Bernard Arnault, najbogatszego człowieka Francji. Tatuś nie musiał dzwonić. Wystarczyło nazwisko. To czasem ważniejsze niż pieniądze rodziców.

Dyrektorzy wielkich firm przyznają, że w wyścigu do miejsc pracy dla stażystów wygrywają ci młodzi ludzie, których rodzice są tzw. professionals. Nie tylko dlatego, że mają koneksje. Dzieci z takich domów są znacznie pewniejsze siebie, wręcz bezczelne w autopromocji, i wygrywają z rówieśnikami z mniej uprzywilejowanych środowisk.

Kiedy brakuje odpowiednich koneksji pomóc może gotówka. Przed kilku laty przed Bożym Narodzeniem w ramach zbierania funduszy dla jednej z organizacji charytatywnych wystawiono na aukcji tygodniową pracę za darmo w stacji ITV. Za ten przywilej ktoś zapłacił 1260 funtów.

Atmosfera wokół bezpłatnych praktyk wyraźnie zmienia się. Agencje coraz częściej proponują chętnym płatne praktyki, choć nadal lista tych firm, które poszukują gotowych pracować za darmo byle tylko mogli wpisać do CV prestiżowe miejsce pracy, jest nadal długa. Co ciekawe, nie ma na niej firm przemysłu budowlanego – tu poszukuje się uczniów, którym w trakcie nauki płaci się minimalne wynagrodzenie. Chętnych niewielu.

Praktyki, nawet te bezpłatne, mogą odmienić życie młodego człowieka. Najlepszym przykładem jest Monica Lewinsky, najsłynniejsza stażystka Białego Domu.

Julita Kin

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_