02 listopada 2016, 10:48
XV Międzynarodowy Konkurs Skrzypcowy im. Henryka Wieniawskiego

W zeszłą niedzielę (23.X) zakończył się XV Konkurs Skrzypcowy H.Wieniawskiego w Poznaniu, najstarszy na świecie , przy tym wspaniałe święto muzyczne i hołd nie tylko geniuszowi skrzypiec z Lublina, ale i całej muzyce. Muzyce jednoczącej ludzi we wspólnym przeżyciu odczuwania piękna, w doświadczaniu doskonałości. Jednocześnie wspaniała lekcja kultury zachowania, wypowiedzi, szacunku dla profesjonalizmu i doświadczenia. A więc lekcja tych wartości, które w ostatnich latach są ośmieszane i spychane na dalszy plan, zwłaszcza w mediach i kulturze masowej, gdzie często panuje grubiaństwo, wulgarność i brzydota. Media społecznościowe, które codziennie przynoszą świeże dostawy coraz to nowych skandali i haniebnych, wulgarnych wypowiedzi, często znanych ludzi, przy okazji Konkursu “emanują” komentarzami pełnymi kultury, ciepła i szacunku.

Obserwowaliśmy to także rok temu, w czasie Konkursu Chopinowskiego w Warszawie. Podobieństwo jest uderzające! Dwa nasze czołowe konkursy powodują taką pozytywną zmianę zachowań! To także jedna z przyczyn ich ogromnej międzynarodowej renomy, opartej na ponad 80-letniej tradycji (pierwszy konkurs Wieniawskiego odbył się w Warszawie w 1935r., Chopinowski w 1927). Obcując z kunsztem muzycznym na najwyższym poziomie, słuchając rzeczowych komentarzy, doznajemy chwilowego oczyszczenia – swoistego “katharsis”. Czy jest to siła “perfekcji”, o którą ocierają się finaliści w wielu momentach swoich występów? Czy w tym wyraża się też tęsknota człowieka za osiągnięciem ideału?

Muzyka daje wyjątkową możliwość połączenia wysiłku intelektualnego i fizycznego, pracy w dużej, wysoce zdyscyplinowanej grupie ludzi (chór czy orkiestra) i wspólnego przeżywania trudów przygotowań, a potem wspaniałej satysfakcji osiągniętego sukcesu, którego wyrazem są brawa i uznanie publiczności.

Taką siłę ma także zupełnie fenomenalne zakończenie całego konkursu w Poznaniu, kiedy na scenę wychodzą laureaci nagród i razem z nimi jurorzy, by wspólnie wykonać Romance z Koncertu d-moll Wieniawskiego. Kilkunastu najlepszych skrzypków świata wszystkich pokoleń, grając razem, tuż po zakończeniu bardzo emocjonującej rywalizacji, “produkuje” ton o wspaniałej barwie i nasyceniu, ton niemożliwy do osiągnięcia w innych okolicznościach. Wspaniały, wzruszający hołd oddany patronowi Konkursu.

Czy można zapomnieć takie przeżycie? Trochę jak ostatnie ognisko harcerskiego obozu: w nocnej, leśnej ciszy, w ciemności dogasającego ogniska, wszyscy splatają ręce, by zaśpiewać pożegnalną pieśń.

(Jaka szkoda, że podobnego gestu w stronę Chopina nie można wykonać w Warszawie – scena Filharmonii Narodowej nie zmieściłaby na raz tylu fortepianów. Chociaż – kto wie? – w dobie internetu różne rzeczy są możliwe. Rzucam pomysł!).

Z pewnością nie zapomną tego momentu uczestnicy konkursu, talenty z całego świata, którzy poświęcili skrzypcom większość swojego młodego życia. Tylko oni wiedzą ile godzin, dni i lat musieli spędzić na żmudnych ćwiczeniach, ile innych przyjemności musieli sobie odmówić. Potrafią teraz docenić i uszanować mistrzostwo innych, bo znają cenę jego osiągnięcia. Jest to też ogromna zaleta nauki muzyki – doświadczenie nieznane większości młodzieży, która – z natury rzeczy – chce mieć wszystko natychmiast i bez wysiłku.

Zwłaszcza skrzypce – jako instrument niezwykle trudny do opanowania – wymagają poświęcenia i ogromnej ilości pracy. I tylko niewielu osiąga najwyższy poziom mistrzostwa. Jest rzeczą zadziwiającą jak to niewielkie, delikatne, drewniane pudełko o kształcie dziewczęcia, wywołuje (nie tylko wśród mężczyzn) ogromne namiętności. Chociaż polska nazwa instrumentu wcale nie pochodzi od pięknego dźwięku – wręcz przeciwnie! – to dźwięk skrzypiec porusza w ludzkiej duszy jakiś czuły ton, który powoduje, że miękną serca nawet największym ‘twardzielom’. Nie dziwi, że wśród instrumentów muzycznych to właśnie skrzypce najczęściej padają ofiarą kradzieży, nie tylko ze względu na ich milionowe ceny. Właśnie w zeszłym tygodniu świat obiegła wiadomość o zniknięciu ‘Stradivariusa’, który w XIX wieku należał do polskiego wirtuoza Karola Lipińskiego.

Zwyciężczynią tegorocznego Konkursu Wieniawskiego została 20-letnia Gruzinko-Turczynka Veriko Czumbaridze, która oczarowała jurorów i publiczność żywiołowym stylem swoich występów. Drugie miejsce ex-aequo przyznano 22-letniemu Japończykowi Seiji Okamoto i 25-letniej Koreance Bonsori Kim, która w opinii wielu specjalistów (także polskich jurorów) powinna była otrzymać pierwszą nagrodę. Wśród siódemki laureatów znalazła się tylko jedna Polka, 25-letnia Maria Włoszczykowska, jedyna zresztą reprezentantka Europy! Duże nadzieje wiązano także z Celina Kotz, która nie dostała się do finału. Mimo tego myślę, że polscy skrzypkowie jeszcze w świecie zabłysną, bo stanowili silną ekipę.

Taka już natura konkursów, że opinie różnią się czasami dość znacznie i trudno przewidzieć ostateczny wynik. Dopiero życie koncertowe w następnych latach zweryfikuje te sądy i wtedy okaże się, czy rację mieli jurorzy (zwykle laureaci poprzednich konkursów), czy kierujący się tylko zwykłymi odczuciami słuchacze. Zdarzało się, że “odrzuceni” robili większe kariery niż nagrodzeni.

Dumą napawa fakt, że mamy w Polsce tak wspaniałe wydarzenia jak Konkurs Wieniawskiego w Poznaniu i Chopinowski w Warszawie, już od ponad 80 lat cieszące się ogromną międzynarodową renomą. W naszych czasach, telewizja, radio i internet pozwalają prawie “na żywo” obserwować te imprezy także milionom ludzi na całym świecie. Jest to znakomita promocja polskiej kultury, w najlepszym jej wydaniu. Muzyka to jedna z najlepszych polskich “marek”, dlatego powinna cieszyć się wsparciem władz – zawsze, nie tylko co 5 lat, z okazji konkursu Chopina czy Wieniawskiego. Polscy muzycy przynoszą nam chwałę, od wieków rozsławiają naszą kulturę po świecie i zasługują na szacunek i wsparcie.

Ci, którzy mieli szczęście śledzić konkurs codziennie, piszą teraz, że boją się powrotu do szarej rzeczywistości, bez tych wspaniałych muzycznych przeżyć. Piszą jak bardzo będzie im brakować muzyki, która wyzwala tyle kultury i pozytywnych emocji. Moja rada jest prosta: trzeba dalej chodzić na koncerty, pamiętając, że muzyka “na żywo” wyzwala najsilniejsze przeżycia. Poza tym nie od dziś wiadomo, że muzyka łagodzi obyczaje, co zawsze wychodzi wszystkim na dobre.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_