29 października 2016, 12:45
Polsce i Polakom na pożytek

Nie trwóżcie się Państwo, nikt nie wydrapał nam „wolności” z pamiątkowej tablicy. Prawdziwe, dobre i mocne, znane nie tylko bywalcom POSK-u, hasło „Polsce i wolnym Polakom na pożytek” na użytek tego tekstu jedynie nieco uprościłem.

Dlaczego? Bo od 1990 roku należy ono do przeszłości. To piękna, chwalebna historia, ale już tylko historia. Spadkobiercy ojców duchowych emigracji i kontynuatorzy jej działań mają zadanie, by przewartościować to hasło i przenieść je do współczesności.

Bo jak jest obecnie? Cóż – trzeba to powtarzać – u nas ciągle XX wiek. Polonia ma się dobrze, ale wraz z upadkiem komunizmu i wchodzeniem Polski do Zachodu zmalała polityczna rola mieszkających na obczyźnie Polaków. Wielkie osiągnięcie Polonii (szczególnie z USA) – kampania o przyjęcie Polski do NATO – było zarazem jej ostatnim czynem.

Polacy mogą i powinni już inaczej reprezentować interesy kraju, zaś struktura polonijnych organizacji (stworzona do innych zadań i utrwalona w odmiennej rzeczywistości społeczno-politycznej) nie może się spełniać w dzisiejszych i przyszłych czasach.

Jeśli patrzeć na aktywność Polaków mieszkających poza krajem i zaangażowanie w życie podobnych sobie środowisk etnicznych, to można nieco ponarzekać. Polskich akcentów brakuje w miejscach, gdzie można się godnie zaprezentować. I mam tu na myśli wszystkie dziedziny życia społecznego i politycznego, czy to Wielkiej Brytanii czy USA, czy Niemiec.

Polonia brytyjska ma się dobrze. Jesteśmy jednak gorzej zorganizowani i bardziej zróżnicowani. Zabrakło w ostatnich czasach wielkich, jednoczących zagadnień, stąd i postępująca polaryzacja.

Problem ów istnieje w zasadzie nie tyle na płaszczyźnie „różnic” (często sprowadzonych do karykatury „My i ci z Polski”), ile na płaszczyźnie edukacyjnej – braku wiedzy, współpracy i wymiany poglądów.

Polski Londyn nie rzucił wielu pomostów nowo przybyłym. A przecież stosowanie selekcji jest dla tkanki społecznej zabójcze. Ona jałowieje.

To błąd wielokrotnie powtarzany – kolejne fale emigracji, które nie weszły w krwioobieg polskiego środowiska są tego najlepszym przykładem. Tyle że na błędach trzeba się uczyć. Wszak dziecko ładujące kolejny raz paluch między drzwi nazywane jest szeptem w rodzinie małym idiotą…

Może więc warto wysłuchać czasem opinii nowo przyjezdnych, choć wydają się niedojrzałe. Trzeba im to wybaczyć, bo na każdych nowych spoczywa obowiązek buntu, negacji, sprzeciwu wobec wartości zastanych. To zawsze ratowało kulturę przed uwiądem.

PS: A znakiem wspominanych przewartościowań jest dziś pierwsza strona „Tygodnia” obrazująca działania mieszkającego na Wyspach od kilku zaledwie lat Jakuba Krupy. Mamy też tekst „Polskie studia nie tylko na Oxfordzie” (str. 15), a w nim inauguracja działań ludzi dyskutujących o tym jak promować wiedzę o Polsce.

Tak dziś rozumieć należy hasło: Polsce i Polakom na pożytek.

Jarosław Koźmiński

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Jarosław Koźmiński

komentarze (0)

_