21 października 2016, 14:09 | Autor: admin
W świecie kapeluszy
Trzy dni, kilkuset gości, nastrojowa atmosfera. Londyńskim Ogniskiem Polskim zawładnęły kapelusze, po raz pierwszy w tym miejscu wystawcy z różnych części świata mieli okazję zaprezentować swoje projekty.

Duże i małe, artystyczne i klasyczne, przeznaczone na różne okazje. Ustawione na specjalnych manekinach i stojakach przyciągały wzrok, pobudzając wyobraźnię oglądających. Było co podziwiać i w czym wybierać. A widzów nie brakowało, bo chociaż moda na kapelusze istniała praktycznie od zawsze, począwszy od czasów starożytnych, to w ostatnim okresie powraca ze zdwojoną siłą.

Arrivederci Roma

Niedzielny wieczór, dochodzi godzina 18.30. Sala im. Mariana Hemara tętni życiem. Za chwilę rozpocznie się wernisaż wystawy, wśród gości są między innymi znana aktorka Rula Lenska, są fachowcy z branży, a także ci, którzy chcą zobaczyć co w świecie kapeluszy piszczy. Otwierając imprezę prezes Ogniska Nick Kelsey przybliża historię tego miejsca. Nieprzypadkowo, gdyż wielu gości dziś po raz pierwszy zawitało w progi polskiego klubu na Kensington. A przyjechali z różnych zakątków świata. Kapelusze wystawiali projektanci z Wielkiej Brytanii, Włoch, Hiszpanii, Francji, Niemiec, Szwajcarii, Rosji, Ukrainy, Armenii. A także Australii, Hongkongu, Japonii, Kanady, Stanów Zjednoczonych i Polski. Znad Wisły pojawiły się tylko trzy osoby – Ryszard Wrzesiński, Bogumił Wtorkiewicz oraz Helena Pniewska – ale ciekawym rodzimym akcentem okazał się występ Aleksandra Kamedulskiego. Ten młody, utalentowany baryton, na co dzień mieszkający w Polsce, podczas wernisażu zaśpiewał operową klasykę oraz piosenki włoskie przy akompaniamencie pianisty Zbigniewa Wiśniewskiego. „Arrivederci Roma”, „Parlami d’amore Mariu”, „Santa Lucia”, „Chitarra Romana” czy „Volare” rozgrzały zgromadzoną publiczność.

Liście z parku

To efekt ośmiu miesięcy przygotowań. Przygotowań, podczas których nie brakowało problemów. – Zdecydowanie największym było znalezienie sponsorów, dlatego większość rzeczy musiałam robić własnym sumptem. Przy pomocy moich synów, którzy zbierali liście, kasztany, żołędzie, jarzębinę oraz gałęzie w pobliskim parku, sama przygotowałam stojaki i scenerię. Dzięki zastosowaniu specjalnej techniki wyglądały tak, jakby były w naturalnym stanie – mówi organizatorka i pomysłodawczyni wystawy Agata Tanistra. Ta od czterech lat zakotwiczona w Londynie, a wcześniej przez niemal ćwierć wieku we Włoszech artystka, na co dzień projektuje i wykonuje kapelusze. Jak przyznaje, pomysł wystawy zrodził się spontanicznie.

– Miałam problemy z ręką. Ból, nieprzespane noce, kłębowisko myśli. Po kilku wizytach u lekarza zdiagnozowano u mnie – jak się później okazało omyłkowo – nowotwór kości. Na wiadomość o tym, żeby się czymś zająć i nie myśleć o chorobie, rzuciłam się w wir pracy przygotowując wydarzenie w Ognisku – opowiada Tanistra, dodając, że wiele czasu poświęciła na wymianę maili oraz rozmowy telefoniczne z projektantami, kupcami, ludźmi z branży. Z czasem ręka, po kuracji z krioterapii, była sprawna na tyle, że Polka zaczęła udzielać prywatnych lekcji kapelusznictwa we Włoszech, gdzie poznała przyszłą partnerkę londyńskiego eventu Gabriellę Chiarappę, właścicielkę Le Salon De La Mode.

Węże na głowie

Antyczny Egipt, Rzym, Grecja… Historia kapeluszy sięga odległych czasów. Te pierwsze miały małe formy, ściśle przylegające do głowy i były używane do ochrony przed słońcem. Później ich wzory i zastosowanie ewoluowały. Kapelusze były bardzo popularne w XVII i XVIII wieku, szczególnie w Anglii, Francji i Włoszech, a ozdabiane różnego rodzaju dekoracjami podbijały dwory i ulice miast. Z jednej strony spełniały cele praktyczne, a z drugiej ozdobne. Ta moda z różnym natężeniem i w różnych formach przetrwała do dziś.

– Kapelusz ma odzwierciedlać duszę człowieka, dlatego trzeba go dostosować do twarzy, postury, garderoby. Co innego pasuje szalonemu artyście, a co innego osobie stonowanej i spokojnej – mówi Agata Tanistra.

Taki przekrój oryginalnych projektów można było zobaczyć podczas londyńskiej wystawy. Dla Hiszpana Aracelego Sancho inspiracją okazał się ozdobny grzebień w stylu Art Deco, dla jego rodaczki Marii Perez Rodriguez – pająki i warzywa, a dla warszawskiego projektanta Bogumiła Wtorkiewicza – kruk z małym słomianym kapeluszem na głowie.

Z kolei Włoch Dario Quintavalle, właściciel atelier „RUB & DUB”, zaprezentował filcową kompozycję z piórami, dającą efekt peruki. Dario to znana postać – przez osiem lat pracował dla najsłynniejszej firmy kapeluszniczej na świecie Borselino, projektował również kolekcje dla Romeo Gigli, Yohji Yamamoto, Dsquared czy Ports 1961.

Warto też wspomnieć o Australijce Elizabeth Mackenzie, właścicielce sklepu w Sydney, której kapelusz składał się z drzewa wiśni, filtrów do kawy, kabli elektrycznych, celofanu i bransoletek. Jednak bodaj największą uwagę widzów przykuwał projekt Svetlany i Denisa Gulyaewów, właścicieli Chapeau Egoiste Atelier de Mode w Nowosybirsku. Ich artystyczno-teatralny kapelusz „Meduza” przedstawiał wychodzące z głowy… węże. Nie mniej oryginalne były dwie kompozycje Agaty Tanistry, w których odwołała się do beczki wina zrobionej z korków szampana oraz pianina.

Z jedwabiu i kory

Jak długo robi się kapelusz? Ma na to wpływ szereg czynników – materiał, finezyjność, przeznaczenie. Równie ważne jest to, czy ma być nasadzany na głowę, czy raczej opierać się na opasce bądź gumce.

Prosty model z filcu można wykonać w ciągu kilku godzin, ale są i takie, na które trzeba poświęcić nawet miesiąc. Te ostanie, na przykład z przeznaczeniem na słynne wyścigi konne w Ascot, robi się z lekkich materiałów – jedwabiu, szyfonu czy włókien liścia banana meksykańskiego, rosnącego na Filipinach i w Kostaryce. Są one bardzo delikatne, a jednocześnie mocno pracochłonne, bo trzeba dopracować każdy szczegół. Efekty pracy projektantów było widać na londyńskiej wystawie.

– Podczas trwania imprezy i zaraz po jej zakończeniu miałam wiele pytań o kolejne eventy. Teraz muszę trochę odpocząć, ale jeśli jest tak duże zainteresowanie to dalej będę działać w tym kierunku. Następną wystawę planuję w Anglii, w pięknym miejscu, jednak na razie, dopóki sprawy nie zostanę dograne, to niespodzianka. A później będzie Rzym i być może Hongkong – zdradza Agata Tanistra.

Piotr Gulbicki

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_