07 października 2016, 10:51
Na minus retoryka wobec imigrantów

Retoryka wobec imigrantów

Pierwszy raz odkąd prowadzę plusy i minusy decyduję się na taki ruch, ale rząd Partii Konserwatywnej na to zasłużył: ogromny, duży czerwony minus za ksenofobiczną i antyimigrancką retorykę podczas corocznej konferencji partyjnej w Birmingham.

Zamiast skupić się na tym, co należy zrobić, aby faktycznie zbudować „kraj, który działa dla wszystkich” i „sprawić, aby Brexit był naszym sukcesem”, co najmniej kilkoro postaci z rządu Theresy May obrało na tani, polityczny cel migrantów z Unii Europejskiej.

Rozpoczęła sama Premier, która podczas porannego wywiadu dla BBC powiedziała, że zagraniczni lekarze „będą mogli zostać” do czasu, aż Wielka Brytania wykształci swoje własne kadry. Jestem przekonany, że tysiące Polaków i migrantów z innych państw Unii Europejskiej musiało być zachwyconych tym, że łaskawie pozwala się im ratować ludzkie życie – ale tylko do czasu, aż nie będą już dłużej potrzebni i bez najmniejszego szacunku dla ich życia, rodzin i planów zacznie się ich zastępować tylko dlatego, że mają paszport innego kraju.

Sygnał dany przez Theresę May podchwycił kontrowersyjny minister ds. handlu międzynarodowego Liam Fox, który bez zażenowania powiedział, że przyszłość ponad 3 milionów obywateli Unii Europejskiej jest „jedną z głównych kart”, którymi mogą grać Brytyjczycy w trakcie skomplikowanych negocjacji w sprawie opuszczenia wspólnoty.

Idea wykorzystania ludzi, którzy zainwestowali swoją przyszłość i talenty w życie w Wielkiej Brytanii jako przedmiotu negocjacji stoi w jasnej sprzeczności z chęcią zagwarantowania ich praw i powstrzymania ataków motywowanych nienawiścią na tle narodowościowym. Jakiekolwiek sugerowanie, że ich status może się zmienić, a prawo pobytu nie jest zagwarantowane tylko podsyca narrację „wracajcie do siebie” – słowa, które mieszkający w Wielkiej Brytanii Polacy zdecydowanie zbyt często słyszeli w ostatnich tygodniach.

Najwyżej zalicytowała w konkursie antyimigranckich wypowiedzi minister spraw wewnętrznych Amber Rudd, która zapowiedziała, że wśród proponowanych rozwiązań, które mają zapobiec temu, że „obcokrajowcy zabierają pracę, którą mogliby wykonywać Brytyjczycy” jest pomysł przygotowywania przez brytyjskie firmy list pracowników-obcokrajowców oraz daleko idący obowiązek pierwszeństwa w rekrutacji dla Brytyjczyków.

Każda firma, która sięgałaby po obcokrajowca musiałaby, według tej propozycji, przedstawić ocenę tego, jak wpływa to na lokalny rynek pracy i czego brakuje lokalnym pracownikom – w nadziei na uniknięcie podobnych sytuacji w przyszłości.

Miejmy nadzieję, że te deklaracje nie zostaną wprowadzone w życie i zostaną odrzucone przez urzędników poszczególnych ministerstw – często też niekoniecznie Brytyjczyków. Jak niesie plotka w Westminsterze, duża część powstającego ministerstwa ds. wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej będzie się składać właśnie z obywateli innych państw członkowskich, którzy są lepiej przygotowani merytorycznie do poprowadzenia tego procesu w wieku działaniach sektorowych.

To chyba dość symboliczne, prawda?

 

Jakub Krupa

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Jakub Krupa

komentarze (1)

  1. Jakub Krupa – MASZ RACJĘ ……….