13 czerwca 2016, 10:41
Silniki Lancasterów grały nam muzykę wolności

Wśród rozsianych po całym Londynie historycznych znaków pamięci polskiej społeczności w Wielkiej Brytanii jest jeden szczególnie ważny. W samym sercu City, w krypcie anglikańskiej katedry pw. św. Pawła znajduje się tablica poświęcona polskim lotnikom walczącym w czasie II wojny światowej. Co roku, w rocznicę odsłonienia tablicy weterani, ich dzieci, wnuczęta i przyjaciele, a także przedstawiciele ambasady, harcerstwa i organizacji polonijnych spotykają się tam, aby oddać cześć tym niewielu, którym zawdzięcza się tak wiele. W tym roku już po raz 26.

– To dla nas jedna z najważniejszych uroczystości – zaznaczyła Danuta Bildziuk, Sekretarz Generalny Związku Lotników Polskich. Rzeczywiście, trudno sobie wyobrazić bardziej prestiżowe miejsce dla upamiętnienia wkładu Polaków, nie tylko w bitwę o Wielką Brytanię, ale ogólnie w zwycięstwo aliantów.

„Remember the Polish airmen who reached the shores of Britain in the perilous years of 1939-1940 to fight valiantly in defence of our island and of this city and also those who braving various dangers followed later to share in the distinguished contribution of The Polish Air Force to the allied victory in the air during The Second World War. They were a wall unto us both by day and night”, głosi tablica z białym orłem w koronie u góry w krypcie St Paul’s Cathedral.

 

Wice ambasador Dariusz Łaska, Luke Jankiewicz oraz ppłk Ron van de Put / Fot. Magdalena Grzymkowska

 

Co roku ceremonia wygląda tak samo. Organizacje kombatanckie z ZLP na czele składają kwiaty pod tablicą, angielski duchowny wygłasza krótką modlitwę, a następnie zaprasza do udziału we wspólnych nieszporach, podczas której nie omieszka ponownie podkreślić zasług polskich lotników.

– To wspaniała okazja do promowania naszego lotniczego dziedzictwa wśród Brytyjczyków – dodała Danuta Bildziuk.

W tym roku prestiżu wydarzenia dodało spotkanie na popołudniową herbatę w wytwornych wnętrzach klubu Royal Air Force przy Piccadilly.

– Sercem i duszą Związku są weterani i jest to dla mnie wielki zaszczyt móc przewodniczyć tak inspirującej organizacji z długoletnią tradycją. Jesteśmy kontynuacją stowarzyszenia, które rozwiązało się kilka lat temu. Pomimo zamknięcia fundacji, londyński klub pod przewodnictwem Adama Ostrowskiego kontynuował swoją działalność, a następnie przekształcił się w Związek i wkrótce będzie obchodzić 70. rocznicą powstania. To dobra okazja na celebrację – żartował obecny prezes Artur Bildziuk.

Na uroczystości był obecny m.in. wierny uczestnik wszystkich wydarzeń ZLP – podpułkownik Ron van de Put z holenderskiego attachatu.

 

Przedstawiciele emigracyjnych organizacji złożyli wieńce pod tablicą. W pierwszym rzędzie od lewej: konsul Michał Mazurek, Czesław Maryszczak, ppłk Ron van de Put, Artur Bildziuk i Jan Stangryciuk./ Fot. Magdalena Grzymkowska

 

– Naród holenderski jest bardzo wdzięczny naszym przyjaciołom i sojusznikom z Polski. Oni poświęcili wszystko, co mają, dla nas, dla naszej wolności – powiedział w swoim przemówieniu van de Put, wspominając operację Garden Market, największą operację z udziałem wojsk powietrznodesantowych przeprowadzoną przez aliantów we wrześniu 1944 roku. Straty wśród wszystkich desantowanych jednostek były olbrzymie. Wyniosły one blisko 12 tys. spadochroniarzy z całkowitej liczby 35 tys. desantowanych żołnierzy. Ogółem w całej operacji desantowo-lądowej zginęło, zaginęło lub zostało ciężko rannych blisko 17 tys. żołnierzy alianckich.

– Polacy dziwili się niekiedy, dlaczego czujemy taką wdzięczność za ich udział w tej operacji, która okazała się porażką. Jednak dla Holendrów odgłos silników alianckich Lancasterów, gdy leciały na bombardowanie Niemiec, to była prawdziwa muzyka wolności – tłumaczył.

– Ja tam byłem! Moja jednostka to był 300 Dywizjon Bombowy „Ziemi Mazowieckiej” – zawołał Jan Stangryciuk, żywa legenda związku. Po poważnym wypadku samolotu, w którym uległ dotkliwym poparzeniom, na własną prośbę wykonał kilka lotów bojowych w listopadzie 1944 r.

 

Jan Stangryciuk jest żywą legendą Związku / Fot. Magdalena Grzymkowska

 

– Widzieliśmy, co znaczy okupacja. Holendrzy cierpieli z jej powodu tak samo jak my. Walczyliśmy w obronie wolności ludzi Europy – powiedział w wzruszającym wystąpieniu.

– To moja szósta uroczystość organizowana przez Związek Lotników Polskich. I zawsze powtarzam, że czuję się tu jak w rodzinie – podsumował attaché Holandii.

Magdalena Grzymkowska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_