11 czerwca 2016, 09:13
Upadł król, niech żyje król

Kto był największym królem Polski? Oczywiście Bolesław Chrobry! W każdym razie w moim mieście nikt nie ma wątpliwości. Jak tylko osiedliłem się tutaj, zauważyłem że Chrobry niepodzielnie rządzi w mojej dzielnicy. Nie żadna tam „Wisła Pany”, ani „Kolejorz – duma Polski”, ani nawet ŁKS, który za przeproszeniem… „robi herbatę z wody po pierogach” – tak przynajmniej twierdzą niektórzy kibice sportowi. U mnie rządzi Bolesław. Naprawdę powinien nazywać się Wielki. Wtedy nawet dzieci w szkołach miałyby łatwiej: Jasiu, kto był największym królem Polski?

– Bolesław Wielki, prose pani – sepleni siedmioletni Jasio.

A dlaczego był wielki?

– Bo miał 2 metry wzrostu, wielką brodę jak mój tata, który mówi, że to broda drwala i bił Niemców. Bo król Bolesław, prose pani, słusznie napadł na wstrętnych Germanów w 1003 roku, potem puścił z dymem i splądrował tereny nad Łabą, następnie w obronie własnej napadł na Czechy rok później a na koniec broniąc państwa Piastów przed agresją ze wschodu wkroczył na Ruś i zapędził się aż do Kijowa, niszcząc, mordując i paląc po drodze.

Brawo Jasiu, Bolesław słusznie jest największym królem Polski, bo tylko za jego czasów Polska była w stanie pobić militarnie wszystkich swoich sąsiadów ze wschodu, zachodu i południa razem wziętych. Gdyby nie Bałtyk i chwilowe problemy z odpowiednią liczbą okrętów wojennych zdolnych przewieźć słowiańskich wojów, Bolesław Wielki z pewnością podbiłby również Skandynawię i zostałby królem Wikingów, czyli największym władcą wczesnośredniowiecznej Europy. Wow! Ale piękna perspektywa. I pomyśleć, że niespełniona tylko z powodu braku kilku statków…Tak, Polska powinna mieć silną flotę wojenną. Tak na wszelki wypadek, bo nigdy nie wiadomo, kiedy pojawi się następca Bolesława Wielkiego.

Zostawmy politykę i wróćmy na moje podwórko, chciałem powiedzieć osiedle.

Teraz już wszyscy rozumieją, z jakich powodów Bolesław został patronem mojego osiedla. Jest ono ogromne, wydaje się, że nie ma początku ani końca, a wygląda tak: gdziekolwiek człowiek nie stanie, wszędzie widzi tylko bloki z wymalowanym ogromnym napisem: „Osiedle Bolesława Chrobrego”. Napis jest oczywiście błędny, ale można go szybko poprawić. Prawidłowa wersja powinna wyglądać tak: „Osiedle Bolesława Chrobrego. King of Poland and United Europe”. Tak, po angielsku, niech ludzie w całym świecie wiedzą, że mamy wspaniałą historię, z której jesteśmy dumni. Obok Bolesława są osiedla innych władców Polski: mamy tu Władysława Jagiełłę, który goreje ze wstydu, bo architekci wcisnęli go między park a ulicę i przeznaczyli dla pogromcy Krzyżaków pod Grunwaldem zaledwie 20 budynków; dalej stoi osiedle Zygmunta Starego, tak nędzne i bez wyrazu, że aż woła o pomstę do nieba. Nawet pogromca Turków Jan III Sobieski nie doczekał się takiej chwały jak Bolesław. Na otarcie łez architekci dali mu chociaż pętlę tramwajową. Jeden z najwybitniejszych władców Polski, Stefan Batory też nie jest rozpieszczany, on na pocieszenie dostał osiedlowy basen. Dobre i to, mogło być gorzej, gdyby tam była na przykład miejska kompostownia.

 

 

Bolesław został uhonorowany również w inny sposób. Jego imieniem nazwano najstarszy dąb rosnący w Polsce. Naukowcy odkryli drzewo kilkanaście lat temu. Znaleziono je w lesie pod Kołobrzegiem, nad samym Bałtykiem, tam, gdzie mogła rozpocząć się wojenna przygoda króla Bolesława, gdyby w odpowiednim czasie wyruszył na Skandynawię. Wtedy na pewno miałby przydomek Wielki a nie Chrobry. W każdym razie dąb liczył ponad 800 lat, miał 32 metry wysokości i prawie 7 w obwodzie. Pamiętam pierwsze spotkanie z nim. Najpierw długa droga przez gęsty las, potem wychodziło się na niewielką polankę z potężnym dębem. Był piękny, mocarny i górował nad pozostałymi drzewami. Szybko stał się atrakcją turystyczną, a że obok poprowadzono ścieżkę rowerową, chętnie odwiedzano Bolesława. Niestety mam złą wiadomość dla wszystkich monarchistów: kilka dni temu, w trakcie silnej wichury sędziwy Bolesław padł. Jego ogromny pień prawdopodobnie pozostanie na miejscu i nie zostanie zamieniony na drewno do kominków, wszak to wyjątkowa pamiątka, pomnik przyrody oraz naszych wspaniałych dziejów. Jego upadek nie pójdzie na marne. Każdy koniec to szansa na nowy początek. Sędziwy dąb zostawił liczne nasiona, z których coś dobrego przecież wykiełkuje i wyrośnie.

 

Andrzej Kisiel

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_