09 kwietnia 2016, 09:00
A sukcesy są?

Dopiero za miesiąc święto Polonii (Dzień Polonii i Polaków za Granicą obchodzimy 2 maja), ale znajomy profesor z Ameryki co roku wybiera się do Polski zaraz po Wielkiej Nocy, by przez kilka majowych tygodni odetchnąć ojczyzną. Polonus starej daty – jak o sobie mówi – zawsze spędza parę dni w Sopocie, potem Warszawa albo Kraków, a na koniec obowiązkowo wyjazd w góry Pieniny. Podziwiam jego siły i pogodę ducha. Profesor liczy sobie 81 lat. Jego specjalność to logika matematyczna, poza tym namiętnie gra w brydża i scrabble. Uwielbia nowinki techniczne. A jego hobby jest świat polonijny.

Domyślacie się Państwo, że z tym ostatnim przychodzi również do redaktora gazety. I jak każdy dobry nauczyciel akademicki prowokuje trudnymi pytaniami.

Lekcja numer jeden. Czego życzyć zagranicznym Polakom w przededniu ich święta?

Zbliżenia, być może zorganizowania się na nowo albo tylko przeorganizowania pustawych już szeregów. Większego entuzjazmu…, aby potencjał rodaków lepiej wykorzystać i nie zatracić osiągnięć i dorobku pokoleń. A przede wszystkim jednak życzyć sobie należy przewartościowań. Starszym było trudniej, byli tu obcy. Występowali o brytyjskie paszporty, a nawet zmieniali nazwiska przez Deed Poll, ale wciąż nie byli u siebie. Dziś jest zupełnie inaczej – od 2004 roku każdy Polak jest w Wielkiej Brytanii nie gościem, lecz współgospodarzem.

Lekcja numer dwa. A co po zorganizowaniu się na nowo?

Macie to wypisane na marmurowej tablicy – Polsce i wolnym Polakom na pożytek. (Tu profesor sięga po laptop.) I cytuje, że taka na przykład Fundacja Kościuszkowska promuje wymianę akademicką i kulturalną między Polską a USA, rocznie przeznaczając milion dolarów w postaci grantów i stypendiów. Organizuje doroczny bal w Waldorf Astoria, konkurs pianistyczny im. Chopina, Konferencję Katyńską i wiele innych wydarzeń kulturalno-edukacyjnych…

Lekcja numer trzy. Skąd na to fundusze?

Człowiek z pasją lub profesjonalny fundraiser załatwi sprawę. (Profesor wciąż czyta z internetu). Że w trakcie pięcioletniej kadencji Alexa Storożyńskiego Fundacja Kościuszkowska zwiększyła fundusz bazowy z 17,8 miliona dolarów do 31,5 miliona. Fundacja m.in. zwiększyła liczbę członków i bazowy fundusz na stypendia.

Lekcja numer cztery. Storożyńskich u nas nie ma.

Czyżby? Taki na przykład Jacek Lohman (były dyrektor Museum od London) przez lata pracował dla rządu brytyjskiego, dla English Heritage, i nauczył się zbierać fundusze. Jego dewiza jest prosta – jeśli człowiek będzie czekał, aż ktoś przyjdzie z pieniędzmi, to nigdy się nie doczeka. I tą drogą idąc trafił nawet do …Richarda Bransona. Miarą sukcesu Jacka Lohmana jest liczba gości w muzeum, która za jego czasów zwiększyła się ze 120 do 500 tysięcy rocznie.

Na lekcję numer pięć nie czekałem. Dał mi ją kiedyś właśnie Jacek Lohman, z którym planowaliśmy wydanie dzieł Józefa Conrada Korzeniowskiego (on znajdzie pieniądze, jest Sala Conrada, jest wydawnictwo…). Pokręcił sceptycznie głową, słysząc że u nas wciąż rady i kierownictwo polonijnych instytucji to praca społeczna, ludzie, którzy kierują się dobrymi chęciami.

A sukcesy są? – zapytał wprost.

Jarosław Koźmiński

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Jarosław Koźmiński

komentarze (0)

_