22 lutego 2016, 14:00 | Autor: Piotr Gulbicki
Podwójne życie George’a Chapmana

Wielu badaczy uważa, że to on był Kubą Rozpruwaczem. Czy rzeczywiście Seweryn Kłosowski vel George Chapman to najsłynniejszy morderca w dziejach Wielkiej Brytanii? Z Heleną Wojtczak, autorką książki „Jack the Ripper at Last? The Mysterious Murders of George Chapman”, rozmawia Piotr Gulbicki.

 

Londyński proces Kłosowskiego w 1903 roku odbił się szerokim echem.

– Wywołał wielką sensację. Na sali sądowej były tłumy ludzi, mówiono i pisano o nim nie tylko na Wyspach, a Chapmana, bo takiego nazwiska wówczas używał, nazywano jednym z najbardziej obrzydliwych morderców w historii. Podkreślano, że annały zbrodni nie znają bardziej niezwykłych przypadków mordów popełnionych z zimną krwią. Po trwającym kilka miesięcy procesie został uznany winnym otrucia trzech kobiet, skazany na śmierć i powieszony. Miał wówczas 37 lat.

 

Helena Wojtczak
Helena Wojtczak

Policja aresztując go nie miała wątpliwości, że jest Kubą Rozpruwaczem.

– Nie tyle policja, co jeden człowiek – Frederick Abberline, emerytowany detektyw Scotland Yardu. Był o tym święcie przekonany, co publicznie dwukrotnie powiedział w wywiadach dla „Pall Mall Gazette”. Do jego słów przywiązywano dużą wagę, gdyż uchodził za bardzo znaczącą postać – 15 lat wcześniej prowadził dochodzenie w sprawie Rozpruwacza. Abberline swoje oskarżenia oparł na siedmiu punktach, z których cztery – jak udowodniłam – nie miały pokrycia w faktach. Owszem, prawdą było, że Kłosowski miał przeszkolenie medyczne, że mieszkał blisko miejsc, gdzie grasował morderca prostytutek oraz że był psychopatą. Jednak pozostałe zarzuty się nie zgadzają. Opierały się one na plotkach bądź były wytworem wyobraźni, jak chociażby to, że zamordował kilka kobiet w Stanach Zjednoczonych.

 

Kłosowski nie był Kubą Rozpruwaczem?

– Nie czuję się na siłach, żeby wydawać w tej sprawie jednoznaczny werdykt, ale jest to bardzo mało prawdopodobne. Na pewno mieszkał w Londynie podczas popełnianych przez Rozpruwacza zbrodni, w promieniu dwóch kilometrów od miejsca tych zdarzeń. Jednak psychiatrzy z zakresu medycyny sądowej zgodnie twierdzą, że sposób działania obu tych postaci znacznie się różni. Kłosowski delektował się widokiem cierpienia, a Rozpruwacz zabijał szybko, okaleczając ciała swoich ofiar. I zasadnicze pytanie – czy ten sam człowiek może uśmiercić pięć przypadkowych kobiet na ulicy podrzynając im gardła i patrosząc ich ciała, a potem nagle zaprzestać tego procederu na dziewięć lat? Po czym zacząć zabijać od nowa, tyle że tym razem za pomocą trucizny – do tego swoje towarzyszki życia, które go kochały i z którymi mieszkał.

 

Kłosowski był jednak sadystycznym mordercą.

– Co do tego nie ma wątpliwości. Pierwsze dwie jego zbrodnie początkowo pozostawały niewykryte, sądzono, że obie kobiety zmarły z powodu choroby. Jednak po śmierci trzeciej partnerki jej rodzina nabrała podejrzeń, nalegając na przeprowadzenie ekshumacji i dochodzenia. Badania wykazały, że wszystkie ofiary zmarły w dokładnie taki sam sposób – zostały otrute. Proces ich umierania był powolny, choroba rozwijała się miesiącami. Mężczyzna lubował się w sprawianiu bólu, z satysfakcją patrzył na ich cierpienie, a kiedy znajdowały się w agonii udawał, że się nimi opiekuje. Był nawet przy łożu śmierci swoich ofiar, do końca odgrywając teatralne przedstawienie.

 

Dlaczego je truł?

– To jest zasadnicze pytanie. Nigdy nie przyznał się do swoich zabójstw, nigdy nie podał powodów. W książce rozważam różne przyczyny, jednak najbardziej prawdopodobna wydaje się ta, że cierpiał na chorobę psychiczną, tzw. syndrom Münchhausena. Świadczy o tym szereg czynników, między innymi upodobanie do oszukiwania lekarzy, udawanie zakłopotania, przeciąganie choroby tak długo, jak to możliwe. Być może obawiał się, że zostanie porzucony przez swoje partnerki i dzięki opiece nad nimi chciał urosnąć w ich oczach. Mógł być też sadystycznym psychopatą, który napawał się dręczeniem innych.

 

Otoczenie, w którym żył, tego nie zauważało?

– Wydawał się całkiem normalnym, pozytywnie nastawionym do ludzi i świata człowiekiem. Lubił fotografię oraz rowerowe wycieczki. Jako fryzjer, a potem właściciel pubu, musiał taki być – towarzyski i przyjazny, gdyż inaczej nie mógłby liczyć na sukces w prowadzeniu biznesu.

Kłosowski przywiązywał dużą wagę do swojego wyglądu – dbał szczególnie o włosy i wąsy, był elegancki i zachowywał się szarmancko w stosunku do kobiet. Nie miał problemów z ich uwodzeniem. Z jedną się ożenił, a z czterema innymi żył bez ślubu, co w latach 90. XIX stulecia było traktowane jako skandal. Flirtował również z innymi kobietami.

 

Twierdził, że jest Amerykaninem.

– W sumie nie wiadomo dlaczego. Zaczęło się to około 1888 roku i było zupełnie niedorzeczne, gdyż jego polski akcent był bardzo silny, a pisany angielski słabiutki.

W rzeczywistości Kłosowski miał polskie pochodzenie. Urodził się 14 grudnia 1865 roku we wsi Nagórna, niedaleko Lublina. Dorastał w spokojnym, wiejskim środowisku, w katolickiej rodzinie. Jego matka zmarła kiedy miał trzy lata, po czym ojciec ożenił się ponownie, w nowym związku doczekując się aż dziewięciorga potomstwa.

Młody Seweryn był praktykantem u felczera, a potem pracował jako asystent lekarza w szpitalu na warszawskiej Pradze. Znał się na pielęgniarstwie, ratownictwie medycznym, potrafił też wykonywać zabiegi zewnętrzne, na przykład usuwanie oparzeń, brodawek czy infekcji skórnych. Ale nie był chirurgiem, nie miał kwalifikacji, żeby przeprowadzać operacje na organach wewnętrznych.

Wyemigrował do Londynu około 1887 roku, gdzie został fryzjerem i poślubił Polkę Łucję Baderską. Kobieta z nieznanych przyczyn odeszła od niego razem z ich malutką córeczką, której już nigdy więcej nie zobaczył. Potem żył w związkach z przynajmniej czterema Angielkami – w Londynie i Hastings. Jedna z nich nazywała się Annie Chapman i to właśnie jej nazwisko w 1895 roku przybrał jako własne. Dwa lata później zmienił zawód zostając właścicielem pubu, czym parał się do końca swojego krótkiego życia. Po tym jak Annie Chapman zostawiła go, żył z trzema kolejnymi kobietami – Mary Isabell Spink, Bessie Taylor i Maud Marsh, które otruł w latach 1897, 1901 i 1902.

 

Brytyjskie gazety twierdziły, że jest Żydem.

– On sam temu stanowczo zaprzeczał, czuł się mocno urażony i kiedy przebywał w więzieniu zażyczył sobie, żeby podawano mu do jedzenia wieprzowinę.

Natomiast faktem jest, że znał jidysz. Przez prawie pięć lat praktykował u żydowskiego felczera Moshko Rappaporta w Zwoleniu, prawdopodobnie mieszkał z jego rodziną, więc musiał nauczyć się porozumiewać w tym języku.

 

Wcześniej w swoich książkach zajmowała się pani tematyką kobiecą. Skąd zainteresowanie Kłosowskim?

– Przykuł moją uwagę z kilku względów. Po pierwsze, w latach 1896-1897 mieszkał i pracował w Hastings, a więc moim rodzinnym mieście. Tutaj kupił truciznę, którą użył do otrucia swoich ofiar. Co więcej, jest on jedyną osobą podejrzewaną o to, że był Kubą Rozpruwaczem, która ma związki z Hastings. I jeszcze jedno – Kłosowski wychował się zaledwie osiem mil od Lublina, miejsca urodzenia mojego ojca. Mam do tego miasta wielki sentyment i bardzo lubię tam jeździć.

 

O Kłosowskim vel Chapmanie sporo już wcześniej napisano.

– Owszem, były o nim informacje w książkach, gazetach, magazynach czy w internecie. Wydawało mi się, że ich zebranie i usystematyzowanie nie będzie zbyt skomplikowane, jednak w miarę weryfikowania materiałów okazało się, że wiele z nich jest nieprawdziwych. Autorzy albo wymyślali niestworzone rzeczy, albo powielali zmyślone historie twierdząc, że są one prawdziwe. Oddzielenie faktów od fikcji było czasochłonnym zajęciem, ale opierając się na źródłach – zapiskach Kłosowskiego, transkrypcji jego procesu oraz tekstach w angielskich gazetach – udało mi się odtworzyć życiorys tego człowieka i z dużą dozą prawdopodobieństwa wykazać, że nie był Kubą Rozpruwaczem.

 

Jeśli nie on, to kto?

– Sądzę, że żadna z 22 osób, jakie obecnie znajdują się w gronie potencjalnych sprawców. We wszystkich tych przypadkach jest bowiem wiele nieścisłości i znaków zapytania, niektórzy podejrzani nie przebywali nawet w owym czasie w Londynie.

Wydaje mi się, że był to zupełnie ktoś inny, o kim nikt nie wie, dlatego rozwiązanie tej zagadki będzie raczej niemożliwe. W tamtym okresie nie przeprowadzano badań DNA, ani specjalistycznych analiz laboratoryjnych, więc nawet jeśli uda się znaleźć na przykład dziennik na strychu, przypuszczalnie pisany przez Rozpruwacza, będzie bardzo trudno zweryfikować jego autentyczność…

 

Helena Wojtczak

Angielska historyczka i pisarka. Jest córką Angielki i Polaka, który podczas II wojny światowej przeszedł szlak bojowy z armią gen. Władysława Andersa, a po jej zakończeniu osiedlił się na Wyspach.

Wojtczak ma na koncie sześć książek, które doczekały się szeregu recenzji w brytyjskich mediach. Poza ostatnią, „Jack the Ripper at Last? The Mysterious Murders of George Chapman”, wszystkie pozostałe dotyczą historii kobiet.

Piotr Gulbicki

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Piotr Gulbicki

komentarze (0)

_