12 listopada 2015, 09:00
Wiktoriański przepych Waddesdon

Ciężkie zasłony, kilimy i arrasy, wspaniałe dywany, meble obstawione mnóstwem pięknych bibelotów sprawiają, że nawet największe pokoje w Waddesdon wydają się przytulne. Wszędzie chciałoby się przysiąść, rozejrzeć i zostać na dłużej. Niestety tempo zwiedzania musi być dość szybkie bo choćby powierzchowne obejrzenie wszystkich wystaw i pokoi zajmie nam przynajmniej 2-3 godziny. A jest jeszcze przecież park, ogród i wspaniałe widoki. To dla nich baron Ferdinand de Rothschild zakupił kilka farm, które szybko przeobraził w mały, wykwintny raj dla wybranych.

 

Miłość pierwsza i ostatnia

Ferdinand de Rothschild (1839-1898) pochodził z austriackiej odnogi rodziny znanych bankierów. Był jednym z ośmiorga dzieci, które celowo rozproszono po Europie. W ten sposób rodzina miała mieć wpływy we wszystkich krajach.

Ferdinand studiował w Cambridge w Anglii, tutaj poznał i zakochał się w swojej kuzynce Evelinie. To małżeństwo było również zgodne z polityką rodzinną. Związki były wówczas głównie zawierane we własnej grupie etnicznej (żydowskiej) i wspierano je jeszcze bardziej gdy konsolidowały majątek de Rothschild.

Evelina była niską, krępą dziewczyną o obfitym biuście i wycofanym spojrzeniu. Ferdinand był drobny, miał rozmarzone oczy i był śmiertelnie zakochany. Ta miłość była jego pierwszą i ostatnią. Evelina zmarła 18 miesięcy po ślubie. Urodziła martwe dziecko i w odeszła zaledwie kilka dni po porodzie.

Ferdinand nigdy się z tej żałoby nie otrząsnął. Był to zresztą okres gdy żałoba była stanem modnym i pożądanym. Wprowadziła ją królowa Wiktoria, do śmierci nosząc wdowie czepce i szaty po stracie ukochanego Alberta. Ferdinand żył więc w duchu epoki i z niejakim rozmarzeniem oddawał się nieukojonej tęsknocie za Eveliną. Co wcale nie znaczy, że gnuśniał i nie oddawał się bardzo przyzwoitym, towarzyskim rozrywkom.

W tym celu przecież budował swoją „wiejską siedzibę” Waddesdon. Kamień węgielny położono w roku 1877. Architektem był Francuz Gabriel – Hippolyte Destailleur, koneser wszelkich francuskich dworów. W Waddesdon zebrał razem wszystkie ulubione elementy chateux i wystawił pałac, o którym mówiono w całym kraju. Projekt Destailleur zakładał budynek dwukrotnie większy, ale Ferdinand zdecydował ukrócić zapędy Francuza. Miejsce wybrał sam, podczas przejażdżki po polach Buckinghamshire z przyjacielem. Zdecydował widok i nic innego. Wzgórza były tylko polami i pastwiskami, co trudno dziś sobie wyobrazić patrząc na stare drzewa parku. Z jednego z nich ścięto ponad 3 metry piachu, by postawić fundamenty. Dobudowano linię kolejową dowożącą materiały i zaangażowano setki budowniczych. Wykorzystano wszelkie najnowsze wynalazki – jak wewnętrzne stalowe umocnienia ścian, elektryczność, bieżącą wodę. W roku 1880 (3 lata po rozpoczęciu) ukończono Batchelors Wing a w roku 1884 część główną budynku. Z Francji sprowadzono silne i duże konie – perszerony, które z całej okolicy zwoziły wielkie drzewa do obsadzenia parku. Wkrótce rezydencja była gotowa.

 

Kolekcjonerzy

Po śmierci Eveliny, Ferdinand sprowadził do Waddesdon swoją najmłodszą siostrę Alice. Miała wtedy 19 lat i uchodziła za osobę bardzo dobrze wykształconą, elokwentną i upartą. Z fotografii spogląda na nas rezolutna, ale niezbyt urodziwa twarz, na której widnieją ślady choroby: cierpiała na reumatyzm.

Alice wkrótce stała się pełnoprawną panią w Waddesdon. Na początku zdjęła się ogrodem, to była pasja jej życia. Z pomocą architektów wykreowała wspaniałe otoczenie dla pałacu brata. Obsadziła aleje, klomby, wyczarowała z pól wspaniały park. Domem rządziła w sposób dyktatorski i absolutnie nie znoszący sprzeciwu. Wszystko musiało być dopracowane w najdrobniejszym szczególe, nie tolerowany był najmniejszy bałagan czy rozprzężenie.

Zarówno Alice jak i jej brat od zawsze byli kolekcjonerami. Gromadzili XVIII wieczne francuskie meble, porcelanę i dzieła sztuki. Do tego dokupili wspaniałe angielskie obrazy, które w jakiś dziwny sposób harmonizują i podkreślają francuskie wnętrze. Waddesdon stał się wkrótce galerią żywą, gdzie sztuka była ozdobą codzienności. Ferdinand otoczył się portretami pięknych kobiet, Alice zaś wspaniałą porcelaną. W Waddeston znajduje się jeden z unikalnych na świecie (bo prawie w całości kompletny: 103 sztuki) porcelanowy serwis obiadowy z Sevres. Wystawiony jest w osobnym pokoju, gdzie z bliska i dokładnie możemy podziwiać kwiatowe i ptasie motywy. Ptaki były motywem przeniesionym z japońskiej laki. Malowano je w jak najbardziej wiarygodny sposób z atlasu George Edwardsa i nie sposób się zachwycić precyzją tych wizerunków.

 

Gościnność dopracowana

Waddesdon było zbudowane z myślą o gościach. Przyjmowano ich w weekendy od piątku do poniedziałku, ale tylko od maja do sierpnia. Ulubionym gościem Ferdinanda był książę Walii, który zresztą złamał nogę spadając ze spiralnych schodów pałacu. Zaprosiła się też sama królowa Wiktoria, która słyszała wiele opowieści o Waddesdon. Nie zawiodła się. Przygotowano jej wspaniały pokój, który do dziś jest utrzymany dokładnie tak, jak kiedy w nim spała.

Program rozrywek był dopracowany przez Alice w najdrobniejszym szczególe i w kilku wariantach (w zależności od pogody). Premier Asquith, który również tam bywał opowiadał taką anegdotę. Rano do drzwi pukał zwykle służący i pytał: „Kawę, herbatę czy brzoskwinię prosto z drzewa, sir?” „Poproszę herbatę”. „Chińską, cejlońską czy indyjską, sir?”. „Chińską” „Z mlekiem, cytryną czy śmietanką sir?” „Z mlekiem” „A z której rasy krów to mleko, sir?”.

Po herbacie w łóżku było wykwintne śniadanie, potem spacer do… mleczarni, gdzie Alice proponowała świeżą śmietankę oraz pokazywała swoją kolekcję figurek zwierząt z drezdeńskiej porcelany oraz włoskie fajanse. Po tym goście udawali się pod górkę do pałacu na lunch (żeby mieli lepszy apetyt), a po obiedzie była przejażdżka powozem lub łodzią na herbatkę do posiadłości Alice: Eythorpe, gdzie wybudowano letni pawilon w tym celu. Alice, choć czasami przebywała u siebie, na noc zawsze wracała do Waddesdon. Potem powrót i wielodaniowa kolacja ze wspaniałym wyborem win.

Nic dziwnego, że każdy starał się o zaproszenie. Szczęśliwi bywalcy to książę Walii, młody Churchill, premier Asquith, Guy de Maupassant, Henry James i wielu innych. Zarówno Alice jak i Ferdinand zmarli bezpotomnie. Waddesdon przejął po nich James de Rothschild i jego angielska małżonka Dorothy. To oni przekazali Waddesdon pod opiekę National Trust, wraz z ogromną sumą pieniędzy umieszczoną w fundacji. Obecnie Waddesdon jest zarządzany wyjątkowo również przez Rothschild Fundation, co czyni tę posiadłość na pół – niezależną od organizacji. Trzeba przyznać, że Waddesdon tylko na tym zyskało. Członkowie rodziny Rothschild starają się jak najpiękniej pokazać swoją siedzibę. Słynne stało się bożonarodzeniowe oświetlenie ogrodu i dekoracje. Tę wspaniałą posiadłość warto jednak odwiedzić o każdej porze roku. W zimne i ciemne dni później jesieni jej  wnętrza z ich wykwintnym ciepłem i splendorem zapewnią nam rozrywkę i schronienie na wiele godzin. Waddesdon znajduje się około 12 km od Aylesbury, Buckinghamshire.

Tekst i zdjęcia: Anna Sanders

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Tekst i zdjęcia: Anna Sanders

komentarze (0)

_