06 marca 2015, 12:45
Miałem sen

Tak, przyśniło mi się, że dostałem list. Niezwykły, w pięknej ozdobnej kopercie, ręcznie zaadresowany równym szlachetnym charakterem pisma. Aż chciało się czytać! To pierwszy tradycyjny list od wielu lat, bo ostatnio nic tylko maile i smsy. „Szanowny Panie, serdecznie…” itd. Spodobał mi się od pierwszych słów, jak dobrze że jeszcze ktoś w piśmie używa wielkich liter zwracając do drugiej osoby. A już myślałem, że takie zwroty grzecznościowe wymarły razem z dinozaurami. Pięknie, po prostu miód na moje serce. O, w liście jest jeszcze załącznik! Podniecony szybko przebiegam oczami po tekście, aby jak najszybciej otworzyć dodatkową kopertę. Same miłe słowa, wiele pochlebstw, ale ciekawe skąd autor wie, że właśnie kończę karierę zawodową, jak mi się układa w życiu, na co chorowałem w przeszłości i tak dalej. Wszystko zgadza się, akurat ukończyłem 67 i zostałem szczęśliwym emerytem. Aaa…, nadawcą jest Centralny Urząd Do Spraw Zapewnienia Spokojnej Przyszłości Osobom Starszym; no tak, oni wiedzą o nas więcej niż my sami. To dobrze, bo pamięć człowieka jest zawodna a komputera – nie. Sięgam po dodatkową kopertę, to bilet lotniczy. Z radości aż podskoczyłem. Centralny Urząd Do Spraw Zapewnienia Spokojnej Przyszłości Osobom Starszym zafundował mi wycieczkę na jedną z wysp Japonii. Wow!

„Prosimy zabrać wygodne ubranie do wyprawy terenowej, dobre buty do wspinaczki po lekkim wzniesieniu, mile widziany aparat fotograficzny, gdyż przy dobrej pogodzie z góry rozciągają się wspaniałe widoki.” I dalej w podobnym słodkim stylu. Aha, i wielokrotnie podkreśla się w liście, że wszystko jest za darmo. Dnia…, mam się stawić na lotnisku i  o nic więcej nie martwić. Reszta jest opłacona i załatwiona. Tylko o jednym nie pisze autor listu: ile czasu potrwa wycieczka i kiedy mam wracać do domu. Nie ma też biletu powrotnego. Mam lecieć do prefektury Shinshu, a następnie udać się na wycieczkę górską na szczyt Narayama. Z moją pamięcią nie jest jeszcze tak źle, mimo że jestem emerytem. Pamiętam z dawnych lat film „Ballada o Narayamie”. To o to chodzi! Centralny Urząd Do Spraw Zapewnienia Spokojnej Przyszłości Osobom Starszym wysyła szczęśliwych emerytów na świętą górę Narayama, aby tam sobie odpoczęli i… zostali na zawsze. To świetny sposób na pozbycie się balastu w postaci milionów osób w wieku poprodukcyjnym, które stanowią tak wielkie obciążenie dla budżetu i gospodarek państw Unii Europejskiej. Zresztą nie narzekajmy tylko na wspólnotę, cały świat, poza muzułmańską Azją i Afryką, starzeje się na potęgę a miliony, co ja mówię, miliardy emerytów stanowią tylko zbędny balast dla pozostałych. Zgodnie z japońską tradycją Narayama to wyjątkowe miejsce, ludzie starsi, gdy tylko osiągną 70 lat, idą na szczyt góry, aby umrzeć tam w spokoju. I robią to całkowicie dobrowolnie! To wyjątkowy przykład altruizmu ze strony seniorów; do tej pory Narayama była jednak zarezerwowana dla Japończyków, widzę jednak że stała się towarem eksportowym. Jest więc szansa, że w drodze na szczyt spotkam jakichś znajomych i nie będę się nudzić.

Jak na początku wspomniałem, list z biletem do Narayamy był tylko snem, Centralny Urząd Do Spraw Zapewnienia Spokojnej Przyszłości Osobom Starszym nie istnieje, przynajmniej na razie, i nie słyszałem aby ktoś fundował bilety świeżo upieczonym emerytom. Ale kto wie, może to tylko kwestia czasu? Demografowie nie pozostawiają złudzeń, a politycy nadziei: ludność krajów wysoko uprzemysłowione starzeje się tak szybko, jak nigdy dotąd i nie ma możliwości, aby dla wszystkich wystarczyło pieniędzy na godne  emerytury. Dlatego szczęśliwcy, którzy zostaną wylosowani w specjalnej loterii, otrzymają bezpłatny bilet do Narayamy. Bilet w jedną stronę. Pozostałych czeka mniej przyjemny los: dobrowolna eutanazja po ukończeniu 67. roku życia albo równie dobrowolne zrzeczenie się prawa do emerytury. Nie chcieli lecieć na wycieczkę do Japonii, to niech teraz męczą się w realnym życiu. Uff, jak dobrze że to był sen. Tylko sen. Ale przede mną kilkadziesiąt lat pracy zawodowej, zanim osiągnę wiek emerytalny. Kto wie, co do tego czasu wymyślą politycy.

 

Andrzej Kisiel

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_