02 lutego 2015, 11:09 | Autor: Elżbieta Sobolewska
Trzecie pokolenie w IJP

Na początku nikt nie chciał tej przeprowadzki. Pułkownik Mieczysław Stachiewicz zwany Szefem nie chce jej do dzisiaj, choć wydarzyła się już wiele miesięcy temu. Wygląda jednak na to, że zmiana pięter wyszła Piłsudskiemu na dobre – nie Marszałkowi rzecz jasna – londyńskiej placówce, dedykowanej jego pamięci i wiedzy o Legionach.

POSK, jak wiadomo, od pewnego czasu poszerza swoje możliwości. Potraktowawszy formułę „domu polskiego” dosłownie, przebudowuje część zarządzanego przez siebie budynku na mieszkania, choć trudno sobie wyobrazić, by kryterium polskości przyszłych najemców było tu obowiązujące. Cóż, z upływem czasu dom niewątpliwie staje się internacjonalistycznym.

Instytut Józefa Piłsudskiego, w związku z przebudową, przeniósł się z parteru na II piętro. W sierpniu 2013 roku odsłonił nam się w nowej, świeżej postaci, a w roku minionym, wkroczył w erę XXI wieku, zyskując system audio, podwieszony pod sufitem projektor do wyświetlania filmów, wspaniały gigantyczny ekran, i profesjonalną szafę na zbiór kartograficzny, w którym znajdują się nawet egzemplarze z XVI wieku. Z nowinek technicznych, trzeba również wspomnieć o klimatyzacji, zamontowanej w bibliotece Instytutu, stanowiącej zarazem archiwum, gdzie przechowywane są dokumenty i fotografie, które w upale tego pomieszczenia szybko uległyby zniszczeniu. Wszystkie te przedsięwzięcia zrealizowano dzięki funduszom konsulatu.

– To była uroczystość rozdawania nagród w jednym z naszych ubiegłorocznych konkursów dla dzieci. Konsul Ireneusz Truszkowski powiedział, że nie może być u nas w ten sposób, że w jednym końcu sali ktoś przemawia, a w drugim już kompletnie nic nie słychać. Porozumieli się z Arturem Bildziukiem [członek Zarządu IJP – red.], który przemyślał, jaki system byłby dla nas najodpowiedniejszy i dostaliśmy na jego zakup pieniądze. Do tego doszedł jeszcze ekran i projektor, a całość zamontował Artur – mówi Anna Stefanicka, Sekretarz IJP. – Mamy szesnaście głośników w całym pomieszczeniu muzealny, a niedługo dostaniemy dodatkowy komputer – dodaje Alicja Whiteside, jedna z wolontariuszek placówki. – Nowy komputer jest nam potrzebny, bo mamy nową osobę do pracy – wtrąca Stefanicka, wskazując na Olgę Topol, która od początku stycznia pracuje w Instytucie dwa razy w tygodniu, podobnie jak Damian Lawer, którego staż jest nieco dłuższy, bo sięga grudnia, a wcześniej pracował społecznie w Studium Polski Podziemnej. Oboje, poza Instytutem, mają oczywiście inne źródła dochodów, ale realizują tutaj swoje historyczne zainteresowania, nabywając przy tym nowych, zawodowych doświadczeń. Instytut, poszukując do pracy tych dwóch dodatkowych osób, zamieścił ogłoszenie na stronie internetowej Leicester Jobs Desks.

– Nie mogliśmy wyjść ze zdumienia, ile zgłosiło się zainteresowanych osób, z jakim wykształceniem i potencjałem. Olga została wybrana spośród piętnastu kandydatów, zgłosili się ludzie z doktoratami, doświadczeniem pracy w nowojorskich muzeach: Goethe Museum i Metropolitan Museum; w londyńskim Somerset House, czy Tower of London. A przy tym wszyscy byli raptem dwudziestokilkuletni i oprócz tego, że pracowali i nadal się kształcili, to jeszcze udzielali się w muzeach społecznie. Oczywiście przede wszystkim Polacy, ale był też Anglik, Niemiec i Amerykanin. Przyszło nam więc do głowy, że przecież do skanowania naszych zbiorów możemy nawiązać współpracę z University College London, gdzie jest polska sekcja [Polish and East European Studies – red.] i skąd studenci mogą być kierowani do nas na praktyki – mówi Stefanicka. Idea współpracy z UCL jest częścią refleksji, związanej z priorytetami Instytutu. Jak mówi Stefanicka: dobrze byłoby nawiązać bliższe kontakty z instytucjami brytyjskimi w celu wymiany doświadczeń i organizowania wspólnych przedsięwzięć, zmierzających do szerszej promocji działalności naszego Instytutu. Jak dotąd, takie kontakty utrzymywane są tylko z Muzeum RAF. – Teraz mamy u nas Olgę, która jest wolontariuszem w Imperial War Museum, może udałoby się więc nawiązać taką współpracę, i np. w przyszłości skorzystać z ich pracowni konserwatorskiej – tłumaczy.

Z inicjatywy i staraniem członka Zarządu, Romana Kuklińskiego, udało się pozyskać grant z Heritage Lottery Fund. – Dostaliśmy 10 tysięcy funtów na realizację półrocznego projektu na temat: „Podzielona Polska – Podzielone Rodziny”. Przygotowaliśmy nasz projekt w taki sposób, aby ukazać wpływ, jaki miały Legiony Polskie na kształtowanie się powojennej Europy. Oczywiście w centralnym miejscu umieścimy Bitwę Warszawską w wojnie 1920 roku, jedną z najważniejszych bitew, która przesądziła o losach świata – przypomina Stefanicka.

– Anglicy nie wiedzą, że Polacy mieli bardzo duży udział w I wojnie światowej. Uświadomiła nam to m.in. książka edukacyjna pt. „The First World War” z cyklu „Usborne History of Britain”, wydana we współpracy z Imperial War Museum, w której nie było ani słowa nawet na ten temat, że konferencja w Wersalu przywróciła Polskę na mapę Europy, co było przecież efektem I wojny światowej – mówi Sekretarz IJP.

Aplikacja do Heritage Lottery Fund zaowocowała przyznaniem placówce pełnego grantu na realizację nowej legionowej wystawy (w całości na podstawie zbiorów IJP Londyn), która będzie dwujęzyczna, kompletnie zaskakująca, multimedialna, z przestrzenią przeznaczoną specjalnie dla dzieci i zostanie otworzona w marcu, na imieniny Józefa Piłsudskiego. – Grant oznacza oczywiście spełnienie określonych warunków. Potrzebny jest kurator, który będzie oprowadzał po wystawie wieczorami i w soboty, mamy zrobić film, który będziemy rozpowszechniać wśród polskich szkół sobotnich, ale dobrze by było dotrzeć z nim także do szkół angielskich, mamy także przygotować ulotki i katalog tej wystawy – wylicza Stefanicka.

Nowością w przestrzeni Instytutu jest metalowa szafa na zabytki kartograficzne. – Została zaprojektowana specjalnie na nasze potrzeby, to jest absolutnie fantastyczna rzecz, bo mapy będzie można swobodnie oglądać, gdyż zostaną umieszczone pod szkłem, a zarazem nie ulegną zniszczeniu, tylko nareszcie będziemy je przechowywać w odpowiednich warunkach – podkreśla Sekretarz Instytutu. Zadanie zrealizował Adam Klupś z Zarządu placówki. Znalazł firmę, która realizuje tak nietuzinkowe zamówienia i w dodatku, jak się okazało, współpracuje z Polakiem, Dariuszem Słowińskim, który projektuje tego typu szafy. Adam, z zamiłowania archeolog, z wykształcenia i zawodu konserwator zabytków, długo negocjował cenę, a na jej zakup pozyskał dotację z konsulatu, pokrywającą większość wymaganej kwoty, to jest 8 tysięcy funtów. – Kolekcja map właściwie leżała odłogiem od śmierci Romana Maryniaka, który był kartografem, a w czasie wojny oficerem I Dywizji Pancernej. I teraz Damian wziął się za tę kolekcję i ją porządkuje, znajdując notatki typu „Zostawić Panu Maryniakowi…” – opowiada pani Anna.

Ostatnio odbyło się Spotkanie Noworoczne pracowników i sympatyków Instytutu. Gości jak zwykle pełno, nie tylko konsul Truszkowski i ksiądz Marek z kościoła Boboli, ale także członkowie i przyjaciele. Od najstarszych, jak Pani Maria Kędzierska, która działała w IJP już wtedy, gdy swoją siedzibę miał on jeszcze w Richmond, po średnie pokolenie, jak Ewa i Roman Stefańscy, dzieci kadeta Zbigniewa Stefańskiego, wieloletniego członka Rady Instytutu i przewodniczącego Komisji Rewizyjnej. Pan Stefański zmarł w grudniu ubiegłego roku.

– Ważne jest dla nas to, że utrzymujemy więź wielopokoleniową, że wspiera nas kolejne już pokolenie, tu urodzone. W sumie już trzecie! Bo Instytut zakładali rodzice z pokolenia Szefa, potem pałeczkę przejęło jego pokolenie, a teraz są wśród nas ich dzieci – mówi Stefanicka. Instytut jest również przykładem tego, iż nawet gdy w młodości polskie pochodzenie jakoś nie ciekawiło, z wiekiem zaczyna odzywać się na dnie duszy jakiś głos, dotąd nie rozpoznany. Jak u Romka Kuklińskiego, który kilka lat temu wszedł lepiej w życie Instytutu, stał się członkiem Zarządu i dzisiaj szuka funduszy na jego rozwój. I coraz lepiej zaczyna mówić po polsku.

Fot. Elżbieta Sobolewska

Niezmienna w polskim Londynie: loteria. Losuje Joanna Słowik (wolontariusz IJP), czyta Artur Bildziuk z Zarządu IJP, także Prezes Związku Lotników Polskich w W.Brytanii.

Siedzą od lewej: Maria Kędzierska z Rady IJP, obok Niusia Brzozowska z Zarządu i ppłk Zbigniew Makowiecki członek Rady Instytutu, oraz Prezes Zrzeszenia Kół Pułkowych Kawalerii. W drzwiach stoi Ewa Stefańska.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

komentarze (0)

_