30 listopada 2012, 14:37 | Autor: Małgorzata Bugaj-Martynowska
Szkoła dla rodziców

Z Agnieszką Nakielską – socjologiem, psychologiem, mediatorką, absolwentką socjologii oraz psychologii międzykulturowej i psychologii rodzaju Uniwersytetu Gdańskiego, rozmawiała Małgorzata Bugaj-Martynowska.

Agnieszka Nakielska doktorantka na Brunel University w Uxbridge, gdzie zajmuje się badaniem międzykulturowych aspektów przemocy wobec kobiet./ Fot. Archiwum
Agnieszka Nakielska doktorantka na Brunel University w Uxbridge, gdzie zajmuje się badaniem międzykulturowych aspektów przemocy wobec kobiet./ Fot. Archiwum

 

Kiedy rozpoczął się projekt „Szkoła dla Rodziców” i na czym polega to przedsięwzięcie?             

– Projekt „Szkoła dla Rodziców” wystartował w październiku tego roku. Prowadzony jest przez pracowników z Polish Psychologists Association. Niekoniecznie są to zajęcia z rodzicami uczniów szkół polonijnych, ponieważ dzieci niektórych uczestników są zbyt małe i jeszcze do szkoły nie chodzą. Zajęcia z rodzicami w ramach projektu odbywają się co dwa tygodnie.

Są to warsztaty, na których główny nacisk kładziemy na przeanalizowanie przez uczestników ich problemów i palących kwestii. Zajęcia obejmują serię warsztatów, prowadzonych przez wykwalifikowane psycholożki. Każdy warsztat trwa ok. 3 godzin. Warsztaty tworzą pewną spójną całość. Zaczynamy od komunikacji – np. komunikacji w konflikcie, poprzez rozwiązywanie problemów, karanie i nagradzanie oraz kwestie wprowadzania zmian w życiu dzieci. Na każdych zajęciach staramy się łączyć teorię (którą ograniczamy do koniecznego minimum – nie są to w końcu wykłady) z praktyką i nauczyć naszych uczestników jak zastosować tę wiedzę w ich życiu. W związku z tym, że obecna grupa charakteryzuje się dość dużą rozbieżnością wiekową pomiędzy dziećmi (od 0 do nastolatków), staramy się przyjrzeć każdemu problemowi indywidualnie i wspólnie popracować nad tym, jak można go rozwiązać.

Jak rodzice zareagowali na projekt?

– „Szkoła dla Rodziców” to nowy projekt, który spotkał się z dość dużym zainteresowaniem. Uczestniczą w nim zarówno same panie, jak i pary. Obecnie w grupie mamy 10 osób, w tym dwie pary. Niestety w obecnej edycji nie przewidujemy możliwości dopisania się do grupy. Kolejna edycja „Szkoły dla Rodziców” planowana jest od lutego przyszłego roku, zapraszamy zatem osoby zainteresowane do skontaktowania się z nami. Na zajęcia rodzice przychodzą bez dzieci. Niestety nie mamy na razie możliwości zapewnienia opieki nad dziećmi na czas trwania warsztatu, ale myślimy o tym.

Jakiego rodzaju problemy są poruszane w ramach „Szkoły dla Rodziców”?

– Przede wszystkim skupiamy się na usprawnieniu komunikacji pomiędzy rodzicami i dziećmi, a co za tym idzie, na poprawie ich wzajemnych relacji. Zaskakująco wiele problemów da się rozwiązać po prostu słuchając, co dziecko ma nam do powiedzenia! Rozmawiamy także z rodzicami o potrzebach i emocjach dzieci, o tym, co robić, gdy dziecko nie umie poradzić sobie ze swoimi emocjami. Na ostatnich warsztatach zajmowaliśmy się także rozwiązywaniem konfliktów między dziećmi i z dziećmi, a także problematyką dziecięcej agresji.

 

A o co najczęściej pytają rodzice?

– Rodzice generalnie pytają: „co robić, gdy moje dziecko mnie nie słucha?”. Zastanawiamy się wtedy wspólnie, co jest takiego w komunikacie rodzica, że dziecko go nie słucha. A może problem w tym, że dziecko go nie słyszy, bo np. jest zajęte bajką albo grą? Albo może sam rodzic nadaje komunikat w niejasny i niezrozumiały sposób? Zdarza się też, że dzieci – zwłaszcza te starsze – są już tak „przyzwyczajone” do zrzędzenia rodzica, że wyłączają swoją uwagę, bo wiedzą, że ignorowanie rodzica jest lepszą metodą niż angażowanie się w rozmowę.

Generalnie staramy się pokazać rodzicom, że jeśli w komunikacji coś nie działa, to niekoniecznie jest to wina „temperamentu” dziecka, jego „cech” – rodzice często mówią: „bo on już taki jest, że nie słucha”. Staramy się wtedy odwrócić sytuację: a może to Ty, jako rodzic, robisz coś, co sprawia, że dziecko reaguje w taki właśnie sposób? Że pewna akcja wywołuje reakcję i rozwiązaniem nie musi być zmienianie dziecka, a jedynie zmiana „narzędzia”, czyli komunikatu, którym się posługujemy.

Generalnie staramy się pracować na doświadczeniach rodziców i dzieci – zadajemy np. prace domowe, omawiamy autentyczne problemy i pytania, z którymi przychodzą rodzice. Chodzi mi o to, że nie wymyślamy im ćwiczeń i przykładów „z kosmosu”, ale pracujemy na tym, z czym zjawiają się na warsztacie. Zachęcamy też do stosowania innych metod wychowawczych – np. unikania kar.

Jak wygląda praca podczas takiego przykładowego warsztatu?

– Wychodzimy z założenia, że osoby dorosłe najlepiej uczą się na własnym doświadczeniu, zatem każde narzędzie i metodę staramy się przepracować na przykładach z życia wziętych. Na początku warsztatu przeważnie omawiamy pracę domową z poprzedniego spotkania. Uczestnicy opisują tutaj własne doświadczenia i problemy, które starali się rozwiązać używając proponowanych przez nas metod, po czym wspólnie zastanawiamy się, co zadziałało, a co nie i dlaczego.

Gdy prezentujemy nowe metody i rozwiązania, zawsze staramy się zademonstrować je na przykładzie problemów przyniesionych przez uczestników. Np. rozmawiając na ostatnim spotkaniu o rozwiązywaniu konfliktów, prosiłam uczestników, by przytoczyli jakiś przykład z ich życia i na tych przykładach pokazywałyśmy, jak można zareagować i jakich narzędzi użyć.

Staramy się pokazywać ogólne mechanizmy, przynosimy rodzicom pewne ramy, które oni wypełniają swoimi doświadczeniami. Tak, jak mówimy: każde dziecko i każda rodzina są inne i staramy się na tej inności budować nowe ramy, a nie wtłaczać ich w już istniejące.

„Szkoła dla Rodziców” z pewnością oznacza wsparcie i pomoc w wychowaniu, edukacji itp. Jakiego rodzaju jeszcze pomoc to przedsięwzięcie z sobą niesie?

– Na pewno daje rodzicom poczucie, że nie są sami, że są też inni rodzice, którzy mają podobne problemy i że można im stawić czoło. Myślę też, że ważnym elementem, często zaskakującym dla rodzica jest zmiana perspektywy, z jakiej patrzy się na dziecko i na problem. Przypomina mi to komentarz jednej z uczestniczek: „No, przecież gdyby mnie ktoś tak potraktował i tak do mnie mówił, to bym się wkurzyła!”.

Dodatkowo rodzice otrzymują od nas prace domowe, głównie polegające na stosowaniu tego, czego się nauczyli. Często praca ta ma zindywidualizowany charakter – czyli dotyczy tego, z czym rodzice najbardziej się borykają. Potem na zajęciach omawiamy pracę domową – co zadziałało, a co nie, co było łatwe, a co trudne itp. Sądzę, że rodzice mają szansę dowiedzieć się tu więcej o sobie, a także tego, że można inaczej spojrzeć na swoje dzieci.

Czy rodzice mają dostęp w ramach projektu do grona specjalistów, mam tutaj na myśli pedagogów, psychologów, logopedów, do którym mogą zwracać się bezpośrednio o pomoc dla swojego dziecka?

– PPA oferuje rodzicom taką pomoc. Mamy w tej chwili wiele równoległych projektów, a jednym z nich jest Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna, w ramach której organizowane są indywidualne, nieodpłatne spotkania z rodzicami, którzy potrzebują pomocy i porady. Poradnia zajmuje się również pracą z dziećmi i rodzicami. Oczywiście też każdy z uczestników może przyjść do nas indywidualnie po warsztacie i zapytać, jak radzić sobie w konkretnej sytuacji. Generalnie jednak staramy się odsyłać te osoby na konsultacje do naszych pedagogów i psychologów, którzy regularnie udzielają konsultacji w różnych dzielnicach Londynu. Więcej informacji o poradni i jej działaniu można znaleźć na naszej stronie internetowej.

Istnieje również w PPA drugi projekt, skierowany do polskich szkół sobotnich. Jest to projekt warsztatów i szkoleń dla nauczycieli i pracowników tych szkół, wychowawców, ale też dla rodziców. Jego celem jest pokazanie innego spojrzenia na edukację, nauka komunikacji i rozwiązywania problemów i konfliktów itp.

Czy projekt obejmuje zajęcia z rodzicami, powiedzmy – przygotowawcze na wypadek ich powrotu do kraju? Chodzi mi tutaj o zderzenie kulturowe, akulturację itp.

– Tak. W ramach „Szkoły dla Rodziców” odbywają się zajęcia dotyczące akulturacji i związanych z nią problemów. W głównej mierze jednak są one skoncentrowane na akulturacji w UK oraz na tym, jak uczyć dziecko funkcjonowania w dwóch kulturach: domowej, najczęściej typowo polskiej i nazwijmy ją, społecznej – tej zewnętrznej, szkolnej. W ramach tych zajęć uczymy też rodziców tego, jak wielkie znaczenie ma zmiana w życiu dziecka oraz jak zapobiegać i łagodzić związany z nią szok kulturowy. Myślę, że w razie potrzeby można to spokojnie przełożyć na „szok kulturowy” po powrocie do Polski.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

komentarze (0)

_