14 grudnia 2022, 09:15 | Autor: admin

Aleksandra Podhorodecka

 

Muszę powiedzieć, że niejednokrotnie w życiu odpowiadałam na powyższe pytanie. Stawiane mi nie dlatego, że miałam na sobie strój krakowski i kolorowy wianek na głowie, ale dlatego, że poznawano po moim akcencie, że nie jestem Angielką. Pytanie nie było dla mnie nigdy ani agresywne, ani wścibskie. Odpowiadam wtedy od razu, że choć całe prawie życie mieszkam w Anglii jestem Polką i jestem z tego dumna. Najczęściej zaczynała się wtedy rozmowa jak to się stało, że znalazłam się w Anglii po wojnie, jakie były nasze losy i czy Brytyjczycy przyjęli nas serdecznie.

Różnie z tym bywało, niemniej zadane przez Anglika pytanie było dla mnie dowodem zainteresowania i życzliwości ze strony danej osoby. I opowiadałam chętnie o sytuacji Polski po układzie jałtańskim i rządach komunistycznych w naszym kraju; o losach wysiedlonych i wywiezionych do Rosji mieszkańców wschodnich ziem Polski. Kto był ciekaw, to słuchał! A jeśli miałam na sobie strój ludowy – co zdarzało się czasami gdy byłam jeszcze na studiach – to rozmowa była jeszcze ciekawsza, bo przecież polskie stroje i tańce narodowe są przepiękne i długo można o nich i polskich tradycjach rozmawiać.

 

Zaskoczyła mnie więc zupełnie reakcja Ngozi Fulani, która na przyjęciu u królowej Camilii w Buckingham Palace poczuła się dotknięta właśnie takim pytaniem Lady Susan Hussey, damy dworu królewskiego. I nie tylko dotknięta, ale i obrażona rzekomym „rasizmem” pani Hussey, która Bogu ducha winna, starała się nawiązać przyjacielską rozmowę z gościem ubranym w kolorowy strój afrykański. Ngozi najwyraźniej chciała doprowadzić do mało przyjemnej rozmowy, która wykaże nie tylko rasizm samej damy dworu, ale również i całego dworu królewskiego.

Przyjęcie została zorganizowane przez królową Camillę, która powoli wchodzi w dotychczas nie bardzo jej znane obowiązki żony króla. Zaprosiła ona do siebie blisko 300 gości z najrozmaitszych dziedzin życia, a między nimi królową Jordanii i Belgii oraz księżniczkę Danii i szwagierkę, Sophie, Countess of Wessex. Między gośćmi była również Olena Zełenska, żona bohaterskiego prezydenta Ukrainy. Przekrój gości bardzo ciekawy. Celem spotkania było podniesienie świadomości o agresji i przemocy wobec kobiet i dziewczyn – dziedzina, w którą większość zaproszonych kobiet jest mocno zaangażowana, a która jest bardzo bliska sercu nowej królowej. Spotkanie, choć o podłożu społecznym, miało mieć charakter towarzyski, celem nawiązania bliższych kontaktów na tej samej platformie działalności.

 

Co mnie zabolało w całej tej sprawie, która dzięki portalom społecznościowym błyskawicznie obleciała świat, to nie tyle zachowanie pani Hussey czy samej pani Fulani (po co włączyła Twitter w ten swój doznany dyskomfort?) ale reakcja dworu królewskiego, który bardzo szybko zareagował na oskarżenia zaproszonego gościa i skłonił panią Hussey, od 60 lat pracującą dla byłej królowej Elżbiety i będącą nie tylko jej pracownicą ale również i bliską przyjaciółką, do złożenia rezygnacji z funkcji, którą – na życzenie króla – zatrzymała po śmierci królowej. Mimo jej podeszłego wieku – ma 83 lata – i długich lat wiernej służby uznano, że nie ma co wdawać się w dyskusję, potencjalnie szkodliwą dla wizerunku rodziny królewskiej, i lepiej poświęcić jej charakter i wierność na szali poprawności politycznej. 

I ogarnął mnie wstyd – za króla i dwór królewski – oraz pamięć królowej, która na pewno nie zgodziłaby się na takie rozwiązanie. Nie żądałaby od wiernej przyjaciółki, starszego już przecież wieku, takiego poświęcenia. W imię czego?

 

Cała sprawa w ogóle wydaje się bardzo dziwna. Dlaczego pani Ngozi Fulani rozmyślnie nie chciała zrozumieć zadanego jej pytania? Dlaczego odpowiadała wymijająco, choć znana jest z tego, że choć nie ma pochodzenia afrykańskiego, jest rozkochana w tej części świata i promuje wszystko co pochodzi z afrykańskiego kontynentu. Dlaczego pytanie o pochodzeniu wydało się jej takie obraźliwe? Jak to się stało, że potrafiła tak dokładnie powtórzyć treść rozmowy z panią Hussey, choć, jak twierdzi, przeżyła straszną traumę. Czyżby?! Przyznaje się, że nie wiele pamięta z tego co się potem w pałacu działo, tak była tym wszystkim przejęta, a jednak rozmowę pamięta dokładnie? Czy rzeczywiście ją pamięta? Istnieje brzydkie podejrzenie, że rozmowa ta została nagrana. Przez kogo i dla kogo? Ze zgodą pani Hussey? Wątpię. Należąc do starszego pokolenia z bardziej serdecznym i bezpośrednim podejściem do ludzi, na pewno nie liczyła się z możliwością, że pytania jej mogą wydać się obraźliwe. 

Z jakiej racji? Dzisiejszy świat inaczej reaguje na różne sytuacje, ale ona do tego świata nie należy! Reakcja Ngozi musiała być dla niej kompletnym zaskoczeniem i na pewno wstyd się jej zrobiło, że mogła przypadkowo urazić gościa królowej. Zrezygnowała natychmiast ze swoje funkcji. Nie była jednak płatną pracownicą; dobrowolnie poświęciła swoje życie służbie królowej. Nie ma więc odwołania. Nie może – a już na pewno nie chce – zwrócić się do sądu z oskarżeniem o niesłuszne zwolnienie z pracy, ale plama na jej charakterze pozostanie, choć społeczeństwo raczej stanęło w jej obronie i oburzenie na łamach prasy jest bardzo widoczne.

 

Sytuacja rodziny królewskiej jest w tej chwili bardzo delikatna. Król Karol chciałby wejść swoim panowaniem w XXI wiek usuwając z życia dworu różne archaiczne przyzwyczajenia. Ma do czynienia z niedyplomatycznymi (mówiąc oględnie) wybrykami swego brata oraz syna, którzy nie przynoszą chwały rodzinie i instytucji, zwanej The Firm. Książę William i księżniczka Kate odbywają obecnie bardzo ważną wizytę dyplomatyczną w Ameryce promując innowacyjne pomysły skierowane ku ratowaniu środowiska pod hasłem Earthshot Prize Awards. Zamieszanie na brytyjskim dworze królewskim mogło negatywnie wpłynąć na obraz młodej pary, która swoim zachowaniem zyskała przecież dotychczas poparcie świata. Czy szybka i nieprzemyślana reakcja dworu królewskiego, bez przesłuchania obydwu zamieszanych w aferę stron nie ośmiesza trochę władzy brytyjskiej? 

Czy ktokolwiek się nad tym zastanowił podejmując tę drastyczną decyzję? A szkoda, bo trzeba było!

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_