03 stycznia 2023, 13:10 | Autor: admin
Właściciele dawnych firm polonijnych z Londynu poszukiwani

Małgorzata Mroczkowska

Można powiedzieć, że do dzisiaj inicjatywa prywatna z czasów PRL kojarzy nam się z aktywnością zakładów rzemieślniczych czy kawiarni. Jak powszechnie wiadomo w tamtym okresie była dopuszczalna tylko tzw. drobna wytwórczość. Nie tylko ówczesna władza, ale także społeczeństwo krzywo patrzyło na takie zajęcie. Do dziś przecież słowo „prywaciarz” źle się kojarzy. 

 

Działalność sektora prywatnego w PRL po niemal zupełnej likwidacji na początku lat 50. XX wieku, zaczęła się odradzać po 1956 roku. Jej największy rozkwit przypada na przełom lat 70. i 80. W tym czasie istotnym elementem tego krajobrazu stały się tzw. firmy polonijne, od samego początku swego istnienia będące przedmiotem gry między osobami chcącymi prowadzić własną działalność, a państwem, które wciąż było socjalistyczne. 

Poznan 1983 r. Miedzynarodowe Targi Poznanskie.Przedsiebiorstwo zagraniczne LALMI. Konfekcja, odziez, futra, kozuchy, skory, galanteria skorzana.System zawieszania izolacji termicznej.

– Od 1976 zaczęto wprowadzać przepisy, na podstawie których zaoferowano możliwość otwierania firm prywatnych z kapitałem zagranicznym – mówi Jakub Gałęziowski, doktor historii Uniwersytetu w Augsburgu i Uniwersytetu Warszawskiego, który obecnie pracuje nad projektem dotyczącym firm polonijnych – Polegało to na tym, że przedstawiciel Polonii za granicą mógł zainwestować pieniądze w PRL we współpracy z obywatelem mieszkającym w Polsce, który był jego przedstawicielem. W ten sposób zaczęły powstawać Przedsiębiorstwa Polonijno-Zagraniczne potocznie zwane firmami polonijnymi. 

 

W czasach późnego Gierka szukano funduszy, najlepiej dewiz, niezbędnych do spłaty zaciąganych wówczas na potęgę kredytów. Sięgnięcie po kapitał zagraniczny wydawało się być racjonalnym rozwiązaniem. Postanowiono wciągnąć w tę inicjatywę Polonię, której przedstawiciele na różne sposoby chcieli nadal być związani z Polską. Zdecydowanie łatwiej było nawiązać kontakty z Polakami za granicą niż z obcokrajowcami. Aby spopularyzować otwieranie firm polonijnych władze zdecydowały się na obdarowywanie Polonusów przywilejami, które miały na celu tylko jedno: zachęcić Polaków z zagranicy do inwestowania w ojczyźnie. 

 

– Początek lat osiemdziesiątych to największy rozkwit tych firm – dodaje dr Jakub Gałęziowski – Osoby prowadzące firmy polonijne (zarówno właściciele, jak i ich pełnomocnicy w PRL) miały wielkie, jak na tamte czasy przywileje. Przykładem niech będzie choćby możliwość stałego posiadania paszportu, co w tamtych czasach było celem nie do osiągnięcia dla zwykłego obywatela. Kolejną formą uprzywilejowania było posiadanie samochodu na tzw. zielonych tablicach, co uprawniało do tankowania bez ograniczeń i wyróżniało osoby poruszające się takimi pojazdami spośród wszystkich użytkowników samochodów w społeczeństwie socjalistycznym. 

 

W latach 1982-1985 powstawało do 200 firm polonijnych rocznie, część z nich nie przetrwała zbyt długo, ale sam przyrost świadczy o dynamice wzrostu zainteresowania tego typu aktywnością i popytem. W czasach ogromnych niedoborów niektóre produkty wytwarzane przez firmy polonijne zapełniały lukę konsumpcyjną i zaspokajały przynajmniej część potrzeb społecznych (z punktu widzenia komunistycznych władz miało to niebagatelne znaczenie). Dla wielu osób w Polsce działalność tych przedsiębiorstw do dzisiaj kojarzy się z „powiewem z zachodu” – produktami o nieco lepszej jakości i atrakcyjniej opakowanymi. 

 

Jednak w 1985 władze zorientowały się, że te same firmy polonijne – potencjalne źródło kapitału i produktów deficytowych, których państwowe firmy nie były w stanie wytwarzać stały się miejscami, gdzie przedsiębiorcy czerpali zyski na własny rachunek.  Realizowali oni własne plany, dorabiając się dzięki umiejętnemu wykorzystywaniu luk prawnych i podatkowych. Co bardziej sprytni Polacy z żyłką przedsiębiorczości wpadali na pomysł zakładania takich firm, i dopiero potem szukali wśród Polonii osób, które chciały się zaangażować. Bywało, że Polonus tylko formalnie wpłacał kapitał, a całą resztą zajmował się Polak mieszkający na miejscu, to on był de facto szefem firmy.

 

Niewątpliwie firmy polonijne były przeciwieństwem socjalistycznych molochów – państwowych zakładów przemysłowych. Praca w nich była inna, bo zarządzana na sposób nowoczesny, można rzec kapitalistyczny, choć ciągle w ramach socjalistycznego państwa. Zasadniczym celem takich firm było osiągnięcie jak najwyższego zysku, co dla wielu obywateli przyzwyczajonych do raczej ospałego stylu pracy mogło być szokiem. Jednocześnie pensje były w nich na tyle atrakcyjne, że znalezienie tam zatrudnienia stawało się niezwykle pożądane. Pracodawcy jednak mieli wymagania, trzeba było pracować efektywnie. Ostatecznie obu stronom się to opłacało. 

 

– Okazuje się, że dzisiaj bardzo trudno jest nam dotrzeć do informacji na temat działalności firm polonijnych – mówi dr Jakub Gałęziowski. – A to co wiemy bazuje przede wszystkim na źródłach wytwarzanych przez bezpiekę. Związane to jest z dość głęboką infiltracją firm polonijnych przez ówczesne służby bezpieczeństwa. Trzeba mieć jednak świadomość, że jest to jednostronna perspektywa, a rzeczywistość była bardziej złożona. W naszym projekcie staramy się przyglądać firmom polonijnym także jako zjawisku społecznemu, w perspektywie jednostkowej, biograficznej. Staramy się zrekonstruować indywidualne doświadczenia osób zaangażowanych w tę działalność.

 

Na nieco ponad 700 firm, które udało się zidentyfikować, w ok. 10 % przypadków właściciel pochodził z Wielkiej Brytanii. Większość z tych niespełna 70 firm było polsko-londyńskich. Z tego powodu zależy nam również na dotarciu do Polaków w Wielkiej Brytanii, którzy w tamtym czasie tworzyli firmy polonijne. Chcemy też prześledzić obecność tych firm w prasie i w mediach polonijnych, jak o nich pisano, jak je przedstawiano po tej stronie „żelaznej kurtyny”. Szukamy właścicieli i pełnomocników, ale także dyrektorów i kierowników działów, jak i zwykłych pracowników – mówi dr Jakub Gałęziowski. 

 

Ramka: 

Osoby, które zetknęły się z firmami polonijnymi , a także te, które w różny sposób były zaangażowane w ich działalność i zechciałyby o tym opowiedzieć, proszone są o kontakt z dr. Jakubem Gałęziowskim: email j.galeziowski@uw.edu.pl.

Pozyskane wywiady obok materiałów archiwalnych stanowić będą bazę źródłową do analizy zjawiska firm polonijnych z indywidualnej i społecznej perspektywy. Z realizatorem projektu będzie można również spotkać się osobiście w POSK-u 3, 6 lub 7 stycznia, po wcześniejszym umówieniu.

Projekt Wyłom w systemie. Firmy polonijne 1976-1994 realizowany jest na Uniwersytecie Warszawskim i Uniwersytecie Wiedeńskim w ramach grantu „Mozart” finansowanego przez NCN i FWF.

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_