03 stycznia 2023, 12:46 | Autor: admin
Michał Olizar: Jestem najwolniejszym pływakiem w Serpentine Swimming Club
Co roku o tej porze przypominamy Czytelnikom, że w pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia, grupa zapaleńców wskakuje do zimnej wody londyńskiego The Serpentine Lido, by wziąć udział w zawodach pływackich…

Fot 1. Pamiatkowe zdjęcie z wnuczkami

Kąpiele w lodowatej wodzie cieszą się coraz większą popularnością. Zainteresowanie tą formą spędzania czasu zrodziło się w okresie pandemii, kiedy zamknięte były siłownie i kluby fitness, a ludzie poszukiwali nowych form utrzymania ciała i ducha w dobrej kondycji. Aktywność fizyczna jest sprawdzoną receptą na długie życie – namawiamy więc Czytelników na spacery, marsze czy poranną gimnastykę; każdy wysiłek fizyczny poprawia naszą sprawność, dając tym samym lepsze samopoczucie. 

 

Pierwszy wyścig w Hyde Podbył się w 1864 roku, a w roku 1904 zawody zyskały miano Peter Pan Cup i od tego czasu zwycięzca otrzymuje stosowny puchar. 

W przeszłości wśród polskich pływaków zrzeszonych w Serpentine Swimming Club byli m.in. rotmistrz Wacław Milewski oraz redaktor Karol Zbyszewski. W roku 1967 udział w corocznym wyścigu rozpoczął Michał Olizar i tradycję kontynuuje rok w rok (poza kilkoma zrządzeniami losowymi).

Jak podkreślił w rozmowie z „Tygodniem Polskim” pan Michał, tylko członkowie Serpentine Swimming Club maja prawo brać udział w tym wyścigu. Ona sam startował już po raz pięćdziesiąty drugi(!). 

Ale mimo 52 lat startów Michał Olizar nie był w tym roku najstarszym uczestnikiem zawodów. W gronie blisko osiemdziesięciu śmiałków znalazła się trójka osiemdziesięcioparolatków, a pięcioro kolejnych to siedemdziesiąt plus.

Zawodnicy zakwalifikowani do wyścigu musieli wziąć uprzednio udział w co najmniej trzech 55-yardowych wyścigach w listopadzie i grudniu oraz w dłuższych wyścigach w ciągu roku (1000 yardów/ 880 yardow itd).


Fot 2. Ręce w górze w geście zwycięstwa

Fotoreporter „Tygodnia Polskiego” nie dotarł do Hyde Parku w świąteczną niedzielę 25 grudnia, ale na miejscu wyścigu byli członkowie rodzin pływaków i to im podziękować należy za uwiecznienie wyczynów tego dnia (na zdjęciu Michał Olizar z wnuczkami).

Wyprzedzając pytanie o falstart, Olizar-senior tłumaczy: 

– Jako pierwszy z 80-osobowej grupy wskoczyłem do wody, bo jestem najwolniejszym pływakiem w Serpentine Swimming Club. (Jak to Czesław Kozłowski, przedwojenny olimpijczyk, mi kiedyś powiedział: „Nigdy nie widziałem takiego pływackiego antytalentu jak u Pana”.) Jako najwolniejszy najdłużej błądziłem w wodzie, mimo tego do połowy drogi (50 yardów) przewodziłem pływackiej stawce. I wtedy dopiero do wody wskoczyli najszybsi… Na metę (100 yardów) wszyscy dotarli razem, żeby było sprawiedliwie i szlachetnie. A na dowód, że dopłynąłem posyłam zdjęcie z mety z uniesionymi do góry rękami w geście zwycięstwa…

Proszę jeszcze dopisać, że woda miała cztery stopnie Celsjusza. Niech się wszyscy dowiedzą jak się poświęcam – żartem kończy swą opowiastkę Michał Olizar.

 

Wspominany Czesław Kozłowski to przedwojenny mistrz Polski i olimpijczyk. Podczas wojny był nawigatorem w 301 Dywizjonie „Ziemi Pomorskiej”. A w Serpentynie pływał długie lata – jeszcze licząc sobie osiemdziesiąt kilka lat i to na zawodach międzynarodowych! Jeszcze w 1989 roku pobił rekord Wielkiej Brytanii na 100 metrów, oczywiście w swojej grupie wiekowej.

W Serpentynie od 1947 roku pływał też Stanisław Żołądź. Nieco później do grupy pływaków dołączył Józef Nawara.

Z archiwalnych wydań „Dziennika” przypominamy notkę spod pióra samego Zbyszewskiego. Redaktor napisał: 

„Na pływalni, na Serpentynie, krzątają się starzy panowie, wyznawcy rannej kąpieli. Witają się przyjaznym:

– Halo Bob, wciąż przy życiu!

Jeden bywalec mówi do drugiego:

– Jim, ty pływasz wadliwym stylem!

Na to Jim się obrusza i burczy: 

– Dlaczego wadliwy? Płynąc tym stylem uciekłem przed krokodylem w Nilu, w 1910 roku. Więc to musi być dobry styl.”

 

Jeśli wierzyć Zygmuntowi Nowakowskiemu, to zażywał tu kąpieli także poeta Kazimierz Wierzyński. W jednym z lipcowych numerów „Dziennika” z 1959 roku Nowakowski pisał wakacyjnym tonem: 

„pierwszy od wieków polski ‘poeta laureatus’, lubo starszy ode mnie o jakichś dziesięć czy dwanaście lat, przecież wygląda nadzwyczaj młodo i – co ważniejsze – jest, naprawdę jest, zdumiewająco młody. Zawdzięcza to, jak mówią ludzie wtajemniczeni, sportowi. Przyjechał do Londynu i codziennie rano trenuje bieg na przełaj w Regent’s Parku, po południu zaś spędza godzinę czy dwie na pływaniu w Serpentine”… 

 

– Przekrój społeczny członków Serpentine Swimming Club jest bardzo szeroki od bezrobotnych do adwokatów i chirurgów – tu przywołujemy znów słowa Michała Olizara. – Wszystkich łączy zapał do pływania, zwłaszcza w wodach nieskażonych chemikaliami. W sobotę można wygrać puchary, niejednokrotnie ofiarowane przez wdowy lub dzieci po zmarłych członkach klubu. Puchary te są przechodnie i w niejednym wypadku mają ponad 50 lat. W zimie Serpentyna czasami zamarza i wtedy członkowie robią przeręble w lodzie i… pływają. Kiedy jest mróz, to nawet w tej wodzie, której temperatura nie spada poniżej zera, czują się cieplej. 

 

O tym zawsze mówi z pasją Michał Olizar, kiedykolwiek przyjdzie rozmawiać o Serpentine Swimming Club, a wiedzieć trzeba, że pan Michał jest w klubie archiwistą, choć ma za sobą także trzyletni okres prezesowania: 

– Trzy lata to dość, taką mamy regułę, bo jeśli ktoś zasiedzi się dłużej, to istnieje niebezpieczeństwo, że uzna się za niezastąpionego, będzie się na uwagi obrażał albo innych oskarżał o próby wyekspediowania… – uśmiecha się rozmówca „Tygodnia”. – Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych wypełniłem swą prezesowską powinność w klubie, teraz mogę pasjonować się jego historią, archiwami i najważniejsze… pływaniem – z humorem dopowiada Olizar.

 

Już nie z archiwów klubowych Michała Olizara, ale z naszych „dziennikowych” pochodzi notatka sporządzona latem 1953 roku mówiąca, że Ryszard Ościsławski lat 31, pomocnik kucharza zam. przy Great Peter St., Westminster, pływał w Serpentynie w parku Kensington ubrany w spodnie i koszule.

I pomyśleć, że dziewięćdziesiąt lat temu sensację wzbudziła rozebrana do stroju kąpielowego kobieta. Mężczyzna wzbudził sensację dopiero, gdy pływał w ubraniu. (red.)

 

 

 

 

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_