11 kwietnia 2022, 13:34 | Autor: admin
Silne kobiety odmieniają pieskie życie
Często pod wpływem impulsu decydujemy o kupnie bądź adopcji kota czy psa. Warto zastanowić się nad odpowiedzialnością, jaką bierzemy na siebie – zdrowie i życie takiego zwierzęcia będzie w naszych rękach przez długie lata. Jednak, kiedy podejmiemy rozważnie tę decyzję, możemy liczyć na towarzystwo oddanego i wiernego przyjaciela, który nigdy nas nie porzuci, a na pewno wniesie wiele radości w naszą codzienność. Jolanta Jakacka rozmawia z Agnieszką Maruszak i Magdaleną Lonc – dwiema spośród kilkunastu wolontariuszek grup działających w mediach społecznościowych, w grupach „Podaj łapę. Adopcje PL-UK” oraz „Doggy – adopcje psów PL-UK” – na temat adopcji, głównie psów, z Polski do Wielkiej Brytanii.

Jak długo działają Wasze grupy i czy podlegają pod jakąś instytucję?

Agnieszka Maruszak: Działamy jako niezależna grupa w mediach społecznościowych „Podaj łapę. Adopcje PL-UK” od 5 lat. Wszystko, co robimy, jest niezależne od jakichkolwiek instytucji czy organizacji i oparte o wolontariat. Mieszkamy w Wielkiej Brytanii, dlatego skupiłyśmy się na adopcjach z Polski do Wielkiej Brytanii. Ale adopcje odbywają się na terenie całej Europy, z tym, że w Wielkiej Brytanii to 90%. Naszymi klientami są głównie Polacy, chociaż nie ma dla nas znaczenia narodowość a podejście i wiedza rodziny.

Magdalena Lonc: Grupa „Doggy – adopcje psów PL-UK” działa od 1,5 roku. 

Jak powstały te grupy i dlaczego?

Agnieszka Maruszak: Założyłam grupę razem z Karoliną Sobolewską, którą poznałam, gdy sama szukałam psa do adopcji. Koleżanka wstawiała na różnych grupach – o tematyce dotyczącej zwierząt – pieski do adopcji. Ponieważ ciężko było znaleźć i adoptować pieska, postanowiłyśmy się tym zająć. Skupić wszystko w jednym miejscu. Znalazłyśmy w Polsce schroniska, które zgodziły się na adopcje zagraniczne bez konieczności przyjazdu potencjalnej rodziny do Polski. Wyszukałyśmy firmy transportowe, które spełniały wymogi i miały empatyczne podejście do zwierząt. Początkowo same rozmawiałyśmy z rodzinami i tak to się zaczęło.

Magdalena Lonc:  Grupę „Doggy adopcje psów PL-UK” założyłam wraz z siostrą, po tym, jak sama przeszłam proces adopcji psa z Polski, dzięki pomocy grupy „Podaj łapę. Adopcje PL-UK”. A wszystko z chęci poprawienia losu zwierząt ze schronisk w Polsce. Zaangażowałam się w swoją działalność do tego stopnia, że uczęszczam na kurs behawiorysty psów. Dzięki temu jestem w stanie pomagać w rozwiązywaniu bieżących problemów w rodzinach, które już adoptowały pieski.

Czy schroniska w Wielkiej Brytanii nie mają atrakcyjnej oferty dla Polaków na Wyspach?

Agnieszka Maruszak: Nie jest to kwestia atrakcyjnej oferty dla Polaków, a o ogólne trudne do spełniania warunki adopcyjne w schroniskach w Wielkiej Brytanii.

Magdalena Lonc: Kiedy chciałam adoptować psa w Wielkiej Brytanii okazało się, że nie jestem w stanie spełnić wygórowanych wymagań schronisk brytyjskich. Tutaj trudno o adopcję psa ze schroniska, których i tak jest niewiele. Schroniska bardziej przypominają psie hotele. Jedynym rozwiązaniem była adopcja psa na odległość – z Polski. W Polsce niestety sytuacja w schroniskach jest bardzo trudna – przeładowane kojce i brak środków finansowych na godne warunki życia niechcianych zwierząt, zmuszają do powoływania fundacji i doraźnych sezonowych zbiórek potrzebnych artykułów czy karmy. 

Skąd bierzecie zwierzęta do adopcji i jak wygląda proces adopcyjny?

Agnieszka Maruszak: Na ten moment jest to kilka miejsc rozmieszczonych w różnych częściach Polski. Adopcje psów prowadzą niesamowite kobiety, które poświęcają życie, swój czas i zdrowie, żeby pomóc zwierzętom. Robią to zupełnie bezpłatnie, często dokładając ze swoich kieszeni lub organizując zbiórki na ten cel. W proces adopcyjny zaangażowanych jest zawsze kilka osób: osoba, która przygotowuje ogłoszenie, pracownik schroniska, osoba, która szuka domu dla zwierzaka i prowadzi rozmowy z potencjalnym opiekunem, przewoźnik. Transport jest od drzwi do drzwi.

Magdalena Lonc: W naszej grupie cały proces adopcji – od ogłoszenia na grupie po dostarczenie psiaka pod drzwi nowego właściciela – trwa 2-4 tygodnie.

Po stronie polskiej psy są zabierane ze schroniska, a bezpańskie bezpośrednio z ulicy, do zaprzyjaźnionego hotelu dla psów, którego właścicielka odrobacza, szczepi i czipuje pieski. Jednorazowo może przyjąć do 15 zwierząt. Tutaj zwierzęta spędzają 3-4 tygodnie na kwarantannie. W tym czasie szukamy dla nich domu w Wielkiej Brytanii za pośrednictwem naszych grup. Wolontariuszki sprawdzają chętne rodziny, by dobrać psa charakterem do nowego właściciela. Chcemy upewnić się, że pies będzie miał zapewnione odpowiednie warunki do życia oraz że trafi do odpowiedzialnego domu. Kiedy już znajdzie się nowy właściciel, zostaje uruchomiona część formalna procedury adopcyjnej. Należy wyrobić dokumenty psu po stronie polskiej – certyfikat zdrowia w Powiatowym Inspektoracie Weterynaryjnym oraz paszport u weterynarza. Nowy właściciel musi zgłosić import psa na stronie gov.uk. Transportem zwierząt zajmują się 2-3 sprawdzone wyspecjalizowane firmy transportowe, z którymi od lat współpracujemy. Koszt transportu to 300-400£

Jakie zwierzęta i w jakim wieku są najczęściej adoptowane?

Agnieszka Maruszak: Najczęściej ludzie szukają szczeniaków. Kotki może ze 2 były adoptowane. U nas myślę, że średnia wieku to od 1 roku do 3 lat. Takie pieski mają największą szansę. Ale są też rodziny, które adoptowały staruszki, często z problemami zdrowotnymi. Dla przykładu był 10 letni Jogi o 3 łapkach, niewidomy 11 letni Brand, Fado na wózku inwalidzkim – najstarsza i jedna z pierwszych starszych psiaków.

Magdalena Lonc: Ja mam mocno w pamięci losy Roxy, która całe swoje czteroletnie życie spędziła w klatce w schronisku. Dopiero po adopcji przez polską rodzinę, mieszkającą w Leeds, odżyła. Radzi sobie całkiem dobrze, ale ciągle ma problemy związane z socjalizacją.

Czy w Wielkiej Brytanii są inne wymagania formalne dotyczące adopcji niż w Polsce?

Agnieszka Maruszak: W Wielkiej Brytanii trzeba spełnić dużo różnych warunków. Trzeba np. pracować nie więcej niż 5 godzin dziennie, a najlepiej z domu, dzieci powinny mieć powyżej 10 roku życia. Jeśli chodzi o trzymanie zwierząt ogólnie – i kotów, i piesków, to osoby mieszkające w wynajmowanym mieszkaniu muszą otrzymać zgodę od właściciela na pojawienie się czworonoga. U nas na grupie za każdym razem ludzie dostawali takie pozwolenie.

Magdalena Lonc: Psy nie mogą mieszkać na podwórku – w budzie czy kojcu. Trzeba także pilnować, by pies za dużo nie szczekał, bo może to przeszkadzać sąsiadom. Przyjmuje się, że pies szczeka, kiedy jest przestraszony albo agresywny. Brytyjskie prawo w przypadku uciążliwego zakłócania spokoju przez psa pozwala na interwencję Environmental Health Department (Departament ds. Zdrowia i Środowiska). Możemy mieć w domu wizytę takiego urzędnika, który najpierw porozmawia i nas upomni. Ale, kiedy właściciel nie zareaguje na takie upomnienie, sprawa zrobi się poważniejsza i grożą kary finansowe.

Jakie warunki musi spełnić potencjalny właściciel, aby adoptować zwierzę?

Agnieszka Maruszak: Nowy właściciel musi sobie zdawać sprawę, że adopcja takiego pieska nie jest jak z filmu. Są to pieski po przejściach, mają swoje traumy i trudne historie. Przedstawiamy w rozmowie najgorsze warianty, jakie mogą się wydarzyć po przyjeździe psa i dajemy instrukcje jak się zachować. Staramy się dobrać – na ile się da – pieska do nowej rodziny i rodzinę do pieska. Bardzo dużo stawiamy na rozmowę z rodziną, zadajemy pytania, co by zrobili w określonej sytuacji i na tej podstawie podejmujemy decyzję. Warunkiem adopcji jest stały kontakt z nami wysyłanie zdjęć do nas bądź na grupę. Udzielamy pomocy, jeśli pojawi się problem. Praktycznie działamy 24h na dobę. Jeśli mamy wątpliwości, wysyłamy kogoś na wizytę poadopcyjną. Zdarzały się nieudane adopcje, ale jest to mikroprocent, szybko je wyłapujemy. Mamy kontakt z każdą z rodziną. Jeśli jakaś nie odpowiada lub kręci, to wiemy, że tam psa nie ma i zaczynamy dochodzenie.

Magdalena Lonc: My tworzymy taką grupę wsparcia. Rodziny, które już wzięły od nas pieski, mogą liczyć na naszą pomoc w każdej sprawie. Zachęcam do ubezpieczenia psa w Wielkiej Brytanii. Mimo że nie jest obowiązkowe, warto to zrobić. Koszt leczenia zwierząt jest bardzo wysoki. Wprawdzie ubezpieczenie nie pokrywa podstawowych zabiegów jak szczepienie czy odrobaczanie, ale leczenie urazów i chorób już tak. 

W jaki sposób jest finansowana Wasza działalność?

Agnieszka Maruszak: Nikt nam za nic nie płaci. A zdarza się i dokładać w niektórych sytuacjach, gdy osoba adoptująca okaże się nieodpowiedzialna. Jednak robimy to – my, założycielki grupy i dziewczyny, które prowadzą adopcję – z chęci pomocy, poprawienia warunków życia tych zwierząt, dania im szczęśliwego domu.

Magdalena Lonc: Pomagają ludzie, którzy już adoptowali psy i chcą w ten sposób wesprzeć naszą działalność.

Czy aktualnie trafia do adopcji więcej zwierząt niż przed pandemią?

Agnieszka Maruszak: Myślę, że pandemia nic nie zmieniła w adopcjach. Jeśli coś miało chwilowy wpływ, to bałagan podczas brexitu, który dopiero wchodził w życie i nie było wiadomo jak i co będzie potrzebne. Teraz już wszystko jest wiadome. Jest więcej pracy dla osób, które wysyłają pieski oraz dla przewoźników i osób adoptujących, ale nikogo to nie zatrzymało. Na dziś myślę, że ok 700 piesków, a może i nawet więcej, ma domy dzięki naszej działalności.

Magdalena Lonc: W naszej grupie przewinęło się ok. 80 zwierząt, kolejne już czekają na nowych właścicieli.

Gdzie można Was znaleźć?

Agnieszka Maruszak:  Jesteśmy na Facebooku pod nazwą „Podaj łapę. Adopcje PL-UK”.

Magdalena Lonc: A my „Doggy – adopcje psów PL-UK”. Dla zainteresowanych adopcją psów z Polski podaję adres kontaktowy grupy doggyadopcjepluk@gmail.com

 

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_