04 marca 2021, 09:00
Siedem pytań: Remi Juśkiewicz
Piosenkarz, kompozytor, autor tekstów. Wydał dwie płyty, a w przygotowaniu jest trzecia. Na co dzień pracuje jako listonosz. Pochodzi z Cieślina w pobliżu Inowrocławia, od 17 lat mieszka w Londynie. Ukończył pisanie piosenek na British and Irish Modern Music Institute, działającym pod skrzydłami West London University, a także produkcję i muzykę popularną na Kingston University. Ma 58 lat, znak zodiaku – Ryby.

Lektura…

„Love Story”. Przeczytałem ją jako nastolatek i był to dla mnie wielki szok kulturowy. Ameryka, wolność, dobrobyt oraz życie tamtejszej młodzieży w niczym nie przypominało tego, co mieliśmy w ówczesnej Polsce. Wątek miłosny i tragiczne, bardzo wzruszające zakończenie, było oczywiście ważne, ale najbardziej powalała ta różnica mentalności. Samochody i telefony, o których mogliśmy tylko pomarzyć, ale też prawo do dyskusji z policjantem, nauczycielem, rodzicami.

Hobby…

Muzyka. Od najmłodszych lat byłem z nią związany. Skończyłem szkołę muzyczną I stopnia, występowałem solo oraz w zespołach w różnych projektach, a od niemal roku prowadzę na Facebooku audycję „Piosenki na koniec tygodnia”. Ze względu na pandemię koronawirusa nie mogę koncertować w świecie realnym, więc robię to wirtualnie. W soboty zapraszam do wspólnego śpiewania jakiegoś gościa, natomiast w niedzielę jest koncert życzeń. Mam z tego wiele satysfakcji, bo dorobiłem się wiernych fanów, którzy regularnie są ze mną, a nowi stale dochodzą.

Życiowe motto

„Cały czas do przodu. Jeśli się zatrzymać to tylko po to, żeby chwilę odpocząć, podliczyć zyski i straty, trochę zmienić strategię i dalej w drogę”. Zawsze chciałem być muzykiem i wiele robiłem w tym kierunku, ale po wejściu w dorosłość pojawił się okres, kiedy zapragnąłem zostać biznesmenem. I muszę przyznać, że nie wyszło mi to na zdrowie. Na szczęście wróciłem do dawnej pasji, dzięki czemu robię to, co najbardziej kocham.

Co mnie śmieszy…

Sam nie mam pamięci do kawałów, ale uwielbiam ludzi, którzy takową posiadają. Polskie kabarety potrafią dostarczyć sporo zabawy – Tey, Hrabi, Moralnego Niepokoju. Oglądając skecz tego ostatniego pod tytułem „Komisja wojskowa” zrywałem boki ze śmiechu. Powalił mnie swoją szczerością i realistycznym klimatem panującym kiedyś w polskim wojsku. Dzisiejsza młodzież nie musi już się martwić i kombinować, gdyż służba w armii jest ochotnicza, a nie jak wcześniej obowiązkowa.

Sport…

W czasach szkolnych namiętnie grałem w piłkę nożną. Miałem zadatki na dobrego napastnika, strzelałem sporo goli, ale górę wzięły zajęcia w szkole muzycznej, którym z czasem poświęciłem się całkowicie. Teraz lubię pojeździć rowerem, eksplorując londyńskie parki i przedmieścia.

Film…

Uwielbiam te, po których obejrzeniu chwieje się wszystko, co było poukładane w mojej głowie i trzeba porządkować rzeczy od nowa. Taka jest cała twórczość Wernera Herzoga. Ten niemiecki reżyser chorwackiego pochodzenia znakomicie posługuje się pauzami, w mistrzowski sposób budując dramaturgię. W centrum stworzonego przez siebie świata umieszcza odmieńców, szaleńców bądź realizujących niezwykłe idee pasjonatów, wielokrotnie podejmując tematykę ludzkich zachowań w sytuacjach ekstremalnych.

Chwila…

Pierwsza sesja nagraniowa w studiu radia PiK w Bydgoszczy. Miem wtedy 20 lat, grałem na fortepianie w stylu Jerry’ego Lee Lewisa (a przynajmniej tak mi się wydawało) w zespole Szuwarek. Inżynier dźwięku po pierwszym dniu zgrał wszystko na kasetę magnetofonową, żebyśmy sobie posłuchali i poprawili co trzeba. Emocje były tak wielkie, że już w pociągu do Inowrocławia przesłuchaliśmy nagranie 15 razy.

Nie zapomnę też adrenaliny podczas koncertu w Jarocinie, gdzie wystąpiliśmy przed 20-tysieczną widownią. Grałem wtedy na klawiszach w grupie She z Gdańska, której wokalista założył później formację Illusion…

Piotr Gulbicki

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_