09 lutego 2021, 09:00
Gdy ucichły oklaski: Brexit, problem z rejestracją oraz nowe przepisy imigracyjne a system opieki społecznej
Rok 2020 upłynął pod znakiem uznania dla pracowników służby zdrowia oraz opieki społecznej. Przez wiele tygodni co czwartek o ósmej wieczorem w całej Wielkiej Brytanii rozbrzmiewały oklaski – w ten sposób oddawano hołd tym, którzy starali się walczyć z koronawirusem. W całym kraju dzieci zamknięte w domach rysowały tęcze dla NHS. Z czasem wystąpiło znudzenie. Oklaski zamilkły, tęcze wyblakły. I nadeszła druga fala zachorowań, groźniejsza od pierwszej.

W państwowej służbie zdrowia (NHS) zatrudnionych jest 1,4 mln pracowników, w opiece społecznej 1,6 mln. Zaledwie połowa personelu ma medyczne wykształcenie różnego szczebla i potwierdzone dyplomem kwalifikacje zawodowe. Druga połowa to pracownicy pomocniczy, bez których nie można zapewnić odpowiedniej opieki chorym, niepełnosprawnym czy starym, przebywającym w szpitalach, instytucjach opiekuńczych czy w swoich własnych domach. Ten personel pomocniczy to w 80% kobiety.

Choć większość pracowników, 84%, ma brytyjskie obywatelstwo, to znaczącą część zatrudnionych zarówno w NHS, jak i w sektorze opieki społecznej to imigranci, zarówno z Europy, jak i innych kontynentów.

W momencie opuszczenia przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej zmienia się sytuacja Europejczyków, których w NHS i opiece społecznej zatrudnionych jest ponad 140 000. W NHS 9% lekarzy różnych specjalności, 16% dentystów, 6% pielęgniarek i położnych oraz 6% optyków to imigranci z Europy. W sumie w NHS w 2019 r. zatrudnionych było 65 000 imigrantów z państw UE. Proporcja imigrantów z Europy zatrudnionych w opiece społecznej, zarówno instytucjach państwowych, jak i prywatnych, jest znacznie większa: z państw unijnych pochodzi 78 000 pracowników z tego 17% pielęgniarek i 8% personelu opiekuńczego niższego szczebla.

Wszystkie osoby pochodzące z państw należących do Unii Europejskiej, by nadal pracować na terenie Wielkiej Brytanii, muszą mieć tzw. status osoby osiedlonej. Termin rejestracji upływa 30 czerwca 2021 r. Dla większości osób rejestracja to nieskomplikowane zadanie, dające się wykonać w ciągu kilkunastu minut. Potrzebny jest do tego odpowiedni nowoczesny telefon komórkowy. Osoby, które takiej rejestracji nie dokonają w wyznaczonym terminie, tracą dotychczasowy status i z dnia na dzień staną się nielegalnymi imigrantami, co grozi aresztowaniem i deportacją. Przyłapanie takiej osoby na wykonywaniu pracy będzie miało poważne konsekwencje dla niej samej, a także dla pracodawcy. To przestępstwo.

Przed kilku dniami ukazał się raport zatytułowany „When the clapping stops: EU Care Workers after Brexit” dotyczący pracowników opieki społecznej, oparty na badaniach przeprowadzonych przez Joint Council for the Welfare of Immigrants, istniejącą od 1967 r. organizację pozarządową ze statusem fundacji. Raport oparty jest na blisko 300 odpowiedziach na ankietę. Większość odpowiedzi (240) uzyskano drogą internetową. Z pozostałymi osobami przeprowadzono wywiady bezpośrednie. Badaniem objęto osoby pochodzące z państw należących do Europejskiego Obszaru Gospodarczego, obejmującego państwa należące do Unii Europejskiej oraz Islandię, Norwegię i Lichtenstein.

W momencie przeprowadzenia badań status osoby stały lub tymczasowy miało niecałe 60% ankietowanych. Jak się okazuje, jedna na siedem osób nie wiedziała o tym, że istnieje potrzeba rejestracji lub nie było pewna, czy jej to dotyczy. Co trzecia ankietowana osoba dowiedziała się o istnieniu potrzeby rejestracji w momencie przeprowadzania ankiety. Połowa zaś nie wiedziała, że trzeba dotrzymać konkretnego terminu. Połowa z tych, którzy się zarejestrowali, zrobili to sami. Pozostali potrzebowali pomocy od osób znających lepiej angielski lub sprawniej obchodzącej się z telefonem komórkowym typu smartfon. Za taką pomoc niektórzy musieli zapłacić. Ze względu na pandemię wiele organizacji udzielających pomocy przestało spotkań bezpośrednich, a jedynie udzielają ich telefonicznie.

Autorzy raportu przewidują, że dokonujące się zmiany, tzn. brexit, problem z rejestracją oraz nowe przepisy imigracyjne będą miały „dewastujące konsekwencje” dla brytyjskiego systemu opieki społecznej. Epidemia COVID-19 sprawiła, że dostrzeżono pracowników zajmujących się najbardziej potrzebującymi opieki jako osoby ważne w społeczeństwie. Niestety, nie uznano tego sektora za wyjątkowy. W przyszłości wszyscy imigranci, którzy będą chcieli pracować w charakterze opiekunów, będą musieli tak jak w większości zawodów zdobyć 70 punktów, by móc podjąć pracę.

Gdy Priti Patel przedstawiła w Izbie Gmin projekt nowej ustawy imigracyjnej, w którym pracowników opieki zaliczono do kategorii niewykwalifikowanych, minister spraw wewnętrznych została ostro skrytykowana przez Janice Turner na łamach „Timesa” (22.02.2020). W artykule zatytułowanym „How dare they call care workers unskilled” stwierdza, że pracujący w domach opieki „mają doktoraty z asystowania umierającym”, wiedzą jak uśmierzać ból, jak zachowywać się delikatnie wobec krewnych swoich klientów. Oglądając relacje ze szpitali zmagających się z napływem cierpiących z powodu zarażenia COVID-19 słowa, te okazują się jakże prawdziwe. Niestety, pozostały bez echa. Łatwiej było klaskać raz w tygodniu i dziękować za ciężką pracę niż zmienić przepisy.

W rezultacie istnieje groźba, że w domach opieki zabraknie pracowników. No i rozkwitnie opiekuńcze podziemie, tzn. osoby na wizach turystycznych będą zajmować się opieką nad dziećmi, osobami starszymi i niedołężnymi w ich prywatnych domach bez rejestracji, a tym samym bez ubezpieczenia. Takie osoby pozbawione będą praw pracowniczych, żyjące w obawie przed deportacją, a państwo brytyjskie straci dochody z podatków.

Julita Kin

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_